Artykuły

Nie oglądam "M jak miłość"

- Czy będzie jeszcze rola po Mostowiaku? Nie wiem. Gram dla pieniędzy, stawkę mam sympatyczną. No, ale jeśli mam dzień zdjęciowy, który polega na tym, że mówię: Aha. A jak Marysia? - satysfakcji z tego nie ma. Lucjana gram już siedem lat. Twórcy serialu nie czują potrzeby rozwijania tej postaci. Ilona Łepkowska wprost powiedziała, że robi nowy serial i "M jak miłość" przestało ją interesować - mówi WITOLD PYRKOSZ.

Jak Witold Pyrkosz (80 l.) zmienił głos Balcerkowi i dlaczego nigdy nie uczy się roli Mostowiaka.

Kiedy zaproponowano mi rolę Balcerka, nie zastanawiałem się ani chwili. Był stan wojenny, bojkot telewizji. Siedziałem w barze telewizyjnym, a korytarzem akurat przechodził kierownik zdjęć. Przywitaliśmy się i zapytał: - Nie zagrałbyś Balcerka w "Alternatywach"?

- Jest bojkot... - mówię.

- Możemy kręcić, bo zaczęliśmy przed stanem wojennym - odpowiedział.

Przepity głos

Pierwszy dzień zdjęciowy. Stanisław Bareja stoi za kamerą, ja gram, ale kątem oka widzę, że on ma minę, jakby jadł cytrynę. W końcu mówi: - Stop! Pytam: - Co? Do d...? - Na co on: - Nie, świetnie! - To nie rób takiej bolącej miny! - zawołałem.

Po dwóch dniach wpadłem na pomysł, aby Balcerek zmienił głos na schrypnięty i przepity. Bareja to zaakceptował. No, ale przecież jeden odcinek, gdzie mam głos normalny, już nakręciliśmy. Ale Bareja stwierdził: - A kto to zapamięta! I rzeczywiście, nikt nie zapamiętał.

7 lat z Lucjanem

Lucjana Mostowiaka w "M jak miłość" gram już siedem lat. Twórcy serialu nie czują potrzeby rozwijania tej postaci. Ilona Łepkowska wprost powiedziała, że robi nowy serial i "M jak miłość" przestało ją interesować.

Starałem się robić w tym serialu różne rzeczy. Wymyśliłem kulisy, które miały być puszczane po każdym odcinku. Na planie zawsze coś się dzieje, a nie wchodzi to do serialu. Ale kulisy, które oglądają widzowie, nie mają nic wspólnego z moim pomysłem. A przecież ludzi bardziej interesuje, kiedy aktorowi spadnie tekst, kiedy rozbije talerzyk i woła: "Kur... mać!", niż napuszone komentarze aktorów.

"M jak miłość", ów megaserial, odniósł sukces i wciąż jest na topie, bo opowiada o normalnych ludziach. Widzowie mówią: - U Mostowiaków jest tak samo, jak u nas.

Nie uczę się roli, piszę ją sobie na chlebie, kartce czy talerzu i umiejętnie odczytuję przed kamerą. Po co mam zaprzątać tym głowę? Zanim dojadę do domu, a jadę 12 minut z planu, to i tak zapomnę, co tam było mówione.

To jest Marysia

Serialu nie oglądam. Żeby być sprawiedliwym - żadnych seriali. Żona ogląda "M jak miłość". Ale na temat mojej roli się nie wypowiada. Czasem przechodzę przez pokój, gdy ogląda, i zdarza się, że spojrzę. Pytam zdziwiony: - A kto to jest ta pani obok Lucjana Mostowiaka?

- Nie wiesz? To przecież Marysia! - odpowiada.

- Jaka Marysia?

- No, ta Marysia, która z tamtym... - a ja dziękuję, więcej nie chcę wiedzieć.

Dziś nie ma między ekipą aktorską takiego integrowania się, jak było kiedyś, no ale i ja nie mam 50 lat, nawet 60 nie mam, bo mam lat 60 plus VAT.

Jestem szczęściarzem

Czy będzie jeszcze rola po Mostowiaku? Nie wiem. Gram dla pieniędzy, stawkę mam sympatyczną. No, ale jeśli mam dzień zdjęciowy, który polega na tym, że mówię: - Aha. A jak Marysia? A moja serialowa żona Barbara odpowiada: - No, a Marysia to i to. - No to bardzo dobrze - odpowiadam i wsadzam nos w gazetę. Satysfakcji z tego nie ma. A gdyby Mostowiak miał tajemnicę? Byłaby szczypta pieprzu, jakaś niewiadoma. Coś, co widzów bardziej by interesowało niż dialogi dwóch pierdzących w stołki starych ludzi.

Prywatnie jestem szczęściarzem. Mam córkę, trzy wnuczki: Karolina, Kamila i Kaja - rude bliźniaczki zwane Miedziakami. Syn obdarował dwiema kolejnymi wnuczkami: Marysią i Zosią. Nie mam wnuka. Na moim synu kończy się ród Pyrkoszów.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji