Artykuły

Brednie w ciąży

Lektura 400-stronicowej pracy niemieckiej uczonej Uty Schorlemmer o twórczości wybitnego reżysera Krystiana Lupy to prawdziwa tortura - o książce "Magia zbliżenia i tajemnica dystansu. Krystiana Lupy poszukiwania nowych mitów w teatrze" pisze Łukasz Maciejewski w Dzienniku - dodatku Kultura.

Po przeczytaniu pierwszych stron pomyślałem, że autorka prowadzi z czytelnikiem jakąś perwersyjną grę paraliteracką? Po stronie 50. straciłem wszelkie złudzenia. Tak koszmarnie przetłumaczonej pozycji naukowej nie czytałem od lat. Kilka przykładów: "Mężczyzna i kobieta są w teatrze Lupy różni od siebie, a jednak równi urodzeniem" (str. 69), "na scenie Lupy przedstawiane są (...) wcielenia antychrysta, sieroty i dzieciuchy, wykolejeńcy i całkiem obcy" (str. 145), kilka zdań wcześniej czytamy o "kazirodztwie jako mitogenicznym motywie zjednoczenia", który przejawia się zwłaszcza u "ciężarnych kucharek". I dalej: widz w teatrze Lupy co raz zostaje "owładnięty częściowym prymitywizmem" (str. 376), natomiast reżyser "koncentruje się na zamętach, które wciąż na nowo rozbijają naturalistyczne ramy" (str. 156). Również ambicje Schorlemmer sięgają poza "naturalistyczne ramy", autorka nie tylko opisuje kolejne przedstawienia Lupy, wyciągając z nich zdumiewające wnioski, nie tylko obficie podpiera się literaturą źródłową (bez wniosków), stara się także opisać całą polską rzeczywistość - politykę ezoteryczną i kulturalną. Ma nawet własne zdanie w związku z zapomnianym już konfliktem na stołku dyrektorskim w Teatrze Starym: "Nowa intendentka Krystyna Meissner postanowiła zerwać z przestarzałymi strukturami" (str. 219), ale na szczęście "w międzyczasie wielkie nadzieje pokłada się w nowym intendencie Michale Grabowskim". Michale Grabowskim! Wyzierające z każdej strony "Magii zbliżenia" językowe łamańce, stylistyczne kikuty, szwankujący szyk zdań i irytujące błędy merytoryczne nie tylko przynoszą wstyd uznanemu wydawnictwu (krakowski Uni-versitas), ale stawiają w jak najgorszym świetle tłumaczy i korektorów. Gdzie byli, kiedy książkę oddawano do druku? Mam nadzieję, że wybrali się wtedy na jeden z porywających spektakli Krystiana Lupy. Autorka pisze (na str. 376), że "Lupa wymaga od siebie samego, aktorów oraz widzów wolnej od uprzedzeń autoironii". Owszem, ironia będzie konieczna. Pracy Uty Schorlemmer nie sposób traktować serio. Polska, według niej, to uroczy, szlachecki zaścianek pachnący "zbożem rozmaitem" z pijusami i dziwkami oraz klepiącymi od rana do wieczora pacierze dewotami I na tym tle Krystian Lupa również z reguły rozmawia z Panem Bogiem, a zwłaszcza z Matką Boską, którą "uznaje się za muzę artystów". Z niemieckiej pracy dowiemy się również, że w "Maryi jednoczy się istota ziemsko-aktywna i kosmicz-nie-uniwersalna", co prowadzi autorkę do prostej i nieco świętokradzkiej konkluzji, że w teatrze Krystiana Lupy najmilej widziane są matki "z eksponowaną ciążą". Być może wszystko, co w tej pracy znaczące, zostało "zagubione w przekładzie", a wydany w języku pseudopolskim doktorat Uty Schorlemmer o teatrze Krystiana Lupy w niemieckim oryginale kryje wiele ciekawych spostrzeżeń i inspirujących niespodzianek. Trudno jednak w to uwierzyć, bo po długiej i męczącej lekturze "Magii zbliżenia" do głowy przychodzi tylko jedno, uogólniające całość spostrzeżenie - to banał. Schorlemmer albo pisze oczywistości ("postaci Lupy to marzyciele, składający się z postaci realnej oraz jej podobizny uwitej z marzeń"), albo dokonuje dziwacznych lub groteskowych interpretacji Autorka dostrzega na przykład "fundamentalną" różnicę pomiędzy Lupą a teatrem zachodnioeuropejskim w tym, że w teatrze autora "Kalkwerku" - ">Ja< otrzymuje wymiar mityczny, ponieważ wydaje się niezrozumiałe w teraźniejszości". Co to za brednie? I skąd pewność, że w teatrze europejskim >ja< nie ma wymiaru "mitycznego"... Krystianowi Lupie, najważniejszemu polskiemu twórcy teatralnemu, kuriozalna praca Schorlemmer w niczym oczywiście nie zaszkodzi ani nie pomoże. Ale dla wszystkich pozostałych uczestników tego wydawniczego bubla to kompromitacja. Książkę wieńczy sugestywne dictum, z którego wynika, że "im Lupa staje się starszy, tym bardziej niepewne stają się (jego) pytania". Ja także chciałbym przekornie zadać autorce tylko jedno, dosyć aroganckie pytanie: Czy pani zwariowała?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji