Artykuły

Ostatni taki Starszy Pan

Mówił, że chce odejść we śnie. Żeby niepostrzeżenie przekroczyć granicę i ocknąć się na drugim świecie. Wierzył, że on istnieje, choć był agnostykiem. Odszedł cicho, nad ranem 4 marca. Nie wiedział, że są przy nim syn, córka i wnuczka.

Przybora - Wasowski. Poeta i kompozytor. We frakach, sztuczkowych spodniach, z kwiatami w butonierce. Takich ich zapamiętamy.

Nekrologi żegnały wybitnego artystę, twórcę kabaretów, poetę, pisarza, jednego z najświetniejszych autorów polskich piosenek, człowieka wielkiej kultury i talentu, błyskotliwego komentatora życia codziennego, człowieka zasłużonego dla polskiej kultury.

Najpiękniej pożegnała go Magda Umer. Nie chciała rozmawiać, szlochała. To, co czuła, napisała w nekrologu. "Mój Mistrz i Przyjaciel. Zrobił tyle dobrego dla naszej ojczyzny, chociaż prawie nigdy o niej nie mówił. Żal mi ludzi, którzy nie znają Jego twórczości, ale na szczęście wszystko przed nimi. Zostawił bezcenne piękno, mądrość, pogodę ducha i dobroć. Między wierszami...".

W pamięci telewidzów pozostał jako Pan B. z Kabaretu Starszych Panów. Frak, sztuczkowe spodnie, kwiat w butonierce, laseczka. Ale od ostatniego kabaretu minęło 38 lat i już nie był tym "starszym" 51-letnim panem, lecz schorowanym człowiekiem. Laseczka przestała być tylko dodatkiem do ubioru. Wiedział, że czas wycisnął na nim swoje piętno. Nie chciał, by go fotografowano.

Od kiedy zmarła jego trzecia żona Alicja, stał się samotnikiem. Przez 33 lata stanowili nierozłączną parę. Widywano ich na Starym Mieście, gdzie mieszkali. Ale wczesną wiosną znikali z Warszawy i aż do późnej jesieni mieszkali w ich cudownym domu nad Pilicą. Z legendarnym, niepowtarzalnym ogrodem, który zaprojektowała i stworzyła Alicja, kwitnącym bez wytchnienia. Zapraszał tylko przyjaciół. Bywali tam między innymi Wasowscy, Magda Umer, syn, córka, wnuczka, dwoje prawnucząt.

Ostatnio nie czuł się dobrze

Powiedział, że kiedy odeszła Alicja, zniknął główny powód, by tworzyć. Wydawało się, że już chciałby iść za nią. Zamknął się w sobie, rzadko przyjmował gości. W święta Bożego Narodzenia zaprosił syna i wnuczkę z dziećmi do swojego warszawskiego mieszkania. Może czuł, że będą to ostatnie święta? Na Nowy Rok chciał widzieć u siebie na obiedzie wnuczkę z dziećmi. Podobno był rozdrażniony, irytował się na gosposię. Wnuczka była zaskoczona, bo nigdy taki nie był. Może cierpiał i stąd ta irytacja? W szpitalu zrobiono badania. Nie wiadomo, co ustalili lekarze, ale odesłali go do domu. Wkrótce przestał rozpoznawać ludzi. 4 marca nad ranem zmarł. Do ostatniej chwili towarzyszyli mu najbliżsi: syn Konstanty "Kot", córka Marta i wnuczka Ania.

Pożegnanie

Najpierw odszedł Jerzy Wasowski. Dokładnie 20 lat temu. Od tamtego czasu wokół Jeremiego robiło się coraz bardziej pusto, bo jego pokolenie się wykruszało, choroby zabierały młodszych. Zniknęli: Kalina Jędrusik, Mieczysław Czechowicz, Jonasz Kofta, Agnieszka Osiecka, druga żona Jadwiga Przybora, którą zabrał rak, serdeczny przyjaciel Andrzej Nowicki, trzecia żona Alicja Przybora, również pokonana przez raka. Ta ostatnia śmierć załamała go.

Swój życiorys spisał w trzech tomach Memuarów. Urodził się w 1915 roku w Warszawie, gdzie w Powstaniu stracił młodzieńczych przyjaciół. Był z tym miastem związany do końca życia. Pochodził z zamożnej rodziny ziemiańskiej. Dorastał w posiadłości ojca pod Bydgoszczą. Od najmłodszych lat był przygotowywany do roli panicza. Do szkoły powszechnej w Bydgoszczy woziła go karoca z rodowym herbem. Miał studiować w szkole dla dyplomatów, ale kilka razy zaczynał studia i ich nie kończył. Wśród porzuconych była anglistyka. W 1937 roku po konkursie na spikerów dostał etat w Polskim Radiu. Próbował też swoich sił, pisząc wiersze, między innymi dla panien, które adorował. W czasie wojny pracował jako urzędnik w Zarządzie Miejskim, był pracownikiem firmy handlującej rurami i blachami, współwłaścicielem i sprzedawcą w sklepie.

Po wojnie postanowił wrócić do radia. Wykształcony, z ujmującą powierzchownością, budził sympatię. Ukrył swoje pochodzenie, które mogło mu zwichnąć karierę. W życiorysie napisał, że ojciec był rolnikiem. Wstąpił do partii. Oferowano mu etat w największych rozgłośniach, w Warszawie i w Łodzi, ale bez mieszkania. Dlatego razem z rodziną trafił do rozgłośni bydgoskiej. Tam oprócz spikerowania tworzył program Pokrzywy nad Brdą. Tak zachwycił się nim szef warszawskiej rozgłośni, że ściągnął Jeremiego do stolicy.

Łączył dyżury spikerskie z twórczością satyryczną, coraz bardziej ku niej się skłaniając. Wnosił dawkę humoru w codzienną, szarą socjalistyczną rzeczywistość. Kiedy spotkał w rozgłośni znajomego z września'39 Jerzego Wasowskiego, zaproponował mu wspólne tworzenie radiowego Teatrzyku Eterek. Już niebawem okazało się, że Jeremi miał niezwykły instynkt i wyczuł kompozytorski talent Wasowskiego. Ich losy splotły się na wiele lat. Duet Przybora - Wasowski stworzył piosenki, które weszły na trwałe do kultury polskiej.

Był wielbicielem kobiet. Przystojny, delikatny, o arystokratycznych manierach z łatwością potrafił zawrócić w głowie. Po raz pierwszy w związek małżeński wstąpił w czasie wojny, w październiku 1939 roku. Z trzech żon Jeremiego żyje tylko pierwsza - Maria Burska-Przybora. Ma 88 lat. Przez 66 lat Jeremi, choć wiązał się z innymi, był w jej życiu obecny. - Rozpaczam z powodu jego odejścia - mówi. Dla niej to już drugie odejście i druga rozpacz. Pierwsza była 52 lata temu. Właśnie wtedy Jeremi powiedział jej, że chce się rozwieść. - To jedyny mężczyzna mojego życia. Choć kochało mnie wielu, ja żadnego nie mogłam pokochać. Bo żaden z nich jemu nie dorównywał.

Kiedy się poznali, on był początkującym spikerem, ona gwiazdą. Z dwiema młodszymi siostrami tworzyła słynne trio sióstr Burskich. Była piękna. W 1944 roku urodziła Jeremiemu córkę. Wydawali się szczęśliwą rodziną, dopóki przyjaciółka nie doniosła, że Jeremi na dyżurach spikerskich romansuje. Żona zaczęła przeszukiwać jego rzeczy, robić awantury, w końcu kazała się wynosić. Teraz żałuje, bo może trzeba było poczekać, aż zauroczenie minie?

Maria miała 39 lat, kiedy zachorowała, przeszła operację, naświetlania radem. Lekarze powiedzieli, że ma kilka lat życia. Nie chciała dać Jeremiemu rozwodu. Dopiero w 1959 roku się zgodziła. Jeremi mógł wziąć drugi ślub. Druga żona urodziła mu Konstantego "Kota".

Mówi się, że Jeremi przeżywał kolejne romanse, między innymi z Agnieszką Osiecka. W latach 60. poznał Alicję Wirth, która robiła scenografię do Kabaretu Starszych Panów. Twierdził, że jest kobietą jego życia. Byli razem 33 lata. Ale zawsze pamiętał o poprzednich żonach. Maria przyznaje, że całe życie dbał o córkę i o nią. Kiedy potrzebowały, pomagał im finansowo.

Duet Przybora - Wasowski

zaczął się od radiowego Teatrzyku Eterek. Potem były piosenki do sztuki Studencka miłość. Jeremi tworzył też wiele rzeczy samodzielnie, na przykład napisał dialogi do filmu Ewa chce spać (1957), scenariusze filmów "Żołnierz królowej Madagaskaru" (1958) i "Upał" (1964). Ale bez wątpienia jego najbardziej cenione utwory kojarzą się z duetem poety i kompozytora. Jego szczytowe osiągnięcie to Kabaret Starszych Panów. Wojciech Młynarski pisał o nim: "Był to istny fenomen kultury masowej naszych lat 60., elitarny, wysublimowany program,

wymagający wyrobienia, operujący pastiszem stylów i gatunków, a docierający nie tylko do inteligencji, ale po prostu do wszystkich. Emisja Kabaretu w telewizji to było święto w polskich domach (...) Przybora poeta stworzył własny świat. Ten szary, nudny peerelowski zostawił za oknem".

Pierwszy kabaret był wyemitowany w 1958 r. W sumie powstało ich 16, z czego zaledwie połowę zarejestrowano. - Kiedy po raz pierwszy zobaczyłem ten spektakl, zachwyciłem się - wspomina Adam Hanuszkiewicz, wówczas dyrektor Teatru Telewizji. - Chciano zdjąć Kabaret z anteny, ale przekonałem, by dano mu szansę.

Irena Kwiatkowska pamięta, że wykonawcy na trwałe związani z tym programem bardzo cenili teksty Przybory i liczyli się z każdym znakiem interpunkcyjnym, który postawił. W 1966 r. Wasowski oświadczył, że nie chce robić Kabaretu, bo czuje się staro. Minęły lata, a piosenki z tego programu śpiewa kolejne pokolenie. Wyrażenia z tekstów Jeremiego na stałe znalazły swoje miejsce w polskiej mowie. Duet robił jeszcze cykl programów Divertimento, ale te już nie spotkały się z tak gorącym przyjęciem jak poprzednie.

Magdzie Umer publiczność zawdzięcza spektakl Zimy żal. To ona nakłoniła Przyborę, by wspólnie z nią napisał spektakl i zagrał w nim. Premiera miała miejsce w 1989 roku. Na deskach teatru Rampa wystąpiła plejada świetnych aktorów, wśród nich Maria Pakulnis. - To, że mogłam przebywać w kręgu pana Jeremiego, odbierałam jako wielkie wyróżnienie - wspomina aktorka. Janusz Józefowicz także brał udział w tym przedstawieniu i - na prośbę Magdy Umer - zrobił choreografię. - Byłem pełen obaw, bo nie jest łatwo zrobić oprawę do sztandarowych piosenek z Kabaretu Starszych Panów - mówi. - Obawiałem się, że pan Jeremi tego nie zaakceptuje. Okazało się, że ma fantastyczne poczucie humoru. Zachował umiejętność patrzenia na świat oczami dziecka.

To dlatego, kiedy Janusz Józefowicz i Janusz Stokłosa postanowili wystawić w teatrze Roma musical Piotruś Pan, od razu pomyśleli, że to właśnie Jeremi powinien napisać libretto i teksty piosenek. Opierał się, ale w końcu uległ. Było to jego ostatnie dzieło. Premiera miała miejsce w 2000 r. Wiktor Zborowski, który grał w tym musicalu, zapamiętał, jak Przybora przyszedł na próbę i nie był zadowolony ze skrótów. Powiedział wtedy do Józefowicza: - Nie zrobi pan tego starcowi. I Józefowicz nie zrobił. Bo ze zdaniem Starszego Pan nie można było się nie liczyć. I nie sposób nie docenić tego, co nam po sobie zostawił.

Bez Ciebie jesteśmy nieładni, Bez Ciebie jesteśmy bezradni, Bez Ciebie jesteśmy niepełni, jak czegoś ćwierć albo pół...

W swojej twórczości był samotnikiem. Nawet przyjaciela Jerzego Wasowskiego nie dopuszczał do "kuchni" swojej poezji. Dopiero kiedy tekst był gotowy, przekazywał go w ręce kompozytora.

Nie lubił zdjęć.

Trudno mu było się pogodzić z tym, że on wielbiciel życia i kobiet, staje się coraz starszy coraz bardziej niedołężny.

Kiedy po półrocznej walce z rakiem zmarła jego trzecia żona Alicja, przestał tworzyć. Mówił, że nie ma motywacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji