Artykuły

Gdańsk. Premiera filmu Davida Lyncha na Festiwalu Gwiazd

Jutro wieczorem [5 lipca] David Lynch weźmie udział w pokazie swego filmu "Inland Empire" na Festiwalu Gwiazd w Gdańsku. Obok reżysera na czerwonym dywanie staną jego polscy aktorzy: Karolina Gruszka, Peter Lucas i Krzysztof Majchrzak.

Jeden z najbardziej intrygujących twórców kina coraz bardziej wrasta w nasz krajobraz. W Łodzi nakręcił część zdjęć do "Inland Empire", w którym polskie wątki odgrywają znaczącą rolę. Tu również chce zakładać Centrum Sztuki Świata. Mówi, że Polska go inspiruje i pobudza do pracy.

Pierwszy raz przyjechał w 2000 roku na Camerimage, na zaproszenie dyrektora tej imprezy Marka Żydowicza. Postawił warunek. Słyszał, że w Łodzi są wspaniałe stare fabryki. Chciał odbyć sesję zdjęciową. Fotografował modelki na tle zniszczonych murów i zatęchłych zakamarków. Mówi, że już wtedy zakochał się w Łodzi, w jej architekturze, atmosferze, nawet w szarym niebie nad miastem.

- Widziałem wokół wiele biedy i trudne życie, ale jednocześnie wyczułem w ludziach nadzieję -mówi. - A chłopcy z Camerimage stali się dla mnie jej symbolem.

Od tej pory David Lynch bardzo się w Polsce zadomowił. Nie musi zatrzymywać się w pięciogwiazdkowych hotelach ani jadać w najelegantszych restauracjach. Wystarczy mu kawa, ser, tost z kurczakiem i polska serdeczność. Uśmiechnięty, otwarty, niczym nie przypomina demonów ze swoich filmów.

- To fantastyczny przyjaciel - twierdzi Marek Żydowicz. - Człowiek bardzo skromny, a jednocześnie kreatywny i inspirujący. Otacza go aura spokoju. Jest konstruktywny i rzeczowy.

Ich zażyłość trwa od siedmiu lat. Zaowocowała filmem "Inland Empire". Pierwsze słowa wypowiada w nim po polsku Karolina Gruszka. Potęgują one atmosferę tajemnicy i obcości. Główną rolę gra Laura Dern, ale partneruje jej mieszkający w Stanach polski aktor Peter Lucas (Piotr Andrzejewski).

- David Lynch zaproponował mi rolę w "Inland Empire" podczas festiwalu Camerimage - opowiada. - Podczas pierwszej rozmowy niewiele powiedział o mojej postaci,choć wspominał, że będzie to rola potrójna, która ma w filmie połączyć wątki polskie i amerykańskie. Potem na planie dostawałem szczątki scenariusza, poszczególne sceny. Ale miałem zaufanie. Zresztą współpraca z Davidem Lynchem jest prawdziwą przyjemnością, artysta, który wie, czego od aktora oczekuje.

Lynch uwodzi ludzi. Nawet wtedy, gdy zabiera ich w podróż w nieznane i każe grać bez scenariusza.

- W takiej sytuacji 99 proc. reżyserów bym nie zaufał - zapewnia Krzysztof Majchrzak, który w "Inland Empire" gra sporą rolę. - Intuicji Lyncha postanowiłem zawierzyć. A już podczas zdjęć zorientowałem się, że praca z nim jest euforyczna i radosna. Taka, jaką lubię. Choć Lynch jest już - jak to się mówi -facetem po wojsku, potrafi cieszyć się kinem jak chłopiec. I zaraża innych swoją lekkością, zachowując przy tym klimat poważnej intelektualno-duchowej rozmowy.

- Przez chwilę poczułam się jak postać z jego filmów. Trochę nieokreślona, tajemnicza. Ale David Lynch ma w sobie spokój, daje aktorowi poczucie bezpieczeństwa - dodaje Karolina Gruszka, której reżyser wróży świetną przyszłość.

W"Inland Empire" wystąpili też Marek Żydowicz i jego współpracownicy z Camerimage.

- David wymyślił nagle, by po Piotra Andrzejewskiego przyjechała grupa cyrkowców, która chce zabrać go do Polski - mówi Kazimierz Suwała. - I od razu kazał nam stanąć przed kamerą. Suwała opowiada też, jak czasem powstają "lynchowskie" pomysły:

- Kiedyś Majchrzak podszedł do reżysera: - Wiesz, byłoby chyba dobrze, gdybym w tej scenie trzymał coś w ręku, może okulary... David zgodził się. - Ale nie okulary - powiedział. Pobiegł gdzieś i przyniósł sznurek, guzik i żarówkę. - Wybierz - zaproponował. Majchrzak wziął żarówkę, a teraz interpretatorzy filmów Lyncha będą się zapewne zastanawiać nad symboliką tego przedmiotu.

Marek Żydowicz uważa jednak, że choć na planie było wiele spontaniczności, koncepcja filmu jest precyzyjna i przemyślana.

Na konferencji prasowej po światowej prapremierze "Inland Empire" na festiwalu w Wenecji mówił o swoim urzeczeniu Łodzią i o przyjaźni z "Camerimage gang". Chce do Polski wracać. Projekt łódzkiego Centrum Sztuki Świata, realizowany z Markiem Żydowiczem przy ogromnym wsparciu władz miasta i regionu, może stać się ważną europejską inicjatywą kulturalną. Lynch myśli też o nakręceniu w Polsce kolejnego filmu.

Dyrektor Instytutu Sztuki Filmowej Agnieszka Odorowicz podrzuciła mu ostatnio do przeczytania "Sklepy cynamonowe".

***

- Premiera "Inland Empire" Lyncha będzie wydarzeniem - mówi Krzysztof Materna, dyrektor artystyczny festiwalu, a także pomysłodawca i reżyser dwóch widowisk, będących ozdobą programu. - Razem z Janem Kantym Pawluśkiewiczem i Andrzejem Poniedzielskim przygotowaliśmy oratorium na cześć gwiazd, które przyjadą do Gdańska. Mam też satysfakcję, że pokażę spektakl krakowskiego Starego Teatru "Sto lat kabaretu. Piwnica pod Baranami" w mojej reżyserii - dodaje. - Motywem przewodnim festiwalu jest prezentacja potencjału kulturalnego Krakowa, z którym Gdańsk podpisał umowę o stałej współpracy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji