Eka nigdy za wiele
"Walking Mad". "Dla Aliny" w choreogr. Johana Ingera i "Aluminium" w choreogr. Matsa Eka w wyk. Cullberg Ballet (Szwecja) na XIX Łódzkich Spotkaniach Baletowych. Pisze Michał Lenarciński w Dzienniku Łódzkim.
"Kopciuszek", rozpoczynający XIX Łódzkie Spotkania Baletowe, był silnym akcentem. Druga odsłona była niemal trzęsieniem ziemi: to występ jednego z najlepszych zespołów baletowych świata, słynnego Cullberg Ballet.
Po zmianie na stanowisku dyrektora artystycznego - od czterech lat jest nim Johan Inger - łatwo dostrzec przemiany, jakim zespół został poddany. Dotyczy to głównie nowej stylistyki tańca i estetyki ruchu. To, co przez lata wypracowali wielcy poprzednicy Ingera: założycielka kompanii Birgit Cullberg i jej syn Mats Ek, dziś staje się swego rodzaju podwalinami, na których budowany jest nowy wizerunek Cullberg Ballet - bardziej jako teatr tańca, mniej jako zespół baletowy.
Tak, jak dla demiklasyki podstawą jest technika klasyczna, tak dla języka choreograficznego Ingera podstawą jest estetyka Jiriego Kyliana i Eka. Z tej szkoły Inger wyprowadza swój spektakl "Walking Mad". Traktuje on o tym, że piękne i wesołe życie może zakończyć się tragicznie, gdy miłość nie dozna spełnienia, gdy nie będzie odwzajemniona. By opowiedzieć o tym, a także o próbach zbliżenia się, poznania ludzi, Inger wykorzystuje muzykę Ravelowskiego Bolera (radość umizgów) i "Dla Aliny" Arvo Paerta (mrok braku zrozumienia, miłości). Tancerze jak natchnieni przekazują świetnym, wydłużonym, czasem jakby "przyczajonym" ruchem ideę choreografa i stany emocjonalne swych postaci. Oryginalność i prostota wypreparowane z filozofowania na siłę to najważniejsze cechy tego układu. Wykonanie zaś, co nikogo nie zdziwiło, zapierało dech.
Perfekcji nie zabrakło również podczas prezentacji "Aluminium" [na zdjęciu] Matsa Eka. Choreograficzna wypowiedź twórcy o zagrożeniu i bylejakości, skontrastowanych z ciepłem wysokich uczuć, nie nastraja optymistycznie do rzeczywistości. Żebyśmy nie wiem w jakim pancerzu się przed nią chronili - zdaje się mówić Ek - i tak nas dopadnie. Jedyną możliwością ratunku jest otwarcie na drugiego człowieka.
W "Aluminium" stylistyka Eka rozpoznawalna jest już po pierwszym ruchu tancerzy, zresztą cały spektakl nawet na moment nie przestaje być kwintesencją języka choreografa. Szczerze mówiąc, Ek przyjmowany jest przeze mnie w każdym momencie i w każdej ilości. Tak piękny i oryginalny modern nie powinien nigdy się zestarzeć. Miejmy nadzieję, że Johan Inger prac Eka nigdy grać nie przestanie.