Artykuły

Stara klasyka uzupełniona hip-hopem

Słynny choreograf nie chce powielać swych pomysłów. "Mewa" jest więc inna niż dawne spektakle, ale straciła to, co było w nich szczególnie cenne - emocje. O najnowszej premierze Sanktpetersburskiego Teatru Baletu Borisa Ejfmana pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

Po 30 latach pracy ze swoim zespołem postanowiłem uciec z klatki własnego stylu, w której sam się zamknąłem - wyjaśnia powody powstania "Mewy" Boris Ejfman. I zamiast zająć się, jak wcześniej, fascynującymi osobowościami wziętymi z historii czy literatury, opowiada o sobie. Stara się zrezygnować z neoklasycznej techniki baletowej, którą twórczo przez lata rozwinął, dzięki czemu stał się jednym z najoryginalniejszych choreografów na świecie.

Inspiracją, jak twierdzi Ejfman, była "Mewa" Antoniego Czechowa, choć z teatralnego oryginału pozostało niewiele, jedynie spór artystycznych racji. Spektakl, rozgrywający się na scenie zamienionej w salę prób, opiera się na starciu baletowych światów - klasycznego i nowoczesnego. Balet nowoczesny stara się wprowadzić młody choreograf Trieplew, napotyka jednak sprzeciw doświadczonego baletmistrza Trigorina. Obaj - tak jak ich partnerki - noszą nazwiska postaci ze sztuki Czechowa, ale w gruncie rzeczy to nieistotne. "Mewie" Borisa Ejfmana brakuje prawdziwych bohaterów.

We wcześniejszych spektaklach wspaniale potrafił on ukazać zakamarki ludzkiej duszy, odkryć namiętności i pragnienia człowieka, ukazać jego uwikłania w świecie. Jest chyba jedynym współczesnym choreografem, który baletowych bohaterów obdarza prawdziwym życiem, a widz, choć ogląda piękny, widowiskowy taniec, przejmuje się ich losami. Tym razem jednostronnie naszkicowane postaci nie budzą emocji. Konflikt racji zamienił się w pojedynek na dwa style tańca.

Zapewne "Mewa" jest osobistą wypowiedzią Ejfmana o jego rozterkach, nieobcych także innym twórcom. Tym, którzy osiągnęli sukces i wyjątkową pozycję, ale nie zamierzają się ograniczać do sprzedawania dawnych pomysłów. Pragną udowodnić, że stać ich, by pójść nową drogą. Boris Ejfman na razie jej szuka, więc widzowie, którzy znają dawne widowiska, dostrzegą w "Mewie" sporo nowych choreograficznych pomysłów. W jednej ze scen mistrz efektownie adaptuje do swej wysmakowanej estetyki taniec hiphopowy, oryginalnie prowadzi też postać młodego Trieplewa. Bardzo dynamiczne są sceny zbiorowe, choć tym razem stanowią jedynie ozdobnik nieodgrywający istotnej roli w dramaturgii spektaklu. Niezmiennie wysoki poziom prezentuje cały zespół Borisa Ejfmana.

A czy cena, jaką uznany artysta płaci za próbę zmiany wizerunku, nie bywa zbyt wysoka? Ejfman zdobył sławę, bo klasycznemu baletowi dodał emocji. Zwrócona ku nowoczesności "Mewa" jest spektaklem chłodnym i wystudiowanym jak choreografie mistrza XX-wiecznej neoklasyki George'a Balanchine'a. Tak oto wyruszywszy obecnie w nową podróż, Ejfman dotarł do punktu, z którego rozpoczynał artystyczną przygodę wiele lat temu.

"Mewa". Choreografia Boris Ejfman na motywach sztuki Antoniego Czechowa, muzyka Siergiej Rachmaninow, Aleksander Skriabin. Sanktpetersburski Teatr Baletu

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji