Dziesięć lat bez Piotra Skrzyneckiego
W piątek mija dziesiąta rocznica śmierci Piotra Skrzyneckiego. Był - i pozostaje nadal - jedną z ważniejszych ikon Krakowa. Jak Sukiennice, Barbakan, Brama Floriańska, Stanisław Wyspiański, Tadeusz Kantor - pisze Jerzy Armata w Gazecie Wyborczej - Kraków.
Choć krakowianinem stał się nie z urodzenia, a z wyboru, prawie całe swe życie poświęcając Piwnicy pod Baranami. Kabaretowi, nie klubowi. Bo krakowska Piwnica pod Baranami to był najpierw Klub Młodzieży Twórczej, w którym studenci i absolwenci miejscowych szkół artystycznych - plastycy, muzycy, aktorzy - mogli się spotkać, pogadać i napić przy okazji. Wśród założycieli znaleźli się m.in. Krzysztof Penderecki, Bronisław Chromy, Andrzej Kurylewicz, Jerzy Bereś. Był wśród nich i Piotr Skrzynecki, student historii sztuki Uniwersytetu Jagiellońskiego, za którym prawdziwi "ojcowie założyciele" specjalnie nie przepadali. "Miał absurdalne pomysły, kpił z siebie i z innych, nie traktował życia serio. Próbowali go wyrzucić. Ale się nie udało" - wspomina Joanna Olczak-Ronikier.
Stało się odwrotnie, to właściwie on ich wyrzucił. Część zdegustowanych wygłupami Skrzyneckiego piwnicznych artystów i intelektualistów odeszło, a ci bardziej anarchistycznie i zabawowo nastawieni utworzyli pod jego wodzą kabaret, który zadebiutował w grudniu 1956 roku. I tak "przychodzą, odchodzą, leciuteńko na paluszkach..." - jak w słynnym piwnicznym hymnie - już ponad pół wieku.
Kiedyś, przed laty, zapytałem Piotra Skrzyneckiego, czym dla niego jest Piwnica. Odpowiedział słowami Montaigne'a, cytując - jak podkreślił - dokładnie według przekładu Boya: " Ów z wielkim wysiłkiem powiedział wielkie głupstwo - pisał o kimś Montaigne. A ja chciałbym swoje głupstwa opowiadać bez wysiłku. I wtedy ktoś może zechce mnie wysłuchać. Druga myśl powiada, że świat trzeba oglądać przez jedno okno i wtedy coś z tego można zrozumieć. Piwnica, Kraków cały jest takim moim oknem".
Dziś mija dziesięć lat od Jego śmierci. Pamiętam, jak podczas uroczystości żałobnych w kościele Mariackim, piwniczanie śpiewali:
Dziś, Piotr, gdy Ciebie nie ma,
Pieśń tę wznosimy do nieba.
Trwaj tam i czuwaj nad nami
Noc w noc usłaną gwiazdami.
I czuwa, a Piwnica trwa dalej. Pewno już nie taka jak dawniej. Ale tamte idee - jak Lenina, częstego bohatera piwnicznych numerów - pozostały wiecznie żywe. Wspomniany Montaigne uważał, że "komu udało się choć raz rozśmieszyć ludzi, ten będzie zbawiony", więc o przyszłość Pana Piotra także możemy być spokojni.
Msza za Piotra Skrzyneckiego
Dziś o godz. 18.30 w bazylice Mariackiej odbędzie się uroczysta msza święta połączona z koncertem. Śpiewać będzie Elżbieta Towarnicka oraz Akademicki Chór "Organum" pod dyrekcją Bogusława Grzybka. Po mszy koncert w wykonaniu Capelli Cracoviensis pod dyrekcją Stanisława Gałońskiego i artystów Piwnicy pod Baranami.