Artykuły

TVP Kultura. "Za i przeciw" w "Scenach Swiata"

Sztukę Ronalda Harwooda "Za i przeciw" pokaże TVP Kultura we wtorek (8 maja).

W rozliczeniowych procesach historycznych (dekomunizacyjnych, denazyfikacyjnych itp.) bardziej od spraw etycznych zajmuje nas często estetyka. Bo czy nie godzi w poczucie smaku nieznany szary urzędnik, który staje się sędzią ludzi jednym skinieniem podrywających tłumy? Że osobowościom, które decydowały o losach milionów i bawiły na salonach pałaców, grozi się osadzeniem w dusznych, więziennych klitkach? Że zagląda się do życiorysów, rachunków, szaf i bieliźniarek tym, których imię wymawiano dotąd ze strachem i szacunkiem? Wrażenie niestosowności pogłębia się, gdy mierni biurokraci zaczynają rozliczać wybitnych ludzi sztuki.

Zderzenie człowieka marnego, ale mającego za sobą przepisy, z człowiekiem wybitnym, ale uwikłanym, rewelacyjnie przedstawił Ronald Harwood w sztuce "Za i przeciw". Angielski dramaturg, autor "Garderobianego" i scenarzysta "Pianisty", do tej konfrontacji wybrał autentyczne postaci genialnego dyrygenta Wilhelma Furtwanglera (Stellan Skarsgard) i amerykańskiego śledczego Steve'a Arnolda (Harvey Keitel). Pierwszy to żywa legenda, dyrektor Filharmonii Berlińskiej, drugi - były referent do spraw odszkodowań, w którego ustach słowa "Najbardziej lubię XI Symfonię Beethovena" (który skomponował dziewięć symfonii) nie brzmią jak żart, ale jak dowód prostactwa. Lecz w chwili ich spotkania w 1946 roku to właśnie prymitywny stużbista ma przewagę nad mistrzem. Gromadząc materiał dowodowy dla komisji denazyfikacyjnej, Arnold ma wykazać nie prawdę, ale winę Furtwanglera. Dowieść, że artysta z własnej woli stał się ikoną nazistowskiego reżimu, że sympatyzował z partią, nienawidził Żydów i był gotowy na wszelkie układy, byle zachować stanowisko. Muzycy współpracujący z dyrygentem nie ułatwiają jednak zadania oficerowi. Podczas przesłuchań uparcie powtarzają mantrę o niezwykłych oczach Maestro ("w jego wzroku było coś, co po prostu domagało się w najtrudniejszym miejscu crescendo"), o ratowaniu przez niego Żydów, o tym, jak uniknął wykonania wobec Fuhrera gestu "Heil Hitler", wchodząc na scenę z batutą. Wydaje się, że to już nie egzekwowanie sprawiedliwości, ale przygotowania do procesu pokazowego. Stacjonującym w Berlinie aliantom wszystko jedno, kto pojawi się na sali sądowej jako oskarżony. Nie liczy się człowiek. Potrzebują tylko wielkiego nazwiska, by umocnić w Niemcach poczucie klęski i upokorzenia. Trudno sobie wyobrazić coś równie obrzydliwego jak wyrachowane polowanie na schorowanego, złamanego artystę. A jednak... Antypatyczny Arnold znajduje argumenty przeciw mistrzowi. Furtwangler nie wyjechał przecież z kraju w 1933 roku. Nie sprzeciwił się polityce Rzeszy. Grał dla Hitlera i jego oficjeli. Byt hołubiony, chroniony, rozchwytywany. A więc? Czy okaże się, że pozbawiony ogłady i talentu prostak wygra z geniuszem etyczny pojedynek?

Węgierski reżyser lstvan Szabó w filmowej adaptacji sztuki pozostawił wiele pytań nierozstrzygniętych. Czy w pewnych sytuacjach oportunizm ludzi wybitnych nie staje się powodem ich hańby? Czy tworząc wielką sztukę, wolno pozostać głuchym i ślepym na sprawy polityki? Czy hasto wielkiego filozofa Theodora

Adorno - "pisanie poezji po Auschwitz jest barbarzyństwem" - nie dałoby się w tym przypadku przełożyć na "granie Beethovena w czasach Auschwitz jest zbrodnią"? Szabó po raz kolejny zajął się tematem odpowiedzialności artysty w czasach zagłady, jego bohater w " Mefisto" łączy aktorski geniusz z mentalnością śliskiego karierowicza. Wilhelm Furtwangler wydaje się na jego tle człowiekiem słabym i zaślepionym wiarą w niezależność sztuki.

Pokazywane w 62. rocznicę zakończenia II wojny światowej "Za i przeciw" inauguruje nowe pasmo "Sceny świata" prezentujące najsłynniejsze spektakle teatralne.

Polski głos w sprawie Furtwanglera

"Za i przeciw" miało ważne polskie inscenizacje w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie (reż. Tomasz Zygadło) i w warszawskim Ateneum (reż. Janusz Warmiński), obie wystawione w 1995 roku, wkrótce po prapremierze brytyjskiej. Jedną z najciekawszych inscenizacji jest spektakl Ryszarda Bugajskiego. W polskich teatrach sąd nad Furtwanglerem wypadał tendencyjnie, u Bugajskiego zaś racje niemieckiego artysty i amerykańskiego śledczego zostały wyrównane.

Furtwangler w wykonaniu Zbigniewa Zapasiewicza do końca dźwiga ciężar decyzji o pozostaniu w kraju rządzonym przez nazistów. Z kolei Zbigniew Zamachowski pokazał, że racja majora Arnolda jest racją wolnego świata, który nie znał takich moralnych wyborów, do jakich zmuszeni byli ludzie w totalitaryzmie.

"Za i przeciw", sztuka Ronalda Harwooda, tłum. Michał Ronikier, Polska 1997, reż. Ryszard Bugajski

Wtorek TVP Kultura g. 20.30

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji