Artykuły

Muzyczny debiut

- Widzowie znają mnie głównie z "Klanu", ale zaraz po szkole aktorskiej wylądowałam w Teatrze Muzycznym Roma, gdzie grałam główne role w musicalach. Zawsze marzyłam o nagraniu płyty, zastanawiałam się, czy to mi się uda, bo niewielu artystom udało się przejść z polskiej sceny musicalowej na scenę rockową - mówi warszawska aktorka DOROTA LANTON.

Znają ją wszyscy widzowie "Klanu" z roli Julii Skirgiełło, pracownicy apteki Lubiczów. Dorota Lanton [na zdjęciu] nie poprzestaje jednak na serialowej popularności i cały czas szuka swojego miejsca. Niewiele osób wie, że potrafi doskonale śpiewać, a swoją karierę rozpoczynała od występów na scenie Teatru Muzycznego Roma. Niedawno spełniły się jej marzenia o nagraniu płyty.

Ostatnio częściej można cię spotkać i posłuchać na Łotwie niż w Polsce. Podobno nagrałaś tam płytę i występujesz z koncertami?

- Rzeczywiście, z muzykami łotewskimi nagrałam płytę w Rydze, którą zrealizował bardzo znany na Łotwie i w Skandynawii Maris Priede. To producent kultowej łotewskiej grupy Double Faced Eels, podbijającej właśnie rynek skandynawski i często występującej z wizytówką tamtejszej sceny rockowej, grupą Brainstorm. W połowie czerwca miałam koncert w Dyneburgu, drugim co do wielkości mieście na Łotwie. Było wspaniale i zostałam bardzo gorąco przyjęta. Były piski, krzyki i ogromne brawa. Cieszę się z tego, bo dobrze to wróży całemu temu przedsięwzięciu, do którego przygotowywałam się od lat.

Widzowie rozumieli cię, śpiewającą po polsku?

- Rzeczywiście, śpiewałam po polsku, ale akurat tam mieszka dużo Polaków. Dyneburg to stolica dawnych polskich Inflant i od wieków mieszka tam wielu naszych rodaków. Oczywiście, spotkałam się z miejscową Polonią, bo jak zobaczyli mnie na plakatach, to od razu przyszli na koncert. Okazało się, że dobrze mnie znają, bo Telewizja Polonia emituje serial "Klan". Zupełnie się tego nie spodziewałam. Nawet w sklepie rozpoznały mnie dwie panie, które zareagowały na mój widok bardzo spontanicznie.

Skąd pomysł, aby jechać aż na Łotwę i tam nagrywać płytę?

- Nie zakładałam z góry, że płytę nagram właśnie tam. Pracowałam nad tym projektem od lat, szukałam muzyki, a mój mąż, Boguś, pisał teksty. Chciałam, żeby wszystko zostało nagrane na wysokim poziomie. Szukałam producenta muzycznego, słuchałam wielu nagrań i spotykałam się z wieloma ludźmi. Traf sprawił, że w ręce wpadł mi pewien singiel, którego producentem był Maris. Skontaktowałam się z nim i pojechałam do Rygi.

Na Łotwie pracuje się łatwiej niż u nas?

- Chyba łatwiej, przynajmniej z Marisem, bo innych producentów nie znam. Oni podchodzą do pracy bardzo profesjonalnie i z ogromną radością. Kochają to, co robią i są ogromnymi optymistami. Nie ma spuszczonych nosów na kwintę, jak czasami widzę to w Polsce. Maris ma w sobie dużo luzu i spokoju, a zarazem jest bardzo profesjonalny. Jest pasjonatem pracy i w zasadzie nie wychodzi ze studia. Nic go nie interesuje poza muzyką - nagrał już cztery tysiące piosenek!

Czego możemy spodziewać się po twoim albumie?

- Wszystkie teksty są napisane przez mojego męża, Bogusława Nowickiego, a muzyka skomponowana przez Zdziśka Zioło i Tomka Bracichowicza z zespołu Mafia. Bardzo się cieszę z tych tekstów i muzyki. Choć staraliśmy się, aby muzyka była przystępna i atrakcyjna brzmieniowo, to przecież piosenki te są bardzo osobiste. Zabawne, że już kilka osób słuchając ich powiedziało że, to o mnie.

Dlaczego śpiewasz?

- Widzowie znają mnie głównie z "Klanu", ale zaraz po szkole aktorskiej wylądowałam w Teatrze Muzycznym Roma, gdzie grałam główne role w musicalach. Zawsze marzyłam o nagraniu płyty, choć wiedziałam, że jest to bardzo trudne, bo praca w studiu i na estradzie to zupełnie co innego niż śpiewanie w teatrze. Zastanawiałam się, czy to mi się uda, bo niewielu artystom udało się przejść z polskiej sceny musicalowej na scenę rockową.

Słyszałem, że twoja córka idzie w twoje ślady?

- Tak. Jaśmina chce zostać piosenkarką, bo widzi mnie ciągle z mikrofonem, a dzieci lubią naśladować rodziców. Ma prawie dziewięć lat i gra na skrzypcach. Jej koleżanki trzymają za mnie kciuki, bo dla dziewczynek w tym wieku to czadowo mieć mamę, która będzie w teledysku.

Zobaczymy cię jeszcze w "Klanie"?

- Na razie jestem na klanowym urlopie macierzyńskim, który się trochę przedłużył, bo moja bohaterka, Julia, urodziła dziecko. Dzięki temu mogłam nagrać płytę w Rydze, ale przecież z takich urlopów zawsze się wraca.

Wiem, że jesteście wraz z mężem zapalonymi żeglarzami. Wybieracie się w tym roku na jakiś rejs?

- Nie mieliśmy czasu na żagle. Wyciągnęliśmy wprawdzie naszą łódkę z hangaru i zwodowaliśmy ją, ale ciągle stoi w porcie. Tego lata najważniejsza jest dla mnie promocja płyty. Na razie jest singiel zatytułowany "Palec", a cały album ukaże się pod koniec września.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji