Artykuły

Brave, festiwal dla odważnych

Bral szuka możliwości zawartych w dźwięku, w śpiewności, w technikach wokalnych i ruchowych, wywodzących się ze starych tradycji. Fascynują go doświadczenia twórców, którzy starają się poprzez dźwięk z dawnych kultur otworzyć nas na duchowość, odnaleźć uniwersalne prawdy o naszym ludzkim losie - pisze Magda Podsiadły w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Brave Festival to prezentacja tradycyjnej sztuki śpiewu, tańca i muzyki różnych nacji świata. Czy więc dziś zaczyna się we Wrocławiu międzynarodowy przegląd folkloru?

Poznański Teatr Ósmego Dnia będzie jedną z gwiazd tegorocznego Brave Festivalu

Poznański Teatr Ósmego Dnia będzie jedną z gwiazd tegorocznego Brave Festivalu

Nie do końca, bo pomysł tego festiwalu polega na dwóch istotnych elementach. Po pierwsze, organizator, czyli znany na świecie awangardowy Teatr Pieśń Kozła, wyszukuje na świecie ludzi, którzy usiłują uchronić przez pochodem cywilizacji najbardziej zagrożone kultury tradycyjne. Po drugie, tematy kolejnych edycji, dobierane są przez twórcę wydarzenia Grzegorza Brala, zgodnie z jego teatralnymi poszukiwaniami i rytmem pracy z zespołem Pieśni Kozła.

Bral szuka możliwości zawartych w dźwięku, w śpiewności, w technikach wokalnych i ruchowych, wywodzących się ze starych tradycji. Fascynują go doświadczenia twórców, którzy starają się poprzez dźwięk z dawnych kultur otworzyć nas na duchowość, odnaleźć uniwersalne prawdy o naszym ludzkim losie.

Trzecia już edycja poświęcona jest "Zatopionym pieśniom". Dwie poprzednie "Magia głosu" i "Głosy Azji" też związane były z dźwiękiem.

- Nasza mowa, śpiew, jest pochodną doświadczeń naszych przodków. W rytualnych pieśniach złożona została głęboka pamięć naszej kultury, tradycji - mówi Bral i podąża za tą intuicyjną prawdą od lat.

Tradycje giną tak samo, jak języki czy gatunki zwierząt i roślin. Cywilizacji i nowoczesności, które je niszczą, nie da się powstrzymać. Ale można zainicjować głęboki proces odnajdywania kulturowych tożsamości i przekazywania tradycji.

Tytuł rozpoczynającej się dziś edycji odzwierciedla charakter pracy rosyjskiego Irkutsk Ensemble Authentic Music, laureata pierwszego przeglądu Brave Festival. Istotą działania artystów z Irkucka jest odtwarzanie kultury, która dosłownie została zatopiona. Z powodu budowy elektrowni wodnych pod wodą znalazło się trzysta wiosek nad rzeką Angarą, a społeczność została rozproszona. - Uznaliśmy za nasze zadania artystyczne upowszechnianie tego, czego już nie ma - wyjaśnia szef grupy Aleksander Rogaczewski. Czyli dorobku dwóch kultur bezpowrotnie zniszczonych nad brzegiem rzeki - należących do Buriatów i mongolskich koczowników. - Odtwarzamy brzmienie tych kultur, ich głos, który jest zarazem i niezwykłą, trudną techniką wokalną, i kontaktem poprzez dźwięk z sacrum - opowiada z przejęciem Sasza. - Ale też to są dwie kultury, które się przeniknęły. I to przenikanie się technik, kultur, tradycji, ta tolerancja, zaciekawienie innymi, współistnienie, zafascynowała nas. Poczuliśmy, że ta mała lokalna kultura może mieć światowe znaczenie.

W tym kierunku podąża też wrocławski Brave Festival. I dlatego ma szansę z roku na rok stać wyjątkowym przeglądem ginącego folkloru, bo jak widać, nie o folklor tu tylko chodzi. Ale o zrozumienie naszej tożsamości, o sprowokowanie nas do pytania: kim jesteśmy, skąd pochodzimy?

- By dawna kultura przetrwała, trzeba się z nią identyfikować, trzeba nią przesiąknąć. A najłatwiej dokonać tego dzieciom - to znów słowa Saszy Rogaczewskiego z Irkucka.

To dlatego Grzegorz Bral czyni starania, by zdobyć pieniądze na zrealizowanie przez twórców, którzy uczestniczyli we wszystkich edycjach, spektakli z udziałem osieroconych dzieci, bezdomnych, ludzi wykorzenionych. Te dzieci dostaną szansę poznania swojej kultury. I poznania innej kultury, bo te projekty mają się potem spotkać na Brave Festival.

Na świecie jest wiele festiwali folkloru. Najczęściej to przeglądy komercyjnie nastawione, jak festiwal świętej muzyki świata w Los Angeles. Albo prezentacje tradycji we własnym kulturowym kręgu, jak klanowe spotkania wykonawców tradycyjnych pieśni lamentacyjnych w Epiros na pograniczu Grecji i Albanii. Są też przeglądy pewnych gatunków, jak korsykański festiwal pieśni polifonicznych.

- A nam chodzi o to - mówi Grzegorz Bral - by przemówił do nas żywy człowiek i jego tradycja, aż do bólu, do łez, do dreszczu, byśmy poczuli, jak na starą wiejską śpiewaczkę spływa objawienie. I na nas też.

Na zdjęciu: "Duchy ziemi", Descendance, Australia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji