Artykuły

Pejzaż bez Ciebie

Zmarł Jeremi Przybora. Miał 88 lat.

"Odjadę z tego peronu za parę długich lat,

gdy jesień dłonią wzniesioną do drogi da mi znak

Z niedużym wsiądę bagażem do jednej z pierwszych klas

bo będę już dygnitarzem, lub ulubieńcem mas".

Tak pisał z wrodzoną autoironią w jednym z wierszy Miał niezwykłą zdolność obserwacji rzeczywistości i nadawania jej poetyckiego wymiaru. Z jego piosenek emanuje mądrość, pogoda i optymizm.

Urodził się 88 lat temu w rodzinie o tradycjach ziemiańskich. Ukończył słynne warszawskie gimnazjum im. Mikołaja Reja i - jak wspominał - mimo wspaniałych pedagogów nauka była dla niego straszliwą nudą. Nauczyciel języka polskiego i zarazem pierwszy mąż Zofii Nałkowskiej, prof. Rygier, wysoko cenił jego wypracowania i kazał mu je czytać na głos przed klasą. W 1937 roku wygrał konkurs na spikera radiowego i odtąd, z okupacyjną przerwą, na lata związał się z Polskim Radiem. Był jednym ze spikerów powstańczej rozgłośni warszawskiej. W 1948 roku wraz z kompozytorem Jerzym Wasowskim współtworzył radiowy Teatrzyk Eterek, który stał się - jak pisano - "najszerszym uśmiechem radia czasów stalinowskich".

Sukces "Eterka" zapoczątkował długoletnią współpracę Wasowskiego i Przybory. Jej ukoronowaniem stał się założony w 1958 roku Kabaret Starszych Panów. Finezja i mądrość tekstów Przybory oraz piękno muzyki Wasowskiego zyskały wsparcie znakomitych aktorów: Ireny Kwiatkowskiej, Kaliny Jędrusik, Barbary Krafftówny, Edwarda Dziewońskiego, Mieczysława Czechowicza, Wiesława Gołasa, Wiesława Michnikowskiego i wielu innych. W siermiężnej gomułkowskiej rzeczywistości Polacy mogli rozkoszować się salonowym humorem, dobrymi manierami, elegancją. Pisano, że Starsi Panowie łączą surrealistyczny humor z delikatną poezją, ironię z liryką. To właśnie z tego programu pochodzą takie przeboje jak "Addio pomidory", "Jeżeli kochać", ,Wesołe jest życie staruszka", "Już kąpiesz się nie dla mnie" ,Walc Embarras" czy "Piosenka jest dobra na wszystko", a przede wszystkim - kuplety starszych panów. Tam wszystko było w najlepszym gatunku: poezja, poczucie humoru, dystans do świata i cudowne w nim zagubienie. Spojrzenie na rzeczywistość krytyczne, ale bez nienawiści. To różniło Kabaret od zjadliwej satyry.

Kabaret Starszych Panów zakończył działalność w 1965 roku, gdy cieszył się wielkim zainteresowaniem widzów. Jego rozwiązanie nie przerwało współpracy Jeremiego Przybory z Jerzym Wasowskim. Razem pracowali przy cyklu telewizyjnych programów "Divertimento". Potem Jeremi Przybora otworzył w TYP swój Teatr Nieduży, w którym prezentował sztuki pełne finezyjnego humoru.

Poszukiwanie ideału kobiecego - jak zwierzył się niegdyś "Rzeczpospolitej" - towarzyszyło mu przez całe życie. Także to, co pisał w jakiś sposób było adresowane do tej jednej, jedynej. Po paru nieudanych małżeństwach właściwa kobieta pojawiła się dopiero wtedy, gdy artysta przekroczył pięćdziesiątkę. Poznał wówczas urodziwą plastyczkę Alicję Wirth, która zaczęła projektować scenografię do Kabaretu Starszych Panów. I ją właśnie uważał za najpiękniejszy podarunek od losu. Jej śmierć przed kilku laty była dla niego bolesnym ciosem. Wówczas to szczególnie cenna była życzliwość i opieka rodziny oraz przyjaciół, m.in. Magdy Umer i Grzegorza Wasowskiego. Wszyscy oni po śmierci Jeremiego Przybory zareagowali tak jak Grzegorz Wasowski, który powiedział "Rzeczpospolitej": - Nie jestem w stanie, nie potrafię sobie radzić z takimi sytuacjami.

