Artykuły

Uroda ciała i ruchu

"Hissy Fits". "Gone". "The Cyclical Hour". "Ave Maria". "Showman's Groove". "Solo". "Pretty Gritty Suite' w wyk. Complexions Contemporary Ballet (USA) na XIX Łódzkich Spotkaniach Baletowych. Pisze Michał Lenarciński w Dzienniku Łódzkim.

Przed każdym przedstawieniem zbierają się w kręgu, łapią za ręce i koncentrują. Później krąg rozpada się, a oni obejmują się, przytulają, całują w policzki. Tak otwarci na siebie rozpoczynają tańczyć: Complexions Contemporary Ballet.

Choreograf wszystkich (z wyjątkiem jednej) części spektaklu, który zobaczyliśmy w Teatrze Wielkim na XIX Łódzkich Spotkaniach Baletowych - Dwight Rhoden - znakomicie potrafi wydobyć w swoich kompozycjach urodę ludzkiego ciała. Tancerze Complexions są jak wyrzeźbieni: można się na nich uczyć morfologii mięśni. Imponujące jest, jak posługują się nimi: żaden ruch nie jest wymuszony, każdy prowadzony naturalnie, aż do końca frazy. Struktura ruchu natomiast jest na wskroś nowoczesna, co fascynuje tym bardziej, że wywiedziona jest z techniki klasycznej. Kompozycja poszczególnych miniatur, etiud czy części większych spektakli uderza klarownością wyrazu, ekspresją i bezpretensjonalnością. Rhoden niczego nie udaje, swoimi choreografiami zdaje się mówić: spójrzcie, jak pięknie potrafi ruszać się człowiek, z jaką wrażliwością opowiedzieć o swoich wrażeniach i uczuciach, wypływających z muzyki.

Ta muzyka to czasem przetworzony Chopin, czasem Prince, Gershwin, Jimmy Hendrix. Rhoden słyszy ją bezbłędnie, każdą frazę, zawahanie rytmu obrazując drgnieniem ciała, subtelnym, albo wyrazistym, przerysowanym nawet gestem. Choreograf nowoczesnego tańca, posługujący się technikami contemporary, jazz dance, klasyką, demi, modern łączy je w sposób tak znakomity, że niezauważalny: zupełnie jakby czymś naturalnym od wieków było ćwiczenie siłowej akrobatyki w pointach. Bo Rhoden z premedytacją zakłada tancerkom na stopy pointy, prowokując "świętoszków" wierzących w jedynie słuszną religię modern Marty Graham do oburzenia: jak to, modern na pointach?! Ano tak. I Rhoden czyni to w sposób naturalny.

Osobną wartością Complexions Contemporary Ballet są tancerze - z genialnym Desmondem Richardsonem na czele - wykonujący swą pracę tak, jakby to była dziecinna igraszka. A przy tym z takim zaangażowaniem i oddaniem, jakby za chwilę miał nastąpić koniec świata. Ich ruch jest organiczny, wypływa z wnętrza i świadomości, dlatego ciało jest im posłuszne, dlatego tak wiele mogą przekazać. Można zazdrościć Amerykanom szkolnictwa baletowego, które tłumaczy dlaczego tancerka chce podnieść nogę, a nie informujące, że musi to zrobić i już. Nie wiem, ile lat ma jeszcze upłynąć, aby polskie szkoły baletowe wreszcie zaczęły myśleć i kształcić na poziomie Europy XXI wieku, a nie carskiej Rosji. Dlatego przestrzegam wszystkich, którzy po obejrzeniu popisów Complexions zechcą kręcić nosem i wybrzydzać, że u nas nikt tak nie potrafi. Pewnie, że nie. Bo nigdy nikt nie miał szans się tego nauczyć. Tym większe podziękowania należą się Stanisławowi Dyzbardisowi, dyrektorowi XIX Łódzkich Spotkań Baletowych, za to, że "wyczaił" Complexions Contemporary Ballet i z pomocą nieocenionej impresario Barbary Śliwińskiej przywiózł do Polski. W tajemnicy zdradzę, że w sobotę rozpoczęto rozmowy dotyczące zaproszenia Complexions za dwa lata, na XX ŁSB. Jeśli się powiodą, większym wymaganiem będzie już tylko gwiazdka z nieba.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji