Artykuły

Dobre zachowanie

"Złe zachowanie" po 20 latach. Spektakl Andrzeja Strzeleckiego w prywatnym teatrze Viva Art jest ilustracją powiedzenia o tym, że nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki.

Przed 20 laty spektakl Strzeleckiego oparty na piosenkach legendy jazzu Thomasa Fatsa Wellera wpadł w polskie życie teatralne jak meteor z innego świata. W połowie lat 80. teatr powoli podnosił się z letargu po stanie wojennym i bojkocie, a tu na scenie Ateneum studenci szkoły teatralnej swingowali, stepowali i śpiewali bluesy, jakby się urodzili w latach 20. w Harlemie, a nie nad Wisłą.

W Warszawie musicale były wciąż nowinką, teatr Roma nosił nazwę Operetka Warszawska, a pułap możliwości w tej dziedzinie sztuki wyznaczał Teatr Muzyczny w Gdyni i jego inscenizacja "Skrzypka na dachu". Dlatego publiczność i krytyka oszalała na punkcie "Złego zachowania". Spektakl zagrano ponad 400 razy, a jego twórca przeniósł się z nowym zespołem do własnego teatru Rampa na warszawskim Targówku.

Po 20 latach "Złe zachowanie" powraca do miasta, w którym działa pięć scen muzycznych. Ostatnia operetka zeszła z afisza cztery sezony temu. Na castingi do musicali przychodzą coraz lepiej przygotowani aktorzy z prywatnych szkół wokalnych i tanecznych. To, co w 1984 roku było romantyczną przygodą, dzisiaj staje się przemysłem.

Jednym z ojców tego sukcesu jest Strzelecki. To u niego debiutował jako aktor i choreograf nieznany student PWST Janusz Józefowicz, późniejszy współtwórca pierwszego prywatnego musicalu "Metro" i Studia Buffo. Jednak na tle dzisiejszego teatru muzycznego "Złe zachowanie" może się wydać zabytkiem. Tuzin aktorów na scenie bez dekoracji, piosenki przeplatane skeczami i wierszami, żadnych efektów, laserów ani projekcji. Muzyka mimo unowocześnionej aranżacji brzmi muzealnie; dzisiaj czarna muzyka to przecież nie jest swing z Harlemu, ale rap z Bronksu.

Strzelecki starał się co prawda uaktualnić scenariusz: wiersze i skecze mówią o nowej rzeczywistości kapitalizmu oglądanej oczami młodego pokolenia, które boi się bezrobocia, brzydzi chamstwem oraz pogonią za pieniądzem. Ale w odbiorze tego manifestu przeciw nowym czasom przeszkadza świadomość, że kontestatorami są tu zwycięzcy castingu na role. Kilku z nich ma już bogate artystyczne portfolio, jak Ola Bieńkowska, Katarzyna Łaska czy Paweł Hartlieb. Są tak zapracowani, że nie mają kiedy się buntować i "źle zachowywać".

Co więc zostaje? Energia, jaką młodzi wykonawcy wkładają w interpretację piosenek. Kilka świetnych głosów, z których mnie najbardziej porwał głos Urszuli Stefanowicz. Ta młoda wokalistka nie tylko perfekcyjnie śpiewa, ale ma też silny charakter, paroma nutami, których nie napisał Fats Waller, umie podpisać się w piosence. Pozostanie na pewno nowa piosenka Marka Stefankiewicza "Zmiany", która mówi o rozczarowaniu wolnością, jest może bardziej głosem ludzi z pokolenia Strzeleckiego niż z pokolenia Hartlieba, ale dotyka wszystkich. I przede wszystkim pozostanie nostalgia za tym pierwszym "Złym zachowaniem". W dniu premiery na scenę weszli wykonawcy sprzed 20 lat i razem z dzisiejszym zespołem zaśpiewali "Ain't Misbehavin". Przez chwilę wydawało się, że 20 lat skurczyło się do sekundy, ale to było tylko złudzenie.

Teatr Viva Art "Złe zachowanie ", reżyseria Andrzej Strzelecki, kierownictwo muzyczne Marek Stefankiewicz, współpraca choreograficzna Marek Pałucki, kostiumy Tatiana Kwiatkowska, premiera 29 listopada

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji