Wspomnienie
Rubaszny i wrażliwy
Miał rzadko spotykany dar. Swoich bohaterów wyposażał w specyficzny stosunek do świata. Nie zawsze do końca odgadniony.
Nieczęsto mamy okazję wspominać Henryka Bąka. Aktor ten, tak bardzo popularny w latach 60. i 70., pogrążył się jakby w otchłani niepamięci. Podobnie zresztą jak filmy i seriale, w których święcił największe triumfy. Pokonał go czas. Czas i historia.
Na szczęście stacja Kino Polska przypomina serial "Dyrektorzy", w którym stworzył on wspaniałą postać, jakże charakterystyczną i typową dla tamtych lat. Zresztą, gdyby się tak głęboko zastanowić, to i dziś jeszcze znaleźliby się tacy dyrektorzy. Może więc warto wrócić i do innych produkcji z udziałem tego aktora.
Ja to załatwię!
Wszechstronny i żywiołowy talent Henryka Bąka manifestował się najdobitniej w tzw. produkcyjniakach oraz fumach opiewających czyn zbrojny ludowego wojska. Był niezwykle sugestywny jako energiczny działacz, dowódca, dyrektor wielkiego zakładu - człowiek usytuowany wysoko w hierarchii społecznej, który pod maską stanowczości i siły starannie skrywa swoje wady i wyraźne słabości ("Kwiecień", "W te dni przedwiosenne", "Dyrektorzy", "Drugi człowiek").
Gdy w filmie "Uszczelka", z telewizyjnego cyklu "Najważniejszy dzień życia", powtarzał wielokrotnie z całą mocą: "Ja to załatwię!", nie było widza, który by mu nie kibicował. A chodziło o drobiazg, brakującą uszczelkę. Wszystkim chciało się wtedy bardzo wierzyć, że dynamicznemu dyrektorowi - "wiernemu kapitanowi naszego przemysłu" uda się swoim wściekłym uporem przekreślić przedziwne absurdy tamtych lat i wyprostować krzywe ścieżki gospodarki nakazowo-rozdzielczej.
Grał trochę siebie
Wyrósł z amatora grywającego epizody w teatrach. Przed ukończeniem PWST w Łodzi (1949) studiował prawo na lubelskim uniwersytecie i aktorstwo w studium dramatycznym przy Teatrze im. Osterwy.
Z żoną, aktorką Marią Klej-dysz, tworzyli parę pełną kontrastów. Ona, drobna i wrażliwa, on, wysoki, masywny, o donośnym głosie i rubasznym, wybuchowym temperamencie.
Szybko zdobył popularność. W teatrach Kielc, Łodzi i Krakowa, a od 1958 roku w Warszawie najczęściej grywał ludzi o szorstkim charakterze i skrywanej wrażliwości. Swoich bohaterów wyposażał w wiele własnych cech. Dzięki temu uwierzytelniał ich i uczłowieczał wbrew papierowym schematom. Stał się aktorem wielkich pasji i namiętności.
W filmach i serialach, począwszy od epizodu w "Pierwszych dniach" (1951), przez "Eroikę" (porucznik Krygier), "Epilog norymberski" (Rudolf Hess) i "Polskie drogi" (ogrodnik Szemiński), po ostatnią rolę w filmie i serialu "Zamach stanu" (obrońca w procesie brzeskim, 1980), prezentował połączenie żywiołu, dyscypliny, instynktu i świadomości.
Ostatnie lata
Rozstał się z zawodem z powodu ciężkiej choroby. Całkowicie niesprawny, ostatnie lata życia spędził w Domu Artysty Weterana w Skolimowie. Zmarł w 1987 roku w wieku 64 lat. Jego aktorstwo - tak żywiołowe i bujne, a przecież odznaczające się pełną gamą przeżyć, stanowi jeden z ciekawych przykładów sztuki pokolenia urodzonego w latach 20. minionego wieku.