Jeremi Przybora był twórcą wszechstronnym. Napisał scenariusz filmu "Upał", który reżyserował Kazimierz Kutz, był autorem tekstów piosenek, spektakli teatralnych. Pisał także książki (m.in. "Spacerek przez Eterek", "Dziecko szczęścia", "Divertimento", "Mieszanka firmowa". Wielkim sukcesem wydawniczym stały się wydane pod koniec lat 90. trzytomowe memuary "Przymknięte oko opaczności".

- Te wspomnienia nie są takie całkiem poważne, podobnie jak to bywa z życiem, w którym na szczęście nie brak momentów rozweselających. Zwłaszcza kiedy się na nie patrzy z perspektywy mojego wieku. To już było pewnym ułatwieniem dla niepoważnego raczej pióra w podjęciu tak poważnego zadania - zwierzał się "Rzeczpospolitej" po ukazaniu się pierwszego tomu.

W 2000 roku wydarzeniem okazała się premiera musicalu "Piotruś Pan" z librettem Jeremiego Przybory w warszawskiej Romie. Autor libretta powiedział wówczas "Rzeczpospolitej" ze sporym wzruszeniem.

- Dziecka przybywa w człowieku na starość. Dzieciństwo w starych oczach nabiera ostrości. Coraz częściej śnią się młodzi rodzice na zalanych słońcem polanach - tam, gdzie dojrzewają poziomki. (Jan Bończa-Szabłowski)

Człowiek doszczętnie kulturalny

O Jertemim Przyborze powiedzieli "Rzeczpospolitej"

Gustaw Holoubek: - Odejścia niektórych ludzi nie można zaakceptować. To oni właśnie, pozostając w trwałej pamięci, stają się przykładem tych, którzy tworzą historię. Jeremi Przybora był jednym z ostatnich przedstawicieli minionej epoki, w której inteligencja, świetne wychowanie, talent, kompetencje i kultura osobista miały najwyższy znak jakości.

Kazimierz Kutz: - Dla mnie to wyjątkowo smutna sprawa. Jeremi Przybora, jeden z genialnych Starszych Panów, był człowiekiem, którego wręcz wielbiłem. Wraz z nim umarło coś niezwykle pięknego. Jego przyjaciel Jerzy Wasowski odszedł dużo wcześniej. Obaj robili na mnie wrażenie ludzi z innej planety; z kosmosu. Miałem szczęście przebywać z nimi dość długo na planie filmu "Upał". Wnosili swój niepowtarzalny wdzięk, delikatność, wysublimowany nadrealizm, dziwną radość w odkrywaniu dobrych stron tego świata. Tych kilka tygodni pracy przy filmie zaliczam do najmilszych w moim życiu. Byli wypełnieni humorem, poczuciem humoru, tworzeniem humoru i ową rzadką absurdalnością, które dziś już, niestety, są coraz rzadsze. Przebywanie między tak niezwykłymi, dowcipnymi i, jak to się mówi, doszczętnie kulturalnymi ludźmi, było dla mnie jak wspaniała, ożywcza kąpiel.

Wojciech Młynarski: - Jeremi Przybora był wybitnym poetą, związanym głównie za słowem śpiewanym, ale to wcale nie znaczy, że mamy go oceniać inaczej niż poetów piszących. Był mistrzem persyflażu, pastiszu, żartu. Jednocześnie pisał szalenie prostym, komunikatywnym językiem, w którym jednak miłośnicy aluzji czy podtekstów byli się w stanie bardzo wiele dopatrzyć. Przy tym wszystkim miał wspaniałe poczucie humoru, lekko ironicznego. Tworząc w czasach PRL swój Kabaret Starszych Panów, pozwalał nam zapomnieć o rzeczywistości. Przenosił nas w inny, swój własny, niepowtarzalny poetycki świat. I ciągle przypominał nam o tym, że polszczyzna nie musi być prymitywna ani wulgarna. Że może być, właśnie z tym lekko staroświeckim wdziękiem, pełna kultury, finezji i smaku.

Jan Kobuszewski: - Starsi Panowie, pan Jeremi Przybora i pan Jerzy Wasowski, to dwa olbrzymie filary polskiej kultury, nie tylko w kabarecie. Mam na myśli ich mądrość, wspaniałą przyjaźń i to, czego się nauczyło od nich moje pokolenie i następne - pięknego, mądrego humoru. Pan Jerzy Wasowski był wspaniałym kompozytorem, a pan Jeremi Przybora - cudownym, mądrym poetą. I zawsze będzie nam ich bardzo, bardzo brak.

Wiesław Michnikowski: - Jestem wstrząśnięty tą wiadomością. Odszedł wspaniały człowiek. Wzorzec kultury, smaku, taktu, dobrego wychowania. Współpraca z Jeremim była zawsze wielką frajdą. Był to dla mnie nie tylko znakomity autor, piszący to, co wszyscy znają, ale wielki poeta. To smutne, że coraz mniej jest ludzi na takim poziomie. Przerażające, w obliczu zalewającego nas chamstwa, co, niestety, widać też w kulturze.

Bohdan Łazuka: - Odszedł człowiek bardzo mi bliski. Po odebraniu dzisiejszej smutnej wiadomości wydało mi się nagle, że już nikt nie żyje. I zostaliśmy "tak smutni, jak kondukt w deszczu pod wiatr", jak w jego pięknej "Inwokacji".

Janusz Józefowicz: - Miałem szczęście współpracować z panem Jeremim Przybora. Poznaliśmy się kilkanaście lat temu przy okazji przedstawienia "Zimy żal". Robienie choreografii do jego piosenek było czymś, o czym nawet nie marzyłem. Do nich nie potrzeba zresztą żadnej choreografii. Każda jest doskonałą, zamkniętą historią. Po długich namowach pan Jeremi przekonał się do pomysłu adaptacji na scenę muzyczną "Piotrusia Pana". Bardzo przeżywał współpracę z Januszem Stokłosą, ponieważ była to pierwsza rzecz muzyczna, do której dał się namówić po śmierci pana Jerzego Wasowskiego. W efekcie powstało widowisko grane w Teatrze Roma. Przy tej okazji udało nam się w panu Jeremim odkryć chłopca. Trudniej będzie nam radzić sobie bez niego. (Zebrał J.R.K.)

Piosenka jest dobra na wszystko

Piosenka jest dobra na wszystko,

Piosenka na drogę za śliską,

Piosenka na stopę za niską -

Piosenka podniesie ci ją.

Piosenka to sposób z refrenkiem

Na inną nieładną piosenkę,

Na ładną niewinną panienkę,

Piosenka, the song, la chanson.

Piosenka to jest klinek

Na splinek,

Na brzydki bliźniego uczynek,

Na braczek rzucony na rynek,

Na taki jakiś nie taki ten byt.

Piosenka pomoże na wiele,

Na co dzień i na niedzielę,

Na to, żebyś ty patrzył weselej,

Piosenka, canzona, das Lied.

Po to wiążą słowo z dźwiękiem

Kompozytor i ten drugi,

Żebyś nie był bez piosenki,

Żebyś nigdy jej nie zgubił,

Żebyś w sytuacji trudnej

Mógł (lub mogła) szepnąć z wdziękiem:

"Życie czasem nie jest cudne Ale przecież mam piosenkę".

Piosenka jest dobra na wszystko,

Piosenka na drogę za śliską,

Piosenka na stopę za niską -

Piosenka podniesie ci ją.

Piosenka to sposób z refrenkiem

Na inną nieładną piosenkę,

Na ładną niewinną panienkę,

Piosenka, the song, la chanson.

Piosenka to jest klinek

Na splinek,

Na brzydki bliźniego uczynek,

Na braczek rzucony na rynek,

Na taki jakiś nie taki ten byt.

Piosenka pomoże na wiele,

Na co dzień i na niedzielę,

Na to, żebyś ty patrzył weselej,

Jej słowa melodia i rytm.

Wieczór V "Druga wiosna" (maj 1960)

Na całej połaci śnieg

Na całej połaci śnieg

Śnieg, śnieg, śnieg, śnieg.

Na całej połaci śnieg.

W przeróżnej postaci śnieg.

Dla sióstr i dla braci

Zimowy plakacik

Śnieg, śnieg...

Na naszą równinę śnieg,

Na każdą roślinę śnieg,

Na tłoczek przed kinem,

Na ładną dziewczynę

Śnieg, śnieg...

Na pociąg do Jasła,

Na wzmiankę, że zgasła,

Na napis "brak masła",

Na starte dwa hasła

Na flaszki od wódki

Na tego te skutki,

Na puste ogródki,

Na dzionek za krótki.

Na w mgle sinej dale - śnieg,

Na kocham cię stale - śnieg,

Na żale, że wcale

I na tak dalej,

Tak dalej, tak dalej,

Tak dalej,

Tak dalej,

Tak dalej, tak dalej,

Tak dalej - śnieg,

Tak dalej - śnieg.

Śnieg, śnieg, śnieg...

Wieczór IV, "Zbyteczne żeberko - kaloryfeeria" (styczeń 1960)

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji