Artykuły

Boska Janda

Wydaje się, że na taki właśnie spektakl czekała wierna publiczność Krystyny Jandy, fani jej legendarnych monodramów: "Shirley Valentine" czy "Maria Callas". Wyreżyserowana przez Andrzeja Domalika w Teatrze Polonia.

"Boska!" Petera Quiltera to sztuka lekka, świetnie napisana, z doskonałymi proporcjami scen zabawnych i wzruszających, pozwalająca aktorce grającej główną rolę w pełni rozwinąć skrzydła. Jej bohaterką jest postać autentyczna, Amerykanka Florence Foster Jenkins, najgorsza śpiewaczka operowa świata, osoba pozbawiona talentu, ale zupełnie tego faktu nie przyjmująca do wiadomości, do tego uparta i na tyle bogata, by nagrywać i organizować sobie recitale. Staje się w końcu postacią kultową. Zarówno grająca główną rolę Krystyna Janda, jak i towarzyszący jej na scenie jako młody akompaniator Cosme Maciej Stuhr, Wiktor Zborowski w roli jej towarzysza życia i Krystyna Tkacz jako przyjaciółka domu w pełni wykorzystują dane przez Quiltera możliwości. Janda gra swoją bohaterkę z lekkim dystansem, ale też z wielką czułością. Bawi się jej brakiem gustu i egzaltacją, gdy potężna i wiekowa wychodzi na scenę w stroju pasterki, albo gdy Bizetowska Carmen w jej wykonaniu bardziej przypomina (również wokalnie) byka niż ponętną Cygankę. Z radością psotliwego dziecka wyśpiewuje każdą fałszywą nutę, po czym z szelmowskim uśmiechem wdzięczy się do widowni i doprasza braw. Rola Madame Jenkins to dla niej także zabawa z własnym wizerunkiem artystki uwielbianej przez widzów, ale nie zawsze docenianej przez krytykę. No i osoby, która, tak jak Madame, wbrew przeciwnościom dopięła swego. Gra ją przecież na własnej scenie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji