Artykuły

Sindbad z Kairu

- Polacy w teatrze są, moim zdaniem, zbyt grzeczni. Jeśli Egipcjanina coś rozśmieszy, to śmieje się on na całe gardło. A Polakowi wypada tylko się uśmiechnąć. Liczę na "egipską" reakcję, bo inaczej przedstawienie będzie klapą - mówi reżyser HANAA ABDEL FATTAH METWALY przed dzisiejszą premierą "Przygód Sindbada Żeglarza" w Nowym Teatrze w Słupsku.

Rozmowa z reżyserem Hanaa Abdelem Fattahem Metwaly:

Przed premierą można pana usłyszeć w lokalnym radiu. Skąd tak dobra znajomość języka polskiego u Egipcjanina?

- Kocham ten kraj, jestem z nim związany od trzydziestu lat. Ale czasem mam jeszcze kłopoty z językiem. Szczególnie, gdy się zdenerwuję, to mówię po polsku, ale myślę po arabsku.

Jak pan trafił do Polski?

- Dostałem nagrodę z ministerstwa kultury w Egipcie. Był nią wyjazd do jednego z krajów socjalistycznych. Wybrałem Polskę, choć wtedy jeszcze nie znałem języka.

"Przygody Sindbada Żeglarza" po raz pierwszy zrealizuje pan właśnie w Słupsku. Jak do tego doszło?

- Dyrektor Nowego w ubiegłym sezonie zobaczył moją "Karawanę" w Białymstoku. Zaproponował, żebym w Słupsku zrobił sztandarową baśń arabską, czyli właśnie "Sindbada". Wspólnie z żoną przetłumaczyliśmy tekst z języka arabskiego. Nigdy wcześniej nie widziałem tego przedstawienie w wykonaniu polskich aktorów.

Świat arabski to dla Polaków ciągle egzotyka. Co egzotycznego zobaczymy w przedstawieniu?

- Przede wszystkim będzie bardzo kolorowo. Egipcjanie bardzo lubią kolor, on jest dla nas jak słońce, jak karnawał. Spektakl jest skierowany głównie do młodej widowni, a dzieci też lubią, gdy jest kolorowo. Będzie też oryginalna arabska muzyka.

Zapowiada pan, że widzowie będą również uczestniczyć w przedstawieniu. Co to oznacza?

- Widz będzie naszym partnerem. Od niego będzie zależał kierunek podróży bohaterów. Sindbad będzie też prowokował dzieci do naprawiania języka polskiego. Publiczność podszkoli się więc w ortografii. W przerwie widzowie będą też mogli bawić się z lalkami-tancerkami.

O czym jest to przedstawinie?

- To historia człowieka, który chce odnaleźć siebie, odkrywa rzeczy nieznane i nie boi się ryzykować, by się czegoś nauczyć.

Jakie są podobieństwa między Egipcjanami a Polakami?

- Jesteśmy tak samo impulsywni, równie gwałtownie reagujemy. Wspólną mamy również otwartość na innych, choć czasem to może być wada, bo przez zbytnią otwartość na to, co obce, gubimy część swojej kultury. Ale Polacy w teatrze są, moim zdaniem, zbyt grzeczni. Jeśli Egipcjanina coś rozśmieszy, to śmieje się on na całe gardło. A Polakowi wypada tylko się uśmiechnąć. Liczę na "egipską" reakcję, bo inaczej przedstawienie będzie klapą.

Z czym przeciętnemu Egipcjaninowi kojarzy się Polska?

- Przede wszystkim z archeologiem, profesorem Janem Michałowskim. Jeśli chodzi o kulturę, to z Prusem, Mrożkiem, Lemem i teatrem alternatywnym. Znani są też Chopin, Wałęsa i Jan Paweł II. Poza tym piękne kobiety i wspaniała wódka. Jedyne co nas denerwuje to fakt, że filmy w waszej telewizji mają lektorów. Przecież tego się nie da słuchać!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji