Artykuły

Czechowski: Niestety, sezon jest stracony

- Jestem zmęczony tą sytuacją. Myślałem, że prawidłowo przeprowadzony konkurs, wszystkie potrzebne zgody, wystarczą, żeby dyrektorem zostać. Teraz siedzę w domu i marnuję czas. Powinienem być w pracy już od 1 września. A nawet wcześniej, żeby poznać się z zespołem, administracją. Ta sytuacja z przedłużeniem kadencji [poprzedniemu dyrektorowi] to kuriozum - mówi Robert Czechowski, reżyser, nowy dyrektor Lubuskiego Teatru w Zielonej Górze.

Dorota Żuberek: Dzień dobry, panie dyrektorze.

Robert Czechowski: - Z dystansem podchodzę do tego określenia. Dopóki nie dostanę nominacji do ręki, nie mam pewności, że dyrektorem będę. Jestem zmęczony tą sytuacją. Myślałem, że prawidłowo przeprowadzony konkurs, wszystkie potrzebne zgody, wystarczą, żeby dyrektorem zostać. Teraz siedzę w domu i marnuję czas. Powinienem zapoznawać się z dokumentacją. Liczyłem, że dyrektor Buck przekaże mi wszystkie sprawy tak, żebym wiedział, jak stoi teatr, którym mam zarządzać. Powinienem być w pracy już od 1 września. A nawet wcześniej, żeby poznać się z zespołem, administracją. Przecież nie ode mnie zaczyna się historia tej placówki. Nie chcę robić rewolucji. Jestem tylko ogniwem w łańcuchu. Ta sytuacja z przedłużeniem kadencji to kuriozum, zupełnie niepotrzebne.

Kto ustali repertuar na najbliższy rok?

- Ten sezon jest dla mnie prawie stracony. Wierzę, że władze zabezpieczą nam warunki na działalność w najbliższym czasie. Wiedzą, co chcę zrobić w ciągu tych pięciu lat. Przecież pomysłem na teatr wygrałem konkurs. Pierwsze premiery będę reżyserował ja, bo jest za późno, żeby robił to ktoś z zewnątrz. Artyści mają już podpisane umowy z innymi teatrami. Nie wiem, jakie plany ma dyrektor Buck. Wiem jedynie, że dobry zwyczaj wymaga, żeby nie podejmował żadnych decyzji m.in. finansowych, których realizacja spadnie na mnie.

Panowie się nie kontaktują?

- No nie, dzień po konkursie byłem w teatrze, bo udzielałem wywiadu dla lokalnej telewizji. Zaszedłem potem na górę, chciałem się umówić na rozmowę o tym, co w teatrze się dzieje, ale pan Buck nie był skory do kontaktu. Liczę, że teraz uda się nam lepiej współpracować. Dla dobra teatru.

Kiedy zacznie się sezon w Zielonej Górze?

- Nie wiem. Jak tylko zacznę pracę, to od razu zabieram się za robienie sztuki. Nie chcę tracić czasu na rozmowy teoretyczne. Dla nas, ludzi teatru, ważne jest działanie. Aktorzy poznają mnie podczas pracy, tak jak ja ich. Ale kiedy będzie premiera? Dobre pytanie.

Ale wie Pan, jaki spektakl?

- Myślałem o "Wizycie starszej pani" Friedricha Dürrenmatta albo "Czarownicach z Salem" Arthura Millera. Skłaniam się bardziej ku tej pierwszej sztuce. Będzie się mógł w nią zaangażować cały zespół. Poza tym to świetna sztuka, bardzo aktualna, która mówi o tym, co się dzieje w Polsce.

O matko, "Wizyta..." jako teatr zaangażowany politycznie?

- Nie, powiedziałbym raczej społecznie. Chcę wybierać sztuki, które pokazują człowieka przed trudnym wyborem. Pokazać motywacje i czynniki, które determinują jego wybory.

Oprócz "Wizyty"...?

- "Samobójca" Erdmana, "Kształt rzeczy" lub "Gruba świnia" Neila LaBute'a, "Klątwa" Stanisława Wyspiańskiego, "Rzeka" Michała Walczaka czy "Dzień świra" Marka Koterskiego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji