Artykuły

Warto śnić i marzyć

- Praca z panią Iloną Łepkowską zawsze była moim marzeniem i jak widać moja teoria, że marzenia się spełniają, ma sens. Bardzo chciałam dostać dobrze napisaną rolę pięknej, energicznej bohaterki, i tak się stało. Dla potrzeb serialu producenci zaproponowali mi nawet małą zmianę mojego wyglądu, z której jestem zadowolona - mówi warszawska aktorka KATARZYNA ZIELIŃSKA.

Oglądaliśmy ją w takich filmach, jak "Dzień świra", "Quo vadis", "Mój Nikifor", oraz "Plac Zbawiciela". W "Klanie" jest Natalią, kobietą, która chce pójść za głosem serca, ale zarazem boi się skrzywdzić synka. Już na jesieni Katarzynę Zielińską zobaczymy także w nowym serialu "Barwy szczęścia".

Teresa Gałczyńska: Po przeprowadzce z Krakowa zapuściła Pani korzenie w stolicy. Czy w nowym mieszkaniu przyjmuje już Pani gości?

- Mój dom jest zawsze pełen ludzi, kipi energią. Wyniosłam to z czasów dzieciństwa i wczesnej młodości z rodzinnego domu oraz z życia w Krakowie. Tam ludzie często z sobą przebywają po próbach, między próbami w teatrze, chodzą do knajpek, wspólnie gotują obiady w domu.

Słyszałam, że Pani mieszkanie jest niezwykle barwne.

- Ubóstwiam je dlatego, że to moja własna przestrzeń, więc musi być bardzo kolorowa, z mnóstwem bibelotów. I choć nie każdy lubi ten styl, to jak uczyła mnie kiedyś Krysia Sienkiewicz, w każdym przedmiocie kryje się jakaś siła, tajemnica i coś, co tworzy nasz nastrój. Naturalnie zbieram tylko te rzeczy, które kojarzą się mi z czymś dobrym.

Prezenty od osób nieżyczliwych przenoszą ze sobą złą energię?

- W ogóle nie wierzę w przesądy, więc jeśli coś mi się nie podoba, przekazuję to dalej, zaznaczając, że może to być prezent przechodni. Mam jednak nadzieję, że otaczam się wyłącznie ludźmi życzliwymi. Staram się każdego traktować pozytywnie. W efekcie nawet ludzie początkowo nieprzychylni wobec mnie, z czasem zmieniają swoje nastawienie. Na takim podejściu do świata i ludzi zawsze się na dalszą metę zyskuje.

Podobno kolekcjonuje Pani sny. Co to dokładnie oznacza?

- Staram się je jak najdłużej zatrzymać w pamięci. A ponieważ moje sny się powtarzają, bardzo lubię te momenty, gdy wraca do mnie coś bajkowego, bo jest niejako wskazówką, jak mam dalej żyć.

Nie jest to przypadkiem ucieczka od rzeczywistości w świat marzeń?

- Uważam, że w realnym świecie wszystko można osiągnąć, jednak pod warunkiem, że bardzo się tego chce i intensywnie, pozytywnie się o tym myśli. Czasami trwa to dwa, dziesięć czy piętnaście lat, ale w końcu te marzenia się spełniają. Pamiętam, jak bardzo nie miałam ochoty jechać niekiedy na casting, bo musiałam wstać o szóstej rano, wrócić wieczorem do Krakowa i przez kolejne trzy dni to powtarzać. Mimo zmęczenia nie rezygnowałam, żeby zrealizować swoje marzenia.

Do serialu "Barwy szczęścia" trafiła Pani z castingu?

- Zostałam zaangażowana po zdjęciach próbnych. Praca z panią Iloną Łepkowską zawsze była moim marzeniem i jak widać moja teoria, że marzenia się spełniają, ma sens. Bardzo chciałam dostać dobrze napisaną rolę pięknej, energicznej bohaterki, i tak się stało. Marta to bardzo kolorowa postać, pełna odcieni i barw. Ma dużo pozytywnej energii i chciałabym, aby widzowie ją polubili. Dla potrzeb serialu producenci zaproponowali mi nawet małą zmianę mojego wyglądu, z której jestem zadowolona.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji