Artykuły

"Król Roger" - po powrocie z Wrocławia

"Król Roger" w reż. Mariusza Trelińskiego w Operze Wrocławskiej. Pisze Józef Kański w Ruchu Muzycznym.

Opera Karola Szymanowskiego "Król Roger" zrodziła się z zauroczenia Sycylią, którą kompozytor zwiedzał wiosną 1914 roku; z zachwytu nad wspaniałymi zabytkami tej przedziwnej krainy oraz śladami krzyżujących się tu ongiś wielkich kultur - wczesnochrześcijańskiej, grecko-bizantyjskiej, arabskiej... Zapewne widział w katedrze w Palermo grobowiec władającego w XII wieku tą krainą króla Rogera II z plemienia Normanów i oglądał wznoszący się nieopodal zachowany do dziś jego przepyszny pałac. Szukał zatem -jak wynika z rozmaitych przekazów - pretekstu, aby przynajmniej jakiś odblask tych wszystkich cudów pokazać na operowej scenie i z tą myślą sugerował Jarosławowi Iwaszkiewiczowi określone wątki projektowanego libretta. Przenikające zaś owe libretto skomplikowane problemy filozoficzne i moralno-etyczne były tu, jak się wydaje, sprawą wtórną, choć dla kompozytora także bardzo ważną.

Osobliwy tedy wydaje się fakt, iż od wielu już lat żaden bodaj inscenizator opery Szymanowskiego nie poszedł tym tropem i nie zechciał w kolejnych aktach, choćby tylko symbolicznie, choćby w drodze najdalej idącej stylizacji, nawiązać jednak do owego sycylijskiego klimatu - tak jak sobie to wymarzył kompozytor. Kolejne miejsca akcji są przecież w autorskich didaskaliach wyraźnie określone: katedra w Palermo, królewski pałac, wreszcie ruiny starogreckiego teatru (można takowe odnaleźć w położonej nieopodal Palermo małej miejscowości Solunto), gdzie tajemniczy Pasterz przeistoczyć się miał w samego Dionizosa - boga wina, miłości i cielesnych uciech; wybór tych właśnie miejsc miał zaś wyraźny sens ideowy. Rozumiał to dobrze malarz i scenograf Renato Guttuso, projektując dekoracje do "Króla Rogera" wystawionego w reżyserii Bronisława Horowicza w 1949 roku - właśnie w Palermo... Inni jednak inscenizatorzy, jak się już rzekło, od dawna sprawy te lekceważą.

Nie jest bowiem prawdą, że to dopiero Mariusz Treliński, jak sugerują niektórzy publicyści, zerwał z tą sycylijsko-bizantyjską scenerią i niesionymi przez nią treściami; a gdyby nawet tak było, to czy należy czynić z tego tytuł do chwały? Skoro bowiem znikło sycylijsko-bizantyjskie Średniowiecze, dogmaty ówczesnego Kościoła i silna władza królewska, skoro początek przedstawienia świadomie pozbawiono atmosfery religijnego mistycyzmu, to zdecydowanemu osłabieniu ulega zarysowany w operze konflikt tych wartości z reprezentowanym przez dziwnego Pasterza światem swobody, "wiecznej miłości" i wysublimowanego erotyzmu. Skoro Roger, jak to sugeruje sceneria i kostiumy zaprojektowane do wrocławskiego przedstawienia, jest po prostu "jednym z nas", tyle że lepiej od innych sytuowanym, a jego żona - rozkapryszoną współczesną damą, to świat Pasterza nie jest znowu tak bardzo od nich daleki. Słabnie aura tajemniczości i niezwykłości otaczająca postać Roksany, gdy swoją urzekającą pieśń ("ona jest nie do zniesienia piękna" - powiedział kiedyś o tej pieśni Artur Rubinstein) królowa śpiewa nie w oddalonej komnacie, może gdzieś na zamkowej wieży, ale zwyczajnie na środku sceny, w sali, gdzie jej małżonek zamierza przyjąć i osądzić (?) Pasterza-wywrotowca. Zanika też tragizm zamykających drugi akt opery słów Rogera "Pątnikiem stał się król"; no, bo skoro tytułowy bohater królem wcale nie jest?...

A sam Roger? To przecież postać całkiem konkretna, historyczna nawet, ale według pomysłu Szymanowskiego/Iwaszkiewicza wielce tajemnicza. Władca potężnego królestwa, który nie dał się porwać głoszonym przez osobliwego przybysza ideom, porzuca jednak swój pałac i dwór wyruszając w nieznane - nie wiadomo, czy za nim, czy raczej za urzeczoną jego czarem Roksaną. A w końcu, opuszczony przez wszystkich prócz bliskiego powiernika Edrisiego, czy widzi przed sobą świt nowego życia, czy też raczej - samotną śmierć? Egzegeci nie są co do tego zgodni, a finałowy "hymn do słońca" wydaje się jakby nie dokończony i nie brzmi dostatecznie przekonująco (to po trosze "wina" kompozytora, który końcowe sceny opery tworzył bez tego żarliwego zaangażowania, jakie towarzyszyło mu na początku - ale to już temat do osobnych rozważań). Świeża wrocławska inscenizacja także na pytania te nie daje wyraźnej odpowiedzi - a może wcale się o nią nie kusi?

Wszystko to zresztą nie zmienia faktu, że wrocławskie przedstawienie "Króla Rogera", nie tylko z "rocznicowych" względów, stało się jednym z ważniejszych wydarzeń operowego sezonu. Przyczyniła się też do tego wydatnie wspaniała, pełna blasku i dramatycznej ekspresji kreacja działającego głównie na zagranicznych scenach Andrzeja Dobbera, który przed dziesięciu laty odniósł piękny sukces w warszawskim Teatrze Wielkim jako pierwszy polski Simon Boccanegra, a teraz okazał się jednym z najświetniejszych odtwórców tytułowej partii w operze Szymanowskiego i chyba godnym następcą Eugeniusza Mossakowskiego z prapremierowego spektaklu w 1926 roku. Aleksandra Buczek stworzyła sugestywną postać Roksany - zgodną, jak wolno sądzić, z wolą i wyobrażeniami reżysera - a i śpiewała pięknie, jakkolwiek w śpiewie tym brakowało trochę giętkości i subtelnych dynamicznych niuansów, jakie zachwycają nas w historycznym nagraniu Ewy Bandrowskiej-Turskiej.

Ukraiński tenor Pawło Tołstoj zaprezentował w partii Pasterza zdrowy, dźwięczny głos - tyle że w śpiewie jego nie czuło się przypisanej niejako do tej roli dyskretnej zmysłowości, a i sama postać wydawała się nieco bezbarwna. Dobrym mędrcem Edrisim był młody Rafał Majzner, a Radosław Żukowski pięknie wykonał skromną zresztą rozmiarami partię Archiereiosa. Prowadząca zaś dzieło przy dyrygenckim pulpicie Ewa Michnik kolejny raz dała dowód kompetencji i wybitnego kapelmistrzowskiego talentu (zresztą po "Pierścieniu Nibelunga" żadne już zadanie artystyczne nie może być dla niej zbyt trudne...).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji