Artykuły

Festiwal Teatrów Ulicznych. Dzień trzeci

Prawdziwą perłą jeżeli chodzi o festiwalowe wydarzenia, stało się uroczyste ogłoszenie pomysłodawczyni Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Ulicznych, Aliny Obidniak, festiwalową "matką" oraz absolutnie niekwestionowaną Cesarzową Teatrów Ulicznych. Pisze Wojciech Wojciechowski z Nowej Siły Krytycznej.

Nasze pojęcie o cielesności zmieniło się zupełnie. Giętkość sprawiała wrażenie wolnego ciała pozbawionego kości. Całość okazała się być meksykańską legendą o ptaku, z którym widz mógł odbyć podróż w poszukiwaniu wolności i akceptacji. Niezwykła zdolność posługiwania się ciałem artystów z grupy Derevo, pozwoliła odczuć chęć życia i zwykły głód trójki małych ptaszyn, które piją mleko matki leżącej prawie nago tyłem do publiczności. Po czym zobaczyliśmy przedstawicieli innego gatunku, jak znikają za kulisami, idąc zgięci w pół na prostych nogach, opierając się rękoma. Skojarzenie z "Figurami kroczącymi" Magdaleny Abakanowicz również będzie trafne. To jedna z tych scen, które trwają zdaje się bez końca, ale w tym wypadku tak powinno chyba być. Reżyser zmusił wszystkich, aby poczuli w sobie ciało, które jest siedliskiem bólu, cierpienia i braku równowagi. Obnażonym i przerażonym istotom towarzyszy oświetlenie, które buduje niezapomniane obrazy. Spektaklu "Ketzal" rosyjsko-niemieckiego zespołu Derevo nie da się opowiedzieć jak prostej historii. To przede wszystkim wspomniane już obrazy i emocje. To było jedyne przedstawienie w ramach Międzynarodowego Festiwalu Teatrów Ulicznych, które pokazano na dużej scenie Teatru im. Norwida w Jeleniej Górze. Sądząc po milczeniu publiczności w trakcie i po przedstawieniu, "Ketzal" wywarł chyba największe wrażenie.

Chronologia wydarzeń z ostatniego dnia festiwalu nakazuje jednak wrócić na pełną rozmów i komentarzy ulicę. Przed występem Derevo odbyliśmy szaleńczy bieg przez lotnisko. Pasażerowie z niemieckiego Theaterlabor mijali się i po chwili wpadali na siebie. Chodząc po fragmencie rynku poszukiwali terminalu. Wszyscy jednak i tak wpadli do jednej bramki, gdzie dźwięk z gwizdka-wabika na kaczki w czasie polowań, informuje o próbie wniesienia czegoś metalowego na pokład. Do scen z życia lotniska należy - zwłaszcza dziś - podejrzanie samotna walizka, stojąca na samym środku, na przykład poczekalni. Aktorzy niemieckiej grupy krzyczą i biegają. Totalna panika i przerysowanie zagrożenia terroryzmem, musiało wywołać salwy śmiechu. Wkrótce zobaczyliśmy trochę groźniejszą scenę, w której aktorzy z pełnym uśmiechem na ustach, niczym stewardesy, przy pomocy szerokich gestów rąk, pokazali w jaki sposób zapiąć pasy, włożyć kamizelkę i przyłożyć do twarzy maskę z tlenem w razie ucieczki z kabiny powietrza o nieco wyższym ciśnieniu.

Po przejściach na lotnisku, ciśnienie publiczności ustabilizowało się, gdy kolorowo ubrani aktorzy grupy Strange Fruit z Australii zaczęli poruszać się na pięciometrowych tyczkach, jakby kołysał nimi wiatr, prawie dotykając głów widzów. W poruszaniu się artystów widzimy frywolność i zadumę. Przy dźwiękach standardów jazzowych opowiadają nam historie pełne miłość i dramatycznych rozstań. Po prostu przyjemny spektakl bez zadęcia.

Festiwal zakończył żywiołowo przyjęty przez publiczność koncert zespołu Fanfara Zimbrul z Mołdawii. Skład zespołu tworzą muzycy grający na instrumentach dętych. Liderzy zespołu mają już na koncie kilka płyt oraz współpracę m.in. z Goranem Bregoviciem. To jednak nie była kropka nad "i". Prawdziwą perłą jeżeli chodzi o festiwalowe wydarzenia, stało się uroczyste ogłoszenie pomysłodawczyni MFTU, Aliny Obidniak, festiwalową "matką" oraz absolutnie niekwestionowaną Cesarzową Teatrów Ulicznych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji