Artykuły

Białystok. Lustracja patrona teatru

Aleksander Węgierko - wybitny twórca teatru - nie podoba się piłsudczykom. Zwrócili się więc do marszałka województwa, by wymienił patrona białostockiego Teatru Dramatycznego - pisze Jakub Medek w Gazecie Wyborczej - Białystok.

Apelujemy o przywrócenie historycznej nazwy Teatr Miejski im. marszałka Piłsudskiego. Niech sprawiedliwości dziejowej i pragnieniom przedwojennych twórców teatru i współczesnych mieszkańców miasta stanie się zadość - zwrócili się z apelem do Jarosława Schabieńskiego członkowie białostockiego oddziału Związku Piłsudczyków. Koncepcja zmiany, czy też, jak mówią piłsudczycy - przywrócenia historycznej nazwy, pojawiła się na nowej dekomunizacyjnej fali kilka tygodni temu. Piłsudczycy poprosili o zaopiniowanie swojego pomysłu dyrektora teatru. - To nie jest najszczęśliwszy pomysł - ocenia Piotr Dąbrowski, dyrektor znanej w całej Europie białostockiej sceny. Ale piłsudczycy wniosek o zmianę nazwy złożyli na ręce zastępującego podlaski samorząd nadzorujący placówkę marszałka Jarosława Schabieńskiego. Ich zdaniem nie chodzi tylko o upamiętnienie marszałka Piłsudskiego, ale również usunięcie - ich zdaniem - wyjątkowo niegodnej postaci obecnego patrona. - Aleksander Węgierko nie zasłużył się niczym chwalebnym ani dla Białegostoku, ani dla Białostocczyzny. To postać nieznana ani młodemu, ani starszemu pokoleniu. Ponadto zachodzi poważne podejrzenie, że był agentem NKWD - mówi Piotr Augustynowicz, prezes białostockich piłsudczyków. Na pytanie o to, czy są jakieś dowody na współpracę reżysera i aktora z sowiecką służbą bezpieczeństwa, odpowiada, że nie, ale na współpracę Bolesława Bieruta też nie ma, a wszyscy wiedzą, że współpracował.

Aleksander Węgierko był dyrektorem białostockiego teatru w czasie okupacji radzieckiej (w latach 1940-41). Podczas jego rządów teatr rozkwitał, grały w nim wybitne przedwojenne sławy polskiej sceny. Na repertuar zaś, poza obowiązkowymi sztukami internacjonalistycznymi, składały się też dzieła polskich klasyków. I tak w okupowanym przez Sowietów Białymstoku dzięki Węgierce - z pochodzenia Żydowi - grano po polsku, a ze sceny często rozbrzmiewał narodowy hymn. Po ataku hitlerowców Węgierko odmówił ewakuacji w głąb Rosji i w niejasnych okolicznościach zginął najprawdopodobniej z rąk gestapo.

Dyrektor na propozycję piłsudczyków odpowiedział uprzejmie, ale negatywnie. Ale dwa dni temu do teatru dotarło podobne pismo, tym razem już z urzędu marszałkowskiego. Do dzisiaj zespół musi wyrazić swoją opinię o propozycji piłsudczyków.

- Marszałek jest naszym zwierzchnikiem i to do niego należy decyzja. Ale to nie znaczy, że pomysł zmiany nazwy zaczął nam się podobać. Aleksander Węgierko był wybitnym człowiekiem teatru, gdyby nie jego tragiczna śmierć z rąk hitlerowców zapewne zostałby jednym z najwybitniejszych twórców w Europie. Nasza nazwa to ostatni ślad po nim na kulturalnej mapie Polski - mówi dyrektor Dąbrowski.

Jego zdaniem niepraktykowanym nigdzie w kraju pomysłem jest nadawanie placówce kulturalnej imienia polityka.

- Mam ogromny szacunek dla marszałka Piłsudskiego, ale nie sądzę, żeby jemu samemu, osobie bardzo skromnej, tego rodzaju inicjatywy się podobały - podkreśla dyrektor i zwraca uwagę na praktyczne aspekty przedsięwzięcia - utratę znanej w mieście, kraju i za granicą marki teatru i ogromne koszty zmian.

Marszałek Schabieński przyznaje, że bardzo poważnie rozważa propozycję piłsudczyków. Nie ukrywa też, że opinia teatru będzie miała wpływ na jego decyzję, ale, jak podkreśla - to tylko opinia.

- Nie sugeruję się absolutnie zarzutami pod adresem Aleksandra Węgierki. Chcę tylko zachowania historycznej ciągłości, przywrócenia temu miejscu przedwojennej nazwy - tłumaczy marszałek, który do zaplanowanych na przyszły tydzień wyborów może decyzję w tej sprawie podjąć w pełni samodzielnie - bez konsultacji z sejmikiem czy zarządem województwa. Sam bowiem pełni ich funkcję.

***

Krzysztof Kumor, aktor, prezes Związku Artystów Scen Polskich: - Ja mam ogromny szacunek dla postaci marszałka Piłsudskiego. Odtwarzałem jego myśli i słowa, grałem jego postać. I uważam, że marszałek w dziejach Polski jest naprawdę postacią wielką. Ale to byłby pierwszy przypadek w historii polskiego teatru, żeby teatr przybrał imię polityka. Nie wiem, co takiego złego zrobił Aleksander Węgierko, ale wiem, że był to wybitny aktor i reżyser polskiej sceny, który dokonał wiele, zarówno dla teatru warszawskiego, jak i białostockiego. Powiem tak: wydaje mi się, że kiedyś był taki przepis, by nadając imię jakiejś instytucji lub ją zmieniając, pytać o zgodę Ministerstwo Kultury. Tak przynajmniej zrobił Teatr Żydowski w Warszawie, przybierając imię Idy Kamińskiej. Dlatego mam nadzieję, że ten zwyczaj dalej obowiązuje. A co do Domów Ludowych im. Piłsudskiego - ja też mieszkałem swego czasu w takim w Kielcach. Dokładnie nosił on nazwę Przysposobienia Wojskowego i Wychowania Fizycznego i przybrał imię Piłsudskiego. Ale to było w porządku. Co innego jednak Dom Ludowy, a co innego zawodowy teatr.

***

Aleksander Węgierko

Znakomity reżyser i aktor, to najwybitniejszy animator teatru białostockiego. Za jego półrocznego panowania zespół teatralny osiągnął tyle, że mógł spokojnie stać się ozdobą niejednego stołecznego teatru, i to w czasach świetności.

Węgierko przyjechał do Białegostoku w lipcu 1940 r., już jako człowiek sławny i ze znaczącym dorobkiem - przed 1939 r. reżyserował m.in. w teatrach warszawskich, potem (po wybuchu wojny) w lwowskim, wreszcie w grodzieńskim. Węgierko, u władz radzieckich cieszący się sporym autorytetem, zdobył fundusze i rozbudował gmach w Białymstoku. Wkrótce stał się on jedną z najlepiej prosperujących scen polskich. Oto tytuły niektórych spektakli cieszących się u widzów niebywałą atencją: "Intryga i miłość" Schillera, "Dożywocie" Fredry, "Pigmalion" Shawa, "Panna Maliczewska" Zapolskiej, "Wesele Figara".

Po wybuchu wojny niemiecko-sowieckiej słynny moskiewski MChat apelował do Węgierki, by ewakuował się w głąb Rosji i zaczął grać i reżyserować na jego deskach. Wegierko odmówił, nie chciał zostawić zespołu. Nie wiadomo, jak zginął. Najprawdopodobniej od chwili wkroczenia wojsk niemieckich do Białegostoku Węgierko ukrywał się przez jakiś czas jako organista u proboszcza we wsi pod Białymstokiem. Kiedy robiło się coraz niebezpieczniej, proboszcz chcąc go ratować, postanowił wysłać Węgierkę furmanką gdzie indziej. Furmankę zatrzymało gestapo. Indagowany Węgierko załamał się i przyznał się, że jest Żydem. Gestapowcy natychmiast go aresztowali i wysłali do obozu koncentracyjnego, gdzie zginął rok później.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji