Artykuły

Warszawa. Stanisław Wyspiański w Muzeum Narodowym

Hitem wiosny i lata była wystawa "Alfons Mucha" w Muzeum Narodowym. Przez ponad dwa miesiące secesyjny mistrz zebrał 55-tysięczną publiczność. Wszystko wskazuje na to, że przez ostatnie dni - bo pokaz kończy się 29 lipca - frekwencja nie zmaleje.

Godnym następcą Muchy z pewnością będzie Stanisław Wyspiański. Jak wiadomo, polski geniusz także współtworzył styl belle epoque.

Żył jednak znacznie krócej niż czeski plakacista; odszedł w wieku 38 lat, w 1907 roku. I właśnie stulecie śmierci stało się pierwszą okazją, żeby zaprezentować całą po nim spuściznę, zgromadzoną w warszawskim muzeum od lat 20. ubiegłego stulecia. Przypomnę, że w stałej ekspozycji znajduje się około 20 najwybitniejszych prac Wyspiańskiego. Należy do nich słynne "Macierzyństwo" [na zdjęciu], "Autoportret na tle więdnących liści" oraz "Widoki z okna pracowni artysty na Kopiec Kościuszki" - pejzażowa seria malowana "z łóżka" przez ciężko chorego twórcę, zamykająca jego plastyczny dorobek.

Oczywiście, arcydzieł na rocznicowej wystawie nie zabraknie, lecz obok nich zobaczymy mnóstwo nieznanych szkiców, rysunków, projektów, a także korespondencję. Warszawska kolekcja świadczy o wszechstronności zainteresowań Wyspiańskiego. Są tu portrety przyjaciół, projekty witraży, mebli, kostiumów, szkice winiet i detali architektonicznych. Większość wykonana w nietrwałych technikach, na kruchym papierze, na co dzień chroniona przed światłem i... szeroką widownią. Tylko z okazji rocznicy konserwatorzy zgodzili się udostępnić te prace zwiedzającym. Nie wypożyczono ich nawet do Krakowa, gdzie odbywają się główne obchody Roku Wyspiańskiego. Warszawskie skarby są tak delikatne, że podróż mogłaby im zaszkodzić.

Do spotkania z autorem "Wesela" zostały jeszcze dwa tygodnie - pokaz zacznie się 9 sierpnia, zakończy ostatniego dnia września. Jestem pewna, że stanie się przebojem lata. Tym bardziej że nie ma wielkiej konkurencji.

Bo na półmetku wakacyjnego sezonu w galeriach niewiele się dzieje. Część plastycznych salonów planuje urlopy, w pozostałych - trwają wcześniej otwarte prezentacje, na ogół niezbyt porywające. Jednak wśród zapchajdziur trafiają się rodzynki, do których warto się dobrać. Do nich zaliczam niezawodną klasykę: Jana Lebensteina w Galerii Senatorska i Wojciecha Fangora w Galerii a TAK oraz Galerii Fibaka,oba pokazy vis-a-vis przy Krakowskim Przedmieściu.

Honor współczesnej sztuki ratuje tego lata Zamek Ujazdowski. "Betonowe dziedzictwo. Od Le Corbusiera do blokersów" to arcyciekawa ekspozycja dotycząca mentalności Polaków obciążonych architektoniczną schedą po PRL. Wśród autorów wielu znanych, m.in. Paweł Althamer, Rafał Bujnowski, Jarosław Kozakiewicz, Julita Wójcik. W sam raz dla tych, którzy spędzają lato w murach miasta. Im polecam też spacer do Galerii Kordegarda, który to lokal objął w posiadanie "Klub rowerowy". Chodzi o wystawę poświęconą cyklistom. Zwłaszcza latem sport godny polecenia. Prace też.

Natomiast "Antologia kota" w Muzeum Literatury jest hymnem na cześć Mruczków. Ich zalety opiewano wierszem bądź prozą już w renesansie. Im bliżej współczesności, tym częściej literatura sięga pokocie tematy. W plastyce też nie brak wizerunków czworonogów, od starożytnego Egiptu poczynając. A choć dziś kotom nikt nie oddaje boskiej czci, wciąż mają wiernych wyznawców. Bez względu na epokę i porę roku.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji