Artykuły

Najważniejsze jest gniazdo

O naszych ważnych problemach można też rozmawiać z uśmiechem, lżej. Dosyć mamy na co dzień zgryzot. Ja wybieram taką formę wyrazu - o spektaklu "Wakacjuszka" mówi EMILIA KRAKOWSKA.

Przyjechała Pani do Sokołowa ze szczególnym spektaklem "Wakacjuszka". Nie tylko po to, by dać przedstawienie, ale żeby zaprosić widzów do udziału w spotkaniu ze sobą. Wchodzi Pani na widownię bocznymi drzwiami. Mówi im, jak dobra znajoma, "Dzień Dobry" i od tej pory jest Pani cały czas z nimi. Nawet po zakończonym przedstawieniu nie schodzi Pani ze sceny, tylko zaczyna rozmawiać z widzami. Bierze do ręki tacę z ciastem i mówi: "Chodźmy na górę, zapraszam na tort i herbatę". To jak jedno wielkie wspaniałe show, z udziałem widzów.

- Od trzydziestu lat jestem po to, żeby być z publicznością. Wspierać swoich widzów. Taka jest moja funkcja. Spektakl, który wystawiłam w Sokołowie, powstał przed kilkoma laty. Sztukę napisała Zofia Mierzwińska z Krakowa. Zrobiła furrorę wśród Polonii w Chicago i Nowym Jorku. Teraz okazuje się, że jest na czasie w Polsce, kiedy Polacy wyjeżdżają. W każdej rodzinie jest teraz ktoś, kto już wyjechał, wrócił lub myśli o tym, żeby wyjechać.

Trwa wielka migracja, ludzie wyjeżdżają w celach zarobkowych. Główna bohaterka "Wakacjuszki", Aniela też wyjechała. Kiedy starała się o wizę, kłamała, że jedzie na wakacje a tak naprawdę pojechała do ciężkiej pracy. Zostawiła dzieci, rodzinę, została w USA. Jej życie nie potoczyło się ciekawie. Ma za sobą cztery nieudane małżeństwa i osiem nieważnych. Sztuka uświadamia, że podróże zarobkowe oddalają ludzi od swoich źródeł, korzeni. W Polsce zostają żony, mężowie, dzieci. Czy można o tym mówić na wesoło?

- Problem jest poważny, ale forma żartobliwa. O naszych ważnych problemach można też rozmawiać z uśmiechem, lżej. Dosyć mamy na co dzień zgryzot. Ja wybieram taką formę wyrazu.

Jak ludzie to odbierają?

- Wspaniale. Podchodzą do mnie po spektaklu i mówią mi: "To o mnie, ja właśnie wróciłam do kraju" albo "To było o mojej teściowej. To była cała ona".

To jak włożenie kija w mrowisko. Każdy na to patrzy inaczej, przez własny pryzmat.

- Tak, takich ludzi jest więcej. Ten problem w Polsce dotyczył marynarzy, czasem wojskowych. Co się potem w ich życiu okazuje po latach? Że wracają do domu, gdy już są na emeryturze. Wtedy stwierdzają, ze smutkiem, że nie mają już sobie nic do powiedzenia. Nie umieją już żyć ze sobą.

Co Pani chce przekazać widzom przez tą sztukę?

- Jestem kobietą po przejściach. Wiem, co jest w życiu ważne. Po zakończonym spektaklu radzę mężczyznom i kobietom, żeby pilnowali swoich partnerów, żon i mężów, a nawet dmuchali na nich. Kochali ich za to, jacy są. Ja też swoje życie podsumowuję. Polega to na powiedzeniu samej sobie, do czego doszłam. Zastanawiam się, jak wygląda teraz moje gniazdo rodzinne. Czy dbałam o nie dostatecznie pieczołowicie.

Jest już Pani na etapie samych podsumowań. A co z planami?

- Moje plany są takie jak teraźniejszość. Gram w teatrze. Nadal będzie można mnie zobaczyć w serialach: "Na dobre i na złe", "Pierwsza miłość", "Hela w opałach".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji