Artykuły

Toruńska kultura w stanie wiecznej wojny

Obmowa, donos, atak w internecie, szukanie haków obyczajowych, zadawnione pretensje - życie kulturalne Torunia nie różni się od polskiej polityki. Miasto powinno interweniować, jeśli chcemy zdobyć tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku - pisze Grzegorz Giedrys w Gazecie Wyborczej - Toruń.

Nasi animatorzy nie cofną się przed niczym, aby wyciąć z rynku konkurencję, skompromitować ją w kraju, odsunąć od niej publiczność. Festiwale, wernisaże, spotkania autorskie, koncerty - za tą fasadą ukrywa się konflikt osobowości, ambicji i interesów.

Najintensywniejszy atak w ostatnich tygodniach przeszedł Teatr Wiczy. Na toruńskim forum portalu gazeta.pl internauci twierdzili, że Romuald Pokojski, twórca tej alternatywnej sceny teatralnej, utrzymuje zbyt przyjacielskie stosunki z byłym dyrektorem wydziału kultury Grzegorzem Grabowskim. Ten sam argument wytoczył przeciwko Teatrowi Wiczy Roman Rok, szef Plastycznego Teatru Symbolu. W pismach, które trafiły do wszystkich toruńskich redakcji, zarzucał Pokojskiemu, że jest na usługach wydziału kultury. Tą sprawą usiłował zainteresować nawet posła Antoniego Mężydło.

Pretekstem do kolejnych internetowych napaści stał się też wybór pełnomocnika prezydent ds. ubiegania się Torunia o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury w 2016 roku. Władze na to stanowisko wskazały Barbarę Srokę, byłą szefową promocji i marketingu magazynu "Elle", która jest życiową partnerką Pokojskiego. Akuszerami kampanii sieciowych ataków są artyści skupieni wokół Galerii Dla... Moniki Weychert-Waluszko m.in. fotografik Jacek Chmielewski, który swoje posty na forum podpisuje jako tryg.sk.

Plastycy walczą

Największe konflikty bez wątpienia targają naszym środowiskiem plastycznym. Tu w zasadzie spierają się wszyscy: artyści, kuratorzy, galerie i stowarzyszenia. Związek Polskich Artystów Plastyków zrzesza najwięcej toruńskich malarzy, rzeźbiarzy i grafików. Młodzi twórcy uważają, że związek stracił już swoją rangę. Niegdyś jednoczył środowisko, a teraz tworzy koterię; zaczyna dzielić, a nie łączyć; krępuje zamiast rozwijać. Kontrowersje wzbudza nawet ZPAP-owski konkurs "Dzieło roku", w którym organizacja nagradza prace swoich członków. Toruński ZPAP "Sztuka Użytkowa", zrzeszający głównie grafików, ma pretensję o to, że magistrat współfinansuje to wydarzenie. O tym sporze w lutym 2007 roku pisały toruńskie "Nowości".

Konflikt środowiska plastycznego może przenieść się do powstającego na toruńskich Jordankach Centrum Sztuki Współczesnej. W konkursie na kuratora, który przez dwa lata będzie czuwał na działalnością artystyczną tej instytucji, startują m.in. prof. Witold Chmielewski i Małgorzata Jankowska.

Jeśli wygra ten pierwszy kandydat, na pewno dojdzie do otwartej wojny między nowymi władzami CSW a Stowarzyszeniem Przyjaciół Sztuk Pięknych "Znaki Czasu", które brało udział w zakładaniu tej instytucji. Jego szefem jest Marek Żydowicz. Swego czasu na łamach "Gazety" zarzucał Chmielewskiemu, że ten jako członek komisji przyznającej granty w ramach Fundacji Kultury celowo zablokował wniosek Tumultu o dotację na pierwszą edycję Camerimage. Gdyby kuratorem CSW została Małgorzata Jankowska, przeciw niej obróciłoby się kręgi bliskie prof. Chmielewskiemu, czyli Galeria Dla...

Konieczne zawieszenie broni

Dziś niemal każde toruńskie środowisko dąży do stworzenia sobie prawnej reprezentacji, która pozwala na poszukiwanie wsparcia ze środków samorządowych, rządowych i europejskich. Według portalu ngo.pl, w naszym mieście działa już prawie 100 organizacji, które zajmują się kulturą i sztuką. Gdyby wspólnie realizowały swoje pomysły, Toruń mógłby stać się najważniejszym ośrodkiem artystycznym północnej Polski.

Naszych animatorów do partnerstwa może przymusić konieczność starania się o dotacje unijne. Najmniejsza wartość projektu, który mógłby ubiegać się o pieniądze z europejskiego programu Kultura 2007-2013, wynosi aż 100 tys. euro. Organizatorzy naszego życia kulturalnego powinni połączyć siły, aby zdobyć te środki.

Żeby pogodzić zwaśnione strony, należy stworzyć niezależną radę organizacji pozarządowych, w której zasiedliby jej przedstawiciele, a która reprezentowałaby środowisko wobec urzędów, opiniowałaby dotacje i zabierałaby głos w sprawach dyskusyjnych.

Urzędnicy powinni koniecznie podjąć dialog z animatorami kultury. Twórcom naszego startu w walce o europejską stołeczność w 2016 roku musi zależeć, aby Toruń rywalizował pod jednym sztandarem. W roli mediatora mógłby wystąpić prezydent miasta.

Nieustająca wojna buduje niekorzystny wizerunek toruńskiej kultury. Nasze miasto zaczyna powoli przypominać czarną dziurę. Gdy wokół niej pojawi się promyk światła - genialny pomysł lub młody talent, środowisko robi wszystko, aby przeciągnąć go na swoją stronę, skorumpować i zgasić. Kultura w stanie wojny nie istnieje. Łatwo zamienia się w koszary - te schlebiają propagandom i awansują artystycznie zwyczajnych kaprali.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji