Artykuły

Puszczając oczka zapomnieli o dzieciach

"Księżniczka i ziarnko grochu" w reż. Pawła Aignera w Teatrze Lalka w Warszawie. Pisze Joanna Derkaczew w Gazecie Wyborczej.

Show-biznes i bajka? W "Księżniczce i ziarnku grochu" Macieja Wojtyszki to połączenie okazało się atrakcyjnym wabikiem na dorosłych i rozczarowaniem dla dziecięcej wyobraźni.

Zabawić małych, nie zanudzić dużych. Teatry dla dzieci prześcigają się w propozycjach na rozrywkę rodzinną (nie mylić ze skompromitowanym przez telewizję słowem "familijna"). Maluchy dostają więc swoją porcję śpiewu, kolorowych kostiumów i gagów, rodzice - echa sceny politycznej czy życia korporacyjnego. Równowagę między tym, co rozerwie większych (choćby prowadzona dowcipnie muzyka na żywo) i mniejszych, udało się osiągnąć w "Pippi Pończoszance" Agnieszki Glińskiej (Teatr Dramatyczny w Warszawie), świetnie radzi sobie z tym także np. toruński Baj Pomorski (jak we wzorowanym na "Królu Lwie" musicalu "Afrykańska opowieść, czyli Tygrys Pietrek" Zbigniewa Lisowskiego czy "Pinokiu" Pawła Aignera w konwencji teatru w teatrze). Ma być magicznie i aluzyjnie, buffo i serio. Gorzej, jeśli puszczając oczka do swoich rówieśników, twórcy spektaklu zapomną o dzieciakach.

Przeboje kinowe i castingi, wybory Miss Polonia i teleturnieje, konferencje prasowe, festiwale, jurorzy - w tym medialnym bajorku Maciej Wojtyszko i Paweł Aigner podtopili Andersenowską baśń "Księżniczka na ziarnku grochu". Ziarnko Grochu (Piotr Tworek), legendarny znawca prawdziwych księżniczek, zostaje zaproszone do jury festiwalu na tę najlepszą, najpiękniejszą, najprawdziwszą. Zabiera za sobą Księcia (Mariusz Laskowski), podstarzałego nastolatka, który upodobał sobie pozycję bogatego singla. Księżniczki go nudzą, blichtr wielkiego świata przeraża. Najchętniej siedziałby w domu z Królową Matką z dala od zobowiązań i kłopotów. Typowy trzydziestolatek z syndromem Piotrusia Pana. Jego niechęć do festiwalu okazuje się jednak uzasadniona.

Konkurs księżniczek prowadzi demoniczna Organizatorka (Monika Babula) skomponowana z "wrednych" ról Glenn Close i Meryl Streep: Cruelli DeMon ze "101 dalmatyńczyków" i naczelnej pisma kobiecego Mirandy z "Diabeł ubiera się u Prady". Drobniutka Babula, która w Lalce gra zwykle małych chłopców, skrzaty i karzełki, tym razem rozpętuje wokół siebie małe piekiełko. Pomiata myszowatą Asystentką, pod przyklejonym uśmiechem chowa wściekłość i złodziejski spryt. Porywa Ziarenko, a niezdarnego Księcia obsmarowuje w tabloidach.

Lecz zanim dobro zwycięży, Ziarenko wróci, a Książę i Asystentka żyć będą długo i szczęśliwie, poznamy jeszcze najciemniejsze strony świata mediów. Książę na konferencji prasowej popisze się erystyką godną rasowego ministra i wypowie wojnę festiwalowi. Zobaczymy od kulis przygotowania do wyborów najpiękniejszej, czyli serię nieczystych chwytów z plotkami i podrzucaniem konkurentkom do garderoby pączków na czele. Dowiemy się także, jak fatalnie zarządzane są bajkowe królestwa i dlaczego konkursy piękności przyczyniają się do plagi anoreksji.

Wymyślne stroje ślubne księżniczek kandydatek zostają zabawnie ograne, a ich autoprezentacje to sprawne parodie konkursowego bełkotu. Dziewczyny chwalą się zamiłowaniem do psychologii, sztuk walki, pokoju na świecie oraz jazdy konnej, "wielbłądnej" i "słonnej". Dorośli bawią się świetnie. Dzieciaki wykręcają buźki w podkówki, przestraszone i zdezorientowane. Co im po spektaklu, który opiera się przede wszystkim na przewrotnych dialogach? W którym na ciemnej i nieciekawie zagospodarowanej scenie starsi państwo kłócą się z bliżej nieokreślonych powodów? Nawet piosenki okazują się skomplikowaną kombinacją żartów językowych, diagnoz socjologicznych, komentarzy metateatralnych i przestróg przed światem popkultury.

"Księżniczka i ziarnko grochu" to kolejny po show "Złotowłosa" spektakl Teatru Lalka wykorzystujący grę telewizyjnymi konwencjami. Miał obśmiewać język show-biznesu, tymczasem sam sięgnął po jego chwyty. Kostiumy jak od Arkadiusa, ruch sceniczny ułożony przez Igora Kryszyłowicza, jurora "Gwiazdy tańczą na lodzie". Wszystko to miało być atutem spektaklu, przyciągnąć uwagę mediów, sprawić, by lekceważony teatr dla dzieci znalazł się wreszcie w centrum uwagi. Stało się niestety inaczej. Bajka przegrała wojnę z festiwalem.

O tym, czy jest to powszechna tendencja, powinien przekonać widzów rozpoczynający się w poniedziałek Międzynarodowy Festiwal Teatrów dla Dzieci i Młodzieży "Korczak" (1-6 X), jeden z najciekawszych i najbogatszych przeglądów sztuki dziecięcej w Polsce.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji