Artykuły

Płock. Premierowy Andersen u Szaniawskiego

O próżności władzy. O idolach lansowanych przez media. I o szalonej modzie na kreację wizerunku. O tym opowie najnowszy spektakl płockiego teatru. W bajce "Nowe szaty króla" zobaczymy nową twarz Marka Walczaka [na zdjęciu].

Teatr jest zamknięty, ale gra. Pierwszą premierę sezonu 2007/2008 wystawi w niedzielę o godz. 16 w sali koncertowej Szkoły Muzycznej. Wczoraj opowiadali o niej twórcy spektaklu.

Konferencja prasowa odbyła się w modernizowanym gmachu sceny, ale data jej otwarcia wciąż nie jest znana.

Król jest nagi

"Nowe szaty króla" Aleksandra Maliszewskiego na motywach baśni Hansa Christiana Andersena reżyseruje Czesław Sieńko. Absolwent Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie, aktor, autor sztuk teatralnych. W swojej pracy reżyserskiej koncentruje się na najmłodszej publiczności, dla której stworzył ponad 40 spektakli. Co nie znaczy, że ogranicza się do zabawnych opowiastek. Wręcz przeciwnie, takie robi tylko z przymusu.

- Nie chcę patrzeć, jak na moich bajkach tatusiowie drzemią w fotelach. Mam nadzieję, że kiedy opadnie kurtyna, będą mieli o czym porozmawiać ze swoimi pociechami - zakłada.

Jadąc do Płocka, miał propozycje kilku tytułów. - W "Nowych szatach króla" jest o czym mówić. Przecież życiem dzieci i młodzieży rządzą idole. Siła podsycanej przez media kreacji wizerunku jest ogromna. Każdy chce zwrócić na siebie uwagę, w efekcie wszyscy są tacy sami. Zatracamy swoje indywidualne cechy, przestajemy mówić własnym językiem. Bojąc się negacji, stajemy się podobni do innych - tłumaczy ideę sztuki.

O angaż w płockim teatrze starał się przez parę ładnych lat. Kiedy go dostał, okazało się, że czeka go praca w polowych warunkach. - Niestety, ma to wpływ na przedstawienie - usprawiedliwia się Czesław Sieńko. Nie ukrywa, że w realizacjach dla najmłodszych maszyneria schowana za kulisami ma ogromne znaczenie. - Światła to potęga. A dzieci przychodzą do teatru po nastroje. Ale z niewygód, nietypowości często rodzą się rzeczy interesujące. Mam nadzieję, że teraz też tak będzie - podkreśla.

Wybrał konwencję niedomówień: - Skrzywimy rzeczywistość. Skoro nie możemy zgasić świateł, żeby zmienić dekoracje, kreatorem świata stanie się dla nas błazen. Postać, którą dodaliśmy specjalnie dla Płocka. Zastąpił papugę. Człowiek przebrany za ptaka i zamknięty w klatce przerastał moją percepcję.

Powrót do domu

Błazna gra nowy aktor płockiego teatru Marek Walczak. Dołączył do obsady w połowie realizacji bajki, po odejściu Pawła Gładysia (wyjechał do Kalisza). Jest płocczaninem, absolwentem Małachowianki, ale na deskach rodzinnej sceny wystąpi po raz pierwszy.

Skończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną im. L. Solskiego w Krakowie. - Po 15 latach pobytu na południu Polski doszliśmy z żoną do wniosku, że może w centrum kraju będzie przyjemniej, łatwiej. Po kilku tygodniach w rodzinnym mieście mogę śmiało powiedzieć, że odpocząłem. Odpocząłem po trudach zdobywania ról i etatów - cieszy się.

Występuje w filmie i teatrze. Jest lektorem, współpracuje z kilkoma rozgłośniami radiowymi i agencjami reklamowymi. W "Moim Nikiforze" zagrał milicjanta, w serialu telewizyjnym "Przedwiośnie" uczestnika zebrania komunistów. Ostatnio można go było zobaczyć w Tarnowskim Teatrze im. Solskiego.

Scena bez dróg

"Nowe szaty króla" Czesław Sieńko reżyseruje z myślą o sali koncertowej szkoły muzycznej, ale ma nadzieję, że w przyszłości jego bajka wejdzie na dużą scenę. - Tam będzie znacznie bardziej widowiskowa. Da się ją łatwo zaadaptować - zaznacza. Sam jednak przyznaje, że dla niego budowa teatru nie wygląda na taką, która miałaby się zakończyć za półtora miesiąca.

- Termin oddania budynku to 31 października. Do tej pory nie będę opowiadał o planach na nowy sezon. Na wszystkich frontach trwają prace wykończeniowe. Scena kameralna i stare piekiełko są gotowe, zamknięte na klucz i owinięte folią. Moglibyśmy na nich grać, ale nie ma jak tam dojść. Elektrycy i akustycy szkolą się na nowym sprzęcie - wymienia dyrektor teatru Marek Mokrowiecki. - Przy wielkich inwestycjach zdarzają się rzeczy nieprzewidziane. Weźmy most czy amfiteatr. Mam nadzieję, że u nas takich wpadek nie będzie. Ale wieloletnia praktyka nauczyła mnie już, że plany planami, a życie życiem. Dlatego nie będą rzucał słów na wiatr - oświadcza.

Na swojej stronie internetowej Marek Walczak reklamuje m.in. swoje studio lektorskie. Nagranie zapowiedzi telefonicznej kosztuje u niego 200 zł.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji