Artykuły

Jak zachowują się krytycy teatralni

Mościcki i Głowacki nie pierwszy raz zachowują się na widowni jak kibole, dla których wynik meczu jest nieistotny, liczy się tylko zadyma - pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej - Stołecznej.

Niedawno pisałem o "akcji" reżysera Jacka Zembrzuskiego, który na forum e-teatr.pl od jakiegoś czasu nawołuje do gwizdów, śpiewów, głośnych komentarzy i rzucania butami w aktorów podczas przedstawień Jana Klaty, Michała Zadary i Michała Borczucha. Wydawało się, że nikt przy zdrowych zmysłach nie zrealizuje tego chamskiego, podszytego zawiścią apelu, znaleźli się jednak naśladowcy. Opowiada o nich w najnowszym numerze pisma "Didaskalia" jeden z wymienionych reżyserów, Michał Zadara. Na pytanie "Co państwo widzieli ostatnio w teatrze?" (zadawane aktorom i reżyserom w stałej rubryce pod tym samym tytułem) Zadara odpowiada: "Ostatnio w teatrze widziałem dwóch krytyków, Tomasza Mościckiego i Pawła Głowackiego. Siedzieli w pierwszym rzędzie na drugim przedstawieniu Odprawy posłów greckich na dużej scenie Starego Teatru w Krakowie. W trakcie wszystkich niemalże scen ci Panowie głośno wyrażali swoje niezadowolenie; zwracali na siebie uwagę robiąc miny, głośno komentując, sapiąc i wzdychając. Przeszkadzali wszystkim - nie tylko widzom siedzącym wokół nich, ale też aktorom. Odniosłem wrażenie, że przyszli do teatru nie po to, aby obejrzeć sztukę, lecz po to, by przeszkodzić innym widzom w oglądaniu. Było to przykre doświadczenie dla aktorów, obsługi oraz innych widzów, którzy chcieli obejrzeć ten spektakl bez komentarzy niezadowolonych krytyków".

O ile w przypadku Zembrzuskiego niechęć do odnoszących sukcesy kolegów można jakoś wytłumaczyć zawodową frustracją, o tyle w przypadku panów krytyków wytłumaczenia nie ma. Mogą oni zniszczyć przedstawienie na papierze, po co więc niszczą je w teatrze? Mościcki i Głowacki nie pierwszy raz zachowują się na widowni jak kibole, dla których wynik meczu jest nieistotny, liczy się tylko zadyma. Różnica między tymi krytykami a kibolami jest taka, że krytycy nie skandują (jeszcze) "Widzew żydzew" albo "Legia k...wa" i nie walą (jeszcze) aktorów bejsbolami. Ale ich głośne komentarze w teatrze mają taką siłę rażenia jak hasło wykrzyczane przez tysiąc gardeł na stadionie.

Jak wiadomo najgroźniejsi kibole mają zakaz wstępu na stadiony. W przypadku recenzentów, którzy nie potrafią zachować się w teatrze, zakaz wstępu na spektakle byłby zbyt surową karą, w końcu z tego żyją. Wystarczy, że Mościcki i Głowacki ogolą sobie głowy i założą szaliki swoich drużyn. Po to, żeby nikt ich już nigdy nie pomylił z krytykami.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji