Dionizyjskie obrzędy Kaliny w Zielonej Górze
Winobranie zwieńczyło widowisko plenerowe na wzgórzu pod Palmiarnią.
Przestrzeń stoku jest idealna dla spektaklu para-teatralnego. Widowisko (brawa dla organizatora winobrania za wybór) wziął na swoje barki Jerzy Kalina [na zdjęciu]. To człowiek-instytucja w świecie polskiego teatru i sztuki. Współpracował w latach 70. ze studencką Galerią Repassage, wystawiał autorskie spektakle w Berlinie i Warszawie.
Kalina zamienił Wzgórze Winne w przestrzeń nielegalnych dionizyjskich obrzędów. Oświetlił winnice lasem światełek, kilkumetrowymi pochodniami, a niebo księżycem i siedzibą Bogów.
I wreszcie schody! Stały się symboliczną drogą dla orszaku składającego ofiarę z cielca, który spłonął niczym na stosie, drogą do stołu z ekstatyczną biesiadą. Tu przed oczami widzów rozegrało się najważniejsze: narodziny Dionizosa dzięki prośbom królewny Semele, szał radości świty boga życia, rzymskie ciemności, diabelskie obrzędy słowiańskie i wyczyny sowizdrzalskich szczudlarzy.
W finale wprost na kilka tysięcy widzów popłynął migoczący potok wody. Tak to w intencji reżysera staliśmy się spadkobiercami tradycji.
Widowisko na Wzgórzu pokazuje, że podczas Winobrania jest miejsce na widowisko o randze artystycznej. Nie udawany, biedny korowód, ale na efektowny spektakl z przesłaniem. Nasze święto nie musi być tylko wielodniowym festynem i odpustem handlowym.
Dzięki widowisku na Wzgórzu, inaczej patrzy się na sens Winobrania. Wreszcie.