Artykuły

Warcisław Kunc [na zdjęciu] na dyrektora Opery na Zamku. Tak zdecydowała wczoraj komisja konkursowa. W Operze znowu wrze, atmosfera jest nie do zniesienia a Solidarność zapowiada strajk.

Wyłonionego w konkursie kandydata musi jeszcze zatwierdzić zarząd województwa, ale to zwykle bywa formalnością. Tym bardziej, że Kunc ma poparcie zarządu: - Dla mnie ten kandydat gwarantuje rozwój tej instytucji - mówił wczoraj wicemarszałek Witold Jabłoński. - Bardzo podobała mi się wizja remontu Opery, o której inni kandydaci ledwie wspomnieli.

Tymczasem NSZZ "Solidarność" przy Operze na Zamku zapowiada: - Jeśli tak się stanie, w Operze dojdzie do sporu zbiorowego, a w konsekwencji strajku.

Podzielony zespół

Konflikt w Operze trwa, odkąd pojawiła się informacja, że Warcisław Kunc zamierza wrócić na stanowisko dyrektora tej instytucji, czyli od trzech miesięcy. Blisko 180-osobowy zespół jest podzielony do tego stopnia, że pracownicy z "wrogich obozów", nie rozmawiają ze sobą, odwracają się do siebie plecami. Jeden z nich komentuje: - Są ci, co są z nami, ci, co przeciw nam i ci, co się boją.

- Niech już to się wreszcie skończy - mówią ci, którzy nie zaangażowali się po którejś ze stron.

Kunc był dyrektorem naczelnym i artystycznym w teatrze od 1992 r. Odszedł pod koniec roku 2004, po ostrym konflikcie z poprzednim, SLD-owskim zarządem województwa.

Jego powrotu nie chcą przede wszystkim członkowie NSZZ "Solidarność" Opery na Zamku (ponad 50 członków), w skład którego wchodzi wielu muzyków orkiestry. Większość zapisała się na wieść, że dyrektorem znów ma zostać Kunc. Zarzucają mu złe traktowanie. Dwa miesiące temu z niezgody na poglądy "Solidarności" w Operze narodził się kolejny związek zawodowy OPZZ "Konfederacja Pracy" (ponad 80 członków). Jego członkowie (np. pracownicy techniczni, prawie wszyscy soliści) są bardziej przychylni Kuncowi. - Owszem jest między nami polaryzacja odczuć - przyznaje Jolanta Grudzińska, szefowa OPZZ w Operze. - Jednak dla dobra placówki trzeba odłożyć odczucia na bok i wybrać pracę z nowym dyrektorem.

Grudzińska jest zadowolona, że będzie to Kunc. - To był najlepszy kandydat - mówi.

Jeden z sześciu

Na konkurs na nowego dyrektora Opery na Zamku zgłosiło się sześciu kandydatów. Kiedy reprezentujący wśród jurorów "Solidarność", Andrzej Smoliński dowiedział się, że jest wśród nich Warcisław Kunc, rozdał pozostałym jurorom pismo, wyrażające sprzeciw wobec tej kandydatury.

Do drugiego etapu, rozmów z komisją, które odbyły się jeszcze tego samego dnia, komisja zakwalifikowała czterech: Jacka Kraszewskiego, dotychczasowego dyrektora artystycznego Opery na Zamku, Warcisława Kunca, Zbigniewa Kułagowskiego, aktora, śpiewaka z teatru Nowego w Słupsku, który w latach 1998-2004 był dyrektorem Bałtyckiego Teatru Dramatycznego w Koszalinie oraz prof. Henryka Tritta, wykładowcę Akademii Muzycznej w Poznaniu (także jej szczecińskiej filii).

Ze względów formalnych komisja odrzuciła Piotra Klimka z Katedry Edukacji Artystycznej Uniwersytetu Szczecińskiego i Tadeusza Żmijewskiego, dyrygenta z Poznania. Nie spełniali warunku minimum czteroletniego stażu na stanowisku kierowniczym w instytucji kulturalnej.

Kunc: Mamy wspólny cel

Kandydaturze Warcisława Kunca przypisuje się też argument polityczny. W ostatnich wyborach parlamentarnych wystartował on z listy PSL na senatora (pozostając bezpartyjnym). W ubiegłym roku był kandydatem PSL na prezydenta miasta, ale ostatecznie udzielił poparcia Piotrowi Krzystkowi z PO. Czy PO spłaca dług? - Proszę liczyć - odpowiada wicemarszałek Jabłoński. - Komisja liczyła 9 osób, za Kuncem było 5 członków.

Co do dalszej sytuacji w Operze jest dobrej myśli: - Rola związków nie powinna sprowadzać się do typowania dyrektora, tylko do dbania o sprawy pracownicze - mówi.

Kunc wczoraj po przesłuchaniu komisji musiał zdążyć na próbę w Poznaniu. Zapytany, jak poradzi sobie z tak rozbitym zespołem, mówi: - Przecież płyniemy na tym samym okręcie do tego samego celu.