Artykuły

Między Boschem a Dudą-Graczem

"Galgenberg" w reż. Agaty Dudy-Gracz w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Jacek Sieradzki w Przekroju.

Odkurzony Ghelderode znów śmieszy i tumani, choć czasem po nic.

Drugi już raz w ciągu roku Agata Duda-Gracz kręci miksturę, jakiej nikt poza nią nie potrafi mieszać. Podstawowym składnikiem jest literatura: nieznana (jak "Merlin" Dorsta) lub zapomniana (jak sztuki Michela de Ghelderode). Ingrediencjami - odniesienia plastyczne, aluzje mitologiczne albo kpiąco oglądana polska rzeczywistość. Tak zmiksowane legendy arturiańskie przydały się w "Prze(d)stawieniu" z warszawskiego Studia do wymierzenia kopniaka w ojcaszka Rydzyka. W "Galgenbergu" zaś, obok opowieści o biblijnych trzech Mariach, które kłócąc się jak przekupki, szły z olejkami do grobu Chrystusa, znajdziemy choćby facecję o bijatyce między ministrami rządu nieudolnego króla. Scenerią będzie zapajęczyniony ni to loch, ni muzeum staroci, a sytuacją fabularną -oczekiwanie na śmierć szóstki bohaterów wyjętych jakby wprost z malarstwa Boscha. Może się podobać swoboda w płynnym przełączaniu rozmaitych stylistyk i zestawianie wysokich westchnień z wściekłą niezgodą na małość codzienną (co było też specjalnością Jerzego Dudy-Gracza, jest coś na rzeczy w przypowieści o jabłku i jabłoni). Aliści nie da się ukryć, że mikstura tylu naraz składników łatwo gubi własny smak. Po prostu między apokryfami, kpiną polityczną, eschatologią i czystą liryką zatraca się trochę powód powołania do życia tego panopticum. W lepszym adresowaniu wypowiedzi powinna się inscenizatorka trochę poćwiczyć; charakter teatralnego pisma ma już imponująco giętki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji