Artykuły

Światło zapisane w nutach

- Są techniki, które sprawiają, że widzimy wspaniale oświetloną sylwetkę, jest oświetlenie boczne. Jeśli pójdziemy na bardzo dobry musical, to niejednokrotnie światło zaświeci nam w twarz, bo jest to efektowne. To rodzaj interaktywnej gry z publicznością - mówi BOGUMIŁ PALEWICZ, reżyser światła.

Rozmowa z Bogumiłem Palewiczem, reżyserem światła w balecie Ludomira Różyckiego "Pan Twardowski", który zainaugurował XIV Bydgoski Festiwal Operowy.

Katarzyna Kaczór: Słyszałam, że trudno się było Panu zdecydować na wybór konwencji: Brodway czy klasyka, a może nawet Cepelia. Dlaczego?

Bogumił Palewicz: Właściwie nie istnieje takie pojęcie jak światła Cepelii. Chodzi o to, że Marek Zajączkowski postawił przed sobą wyzwanie, które stanowi istotę naszych dylematów, naszych, czyli moich i scenarzysty.

Jakie to wyzwanie?

- Do klasycznej muzyki stworzenie baletu, który mówi nowoczesnym językiem, uniwersalnym. I właśnie ja jeszcze do końca nie wiem, czy urozmaicać poszczególne sceny nowoczesnymi elementami oświetleniowymi, a może raczej klasycznymi? Plany są planami, ale konfrontacja z tym, co się dzieje na scenie, powoduje czasem bardzo poważne zmiany. Być może dokonam ich nawet w tak zwanej ostatniej chwili.

Tancerze dostaną po oczach i jeszcze o tym nie wiedzą?

- Tancerze na pewno nie będą zaskoczeni, mówiąc pół żartem, zaskoczony mogę być tylko ja, albo publiczność. Ludzie, którzy oglądają wiele baletów, są nastawieni na jakąś formę, wiedzą, czego się mogą spodziewać. Są techniki, które sprawiają, że widzimy wspaniale oświetloną sylwetkę, jest oświetlenie boczne. Jeśli pójdziemy na bardzo dobry musical, to niejednokrotnie światło zaświeci nam w twarz, bo jest to efektowne. To rodzaj interaktywnej gry z publicznością. U nas na pewno nie będziemy oślepiać widzów, ale stanie się ona częścią scenografii świetlnej. Kilka efektów zaczerpniemy rzeczywiście z musicalu. Proszę jednak pamiętać, że po drodze do publiczności jest jeszcze orkiestra i ona nie może zostać oślepiona, bo nie będzie widzieć nut.

Skąd czerpie Pan pomysły na oświetlenie scen?

- Rozmawiam z innymi realizatorami: scenografem, choreografem, reżyserem w przypadku oper, musicali. Nie bez znaczenia jest muzyka. W niej jest zapisane, jak światła powinny wyglądać. Gdy państwo przyjdą na "Pana Twardowskiego", zobaczą tzw. scenę dachów i usłyszą najprawdziwszy świt. Scena dachów to ta, w której diabeł zabiera Twardowskiego w podróż ponad domami, na dachach Krakowa. Kompozytor zapisał w nutach "świt" i światło też musi symbolizować świt. Gdybym dał oświetlenie niezgodne z tym, co pokazuje muzyka, zostałbym wysłany listem poleconym na szafot. Wiele zależy od muzyki. Wiele zależy też od scenografii. A ta jest bardzo bogata. Pojawi się sporo elementów, które trzeba

tak oświetlić, żeby nie stały się zbyt ważne, żeby nie wzbudziły zbyt wielkiego zainteresowania publiczności. Całość mojej pracy to budowanie klimatu. Dalej to już tylko są pomysły, wielki worek z pomysłami.

Dużo musiał Pan z tego worka wyrzucić?

- Miałem jeden bardzo odlotowy pomysł. Chciałem stworzyć efekt pływającej wody na scenie. Zamierzałem wykorzystać bardzo silne strumienie światła, padające z boku. Miały świecić na przestrzał przestrzeni scenicznej. Powstałoby coś na kształt wirtualnej wody. Niestety, pojawiło się wiele przeciwwskazań do mojej koncepcji. Po pierwsze, za mało miejsca, po drugie, tancerze musieliby w tym ostrym świetle dalej tańczyć, a błędnik ludzki jest dość czułym instrumentem, na światło także, dlatego ten pomysł nie przeszedł, ale nie ukrywam, że być może wykorzystam go w innej sztuce.

Czy tancerze przekazują Panu czasem swoje sugestie? Czy bywa, że jakiś kolor, albo sposób oświetlenia im nie odpowiada, że może źle się czują w jakimś kolorze?

- Tak, oczywiście, że zdarzają się takie sytuacje. Tancerze bywają "uczuleni" na niektóre sposoby oświetlenia, niektóre układy są nie do zatańczenia w świetle, jakie sobie wymyślę. Jeżeli jest jakiś problem, staram się wtedy "dopasować" do sugestii i próśb. W przedstawieniu baletowym oczywiście najważniejszy jest tancerz i taniec. Jeżeli on będzie tańczył zadowolony i szczęśliwy, wtedy zadowolony będzie widz, a jak widz będzie zadowolony, to chyba największa nagroda dla wszystkich ludzi realizujących spektakl.

Czy któraś scena z "Pana Twardowskiego" sprawia Panu wybitną trudność?

- Rozmawiamy we wtorek, więc wszystko może się zmienić, ale na

razie moje największe wyzwanie to w naszej numeracji 3 akt. Jeszcze nie zdecydowałem: Brodway, czy klasyka. Odwlekam ten moment, ale muszę się z tym problemem zmierzyć. Skomplikowana jest scena z Radziwiłłówną. Musimy uzyskać bardzo ponury klimat, bo to scena bardzo dramatyczna. W oryginale Twardowski ożywił martwą kobietę, ale zapowiedział królowi, że nie będzie mógł jej nigdy dotknąć. Człowiek, którego najbliższa osoba zostaje wskrzeszona, nie wytrzymuje. To trudna scena, ale właściwie jest już gotowa.

Jak Pan to zrobił?

- Podam najpierw pewien przykład. W filmach i sztukach widzimy piękne sceny nocne, w których doskonale odczytujemy mimikę twarzy, ale spróbujmy wyjść nawet w księżycową noc na dwór i spróbujmy odczytać, jaki na przykład nasza "druga połowa" ma grymas na twarzy, jaką zrobi minę. Gratuluję tym, którzy zobaczą to bez użycia latarki, zapalniczki. Na scenie jest identycznie. Możemy konkretną fakturę nadać kolorem, możemy wyrysować jedną stronę sylwetki w jakimś dramatycznym kolorze, pozostawić drugą część każdej postaci, która się znajdzie na scenie w ciemności. Wiele zależy od choreografii, od tego, co się dzieje dookoła. Może po czwartkowej próbie stwierdzę, że taki układ jest zbyt przygnębiający i trzeba będzie wymyślać coś innego?

Co z kasynem Roma, będzie brodwayowskie, tętniące kolorami?

Niekoniecznie. Może to ma być kasyno "spod ciemnej gwiazdy"? Zresztą gwiazdy też się pojawią w tej scenie. Trudno, żeby świątynia hazardu, którą wykreował diabeł była jasna, w przyjemnych kolorach. Zresztą umówmy się, każde kasyno ma jakiś diaboliczny rys, próbuje się tam przecież zaprzedać duszę, żeby wygrać. Jak mówi stare przysłowie: kasyno zawsze wygrywa1. Jak będzie, w naszym kasynie? To się okaże.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji