Artykuły

Lustracja patronów teatrów

Sprawa lustracji Węgierki wpisuje się w szerszy kontekst tak zwanej polityki historycznej prowadzonej przez PiS, w której nie chodzi o poszukiwanie prawdy o przeszłości, ale o symboliczny odwet. Piszę o tym wszystkim w "Gazecie Stołecznej", bo przecież nietrudno sobie wyobrazić podobny scenariusz w Warszawie. Patronów w teatrach mamy niewielu, ale na każdego coś się znajdzie - pisze Roman Pawłowski.

Mam dla państwa arcyciekawą wiadomość i daję słowo - to nie jest żart. Otóż w Białymstoku zarządzający województwem podlaskim komisarz z partii PiS zmienił nazwę miejscowego teatru. Do soboty nosił on imię Aleksandra Węgierki, wybitnego reżysera i aktora związanego przed wojną z warszawskim Teatrem Polskim. Od dzisiaj patronem teatru jest marszałek Józef Piłsudski. Stało się tak na wniosek członków Związku Piłsudczyków, według których Węgierko nie nadaje się na patrona, ponieważ "swój talent aktorski poświęcił nie służbie Polsce, lecz sowieckiemu okupantowi". Chodzi o to, że kierował teatrem w latach 1940-41, kiedy Białystok znalazł się pod sowiecką okupacją. Przed wojną gmach, w którym mieści się teatr, nosił nazwę Domu Ludowego im. Piłsudskiego, stąd pomysł, aby patronem został Marszałek.

Sprawa lustracji Węgierki wpisuje się w szerszy kontekst tak zwanej polityki historycznej prowadzonej przez PiS, w której nie chodzi o poszukiwanie prawdy o przeszłości, ale o symboliczny odwet. To prawda, że Węgierko stworzył pod sowiecką okupacją zespół teatralny, z którym występował w Grodnie, Białymstoku i Mińsku. Ale prawdą jest też, że grał po polsku wielką literaturę: Schillera, Fredrę, Shawa, Zapolską, Beaumarchais, a także organizował wieczory narodowej poezji: Mickiewicza, Wyspiańskiego i Norwida. Jedynym radzieckim autorem w repertuarze był Wiszniewski z "Tragedią optymistyczną". Działalność teatru przerwała wojna niemiecko-sowiecka, sam Węgierko zginął w niewyjaśnionych okolicznościach podczas walk. Na podobnej zasadzie można by dzisiaj zażądać zmiany patrona Teatru Na Woli - Tadeusza Łomnickiego. Znany aktor był przecież członkiem Komitetu Centralnego PZPR, a więc czynnie wspierał komunistyczny reżim w Polsce.

Piszę o tym wszystkim w "Gazecie Stołecznej", bo przecież nietrudno sobie wyobrazić podobny scenariusz w Warszawie. Patronów w teatrach mamy niewielu, ale na każdego coś się znajdzie. Weźmy takiego Stefana Jaracza z Ateneum - przecież miał lewicowe przekonania, w dodatku alkoholik. Stanisław Ignacy Witkiewicz, patron Studia, uczestniczył w rewolucji październikowej, zażywał narkotyki i popełnił grzech śmiertelny - samobójstwo. A Zygmunt Hübner, patron Powszechnego, nosił niepolskie nazwisko. Kto pierwszy do lustracji?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji