Wstrząsający monodram
Zainteresowanie łódzkim Festiwalem Kultury Chrześcijańskiej jest ogromne. Przekonał się o tym każdy, kto próbował w poniedziałek dostać się do kościoła środowisk twórczych na monodram Janusza Gajosa "Msza za miasto Arras".
Tłum widzów "odliczył się" już podczas koncertu Leszka Możdżera, ale o ile muzyki można słuchać nie widząc wykonawców, o tyle uczestnictwo w spektaklu bez możliwości patrzenia na aktora mija się z sensem.
Wielu widzów próbowało za wszelką cenę pokonać prawa fizyki i przeniknąć przez ściany albo lewitować. Wszelako takie cuda jednak nie zdarzają się i spora grupa musiała wycofać się pokonana.
"Msza za miasto Arras", według aluzyjnej powieści Andrzeja Szczypiorskiego, miała swoją premierę bodaj osiem lat temu. Od tego momentu Janusz Gajos prezentował monodram w różnych miastach w Polsce (w Łodzi także), a licznie przybywająca publiczność zaświadcza o znaczeniu tekstu i wielkiej chęci obcowania z jednym z najwybitniejszych dziś polskich aktorów.
"Msza..." jest opowieścią o nietolerancji i fanatyzmie, o stosach i świętych wojnach. Rzecz się dzieje w XV wieku, we francuskim mieście Arras, które najpierw nawiedza klęska zarazy i głodu, później prześladowania Żydów i krwawe sąsiedzkie porachunki.
Książka Andrzeja Szczypiorskiego, powstała w 1971 roku, na scenę została zaadaptowana przez Igora Sawina. Warto jednak nadmienić, że Szczypiorski pisanie powieści rozpoczął w 1968 roku, po dramatycznych wydarzeniach marcowych, które zaowocowały nie tylko opuszczeniem Polski przez wielu przedstawicieli społeczności żydowskiej, ale też atakami ówczesnej władzy skierowanymi w intelektualistów. Wypadki opisane przez autora - niestety - wciąż każą przypominać o moralnym obliczu nie tylko tamtego czasu, ale i współczesności.
Janusz Gajos w monodramie na podstawie powieści stworzył znakomitą rolę. Aktor przed premierą mówił, że chciałby do życia powołać postać bohatera, który cudem przeżył i jest człowiekiem zmęczonym, niechętnie wyjawiającym swoją historię. W trakcie opowiadania, wraz z upływem czasu, powracanie do wydarzeń sprzed lat zaczyna sprawiać mu przyjemność. I jest to tyleż potworne, co wstrząsające. Spektakl wyreżyserował Krzysztof Zaleski, scenografię i kostiumy projektowała Zofia de Ines.
Dziś w ramach festiwalu zaprezentuje się jeszcze jedna gwiazda polskiej sceny: Anna Sennik. Artystka weźmie udział w koncercie "Bogurodzica albo Pacierz Staropolski".