Artykuły

Lublin. Dyskusja o teatrze więziennym

Teatr pod Celą to eksperyment, którego rezultaty zobaczymy podczas Konfrontacji Teatralnych. Ale niektórzy uważają, że powołaniem osadzonych jest nie teatr, a łopata

Chociaż pomysł teatru w areszcie, czy więzieniu wcale nie jest nowy, po pierwszych publikacjach o projekcie Teatru pod Celą, na forach internetowych pojawiły się opinie, iż osadzeni raczej powinni zostać skierowani do budowy autostrad, niż zajmować się zabawą w teatr. Dlatego autor projektu, reżyser Łukasz Witt Michałowski oraz kapitan Tomasz Banach, zastępca dyrektora Aresztu Śledczego w Lublinie i kapitan Waldemar Osowski, psycholog Aresztu we wtorek zwołali konferencję, aby wyjaśnić intencje. Na spotkanie w Centrum Kultury pozwolili przyjechać także dwóm osadzonym, aktorom w spektaklu "Lizystrata": panu Andrzejowi, który wciela się w postać Garusa i panu Czesławowi, który gra Prytana Ateńskiego.

Jak się okazało, każdy z uczestników i organizatorów tego przedsięwzięcia kierował się nieco innymi motywami, więc już samo doprowadzenie do spektaklu jest oczywistym sukcesem organizacyjnym.

- Mnie interesują nowe przestrzenie dla teatru i jego nowi uczestnicy. Poszedłem do aresztu, bo pchała mnie tam ciekawość, ciekawość ludzi i miejsca. A oni byli zdziwieni, że mnie interesuje ich kreatywność - tłumaczył Łukasz Witt Michałowski zaręczając, że w ogóle nie zastanawiał się nad resocjalizacyjnym wymiarem projektu Teatr pod Celą.

Dla funkcjonariuszy projekt był wyzwaniem, bo chociaż areszty i więzienia od lat 90. starają się być otwarte, obowiązują surowe regulaminy a i służba ma pewne swoje nawyki. Ponadto, osadzeni chętnie wchodzą w sytuacje tzw. pozornego wychowania, a więc udają zaangażowanie, z czego oczywiście nie wynikają żadne efekty resocjalizacyjne. Szefostwo pilnie monitorowało rozwój sytuacji i nie ukrywa teraz zadowolenia z projektu. Kpt. Waldemar Osowski zestawił ten lubelski projekt z Aresztu Śledczego z innymi, jakie przeprowadzono w Polsce, podkreślając, co było nowością: - Jest to projekt koedukacyjny, kryterium naboru było otwarte, więc są "reprezentanci" wszystkich przepisów Kodeksu Karnego i charakterów ludzkich, a ponadto projekt obudził silne emocje i motywacja - wyliczał psycholog Aresztu.

- Zaczynaliśmy z niedowierzaniem. Najpierw był śmiech i ironia. Były kryzysy. Część odeszła. Zostali tylko ci, którzy chcieli. Motywem sztuki jest izolacja, dla nas sztuka ta była krokiem przełamania izolacji, podjęcia wspólnych działań, przełamaniem stereotypów, odskocznią od szarości. Uwierzyliśmy, że można w zamkniętym świecie inaczej żyć - opowiadali sami osadzeni. - Czy jednak potem, po premierze, nie będzie kryzysu? Bo teatr skończy się, trzeba będzie wrócić do celi. Bo wrócą stare wewnętrzne hierarchie typowe dla aresztów i więzień? - dopytywano się aktorów. Ci odpowiadali, że się nie boją. - Bo podjęliśmy się tego świadomie - zapewniali.

"Lizystrata" Arystofanesa to antyczna komedia o wojnie Aten ze Spartą. Witt Michałowski usunął partie chórów, na ich miejsce wprowadzając teksty wymyślone przez osadzonych. Praca nad spektaklem trwa od ponad czterech miesięcy. Teraz odbywają się w areszcie już próby otwarte, czyli z publicznością dowożoną "z wolności". Premiera zaplanowana jest w trzecim dniu festiwalu Konfrontacje Teatralne, czyli 5 października o godz. 18. Oczywiście w Areszcie Śledczym.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji