Artykuły

W poszukiwaniu światła

Krzysztof Kieślowski zwykł na­zywać siebie pesymistą, który szu­ka nadziei. W moim odczuciu takim pesymistą, wciąż próbującym prze­bić się do światła, jest Dostojewski. Nic więc dziwnego, że jego mrocz­ny świat niezmiennie fascynuje. Przeniknięci złem, zwichnięci przez życie bohaterowie Dostojewskiego są w istocie głęboko drama­tyczni. Nie przypadkiem w każdej jego powieści jest ktoś, kto nosi w sobie w najczystszej postaci do­bro. Sonia ze "Zbrodni i kary", któ­ra nie utraciła wiary, zepchnięta w najciemniejsze zaułki życia; Dunia, siostra Raskolnikowa, która przechowała godność i własny sys­tem wartości, dając odpór poku­som, jakimi mamił ją cyniczny Swi-drygajłow; wreszcie książę Myszkin, bohater "Idioty", którego pra­wość postrzegana jest niemal jako ułomność. Ten właśnie bohater za­intrygował jednego z najzdolniej­szych młodych reżyserów, Grzego­rza Jarzynę, który podjął się adapta­cji powieści, świadom wszystkich czekających go trudności. Nic więc dziwnego, że w poczuciu odpowie­dzialności za ostateczny kształt przedstawienia przenosił niemal trzykrotnie termin premiery. W re­zultacie powstał spektakl bardzo piękny inscenizacyjnie, z wyrazi­ście zarysowanymi portretami bohaterów. Wyrazistość rysunku ak­torskiego idzie w parze z wielo­znacznością portretu wewnętrzne­go. Żadna z postaci nie odkrywa do końca swojej tajemnicy. Tytuł spektaklu, wystawionego w Teatrze Rozmaitości: "Książę Myszkin", sugeruje sposób odczytania powie­ści. Wystarczy przypomnieć, że słynna adaptacja "Idioty", zrealizo­wana na deskach Teatru Starego przez Andrzeja , nosiła tytuł "Nastazja Filipowna". Komentarz do wszystkich adaptacji Dostojewskiego, do którego Wajda wraca wielo­krotnie, opublikowany w osobnym albumie, zamyka znamienny tytuł: "Dostojewski - Teatr Sumienia". Bo dialog z Dostojewskim jest za­wsze dialogiem z własnym sumie­niem.

Bohaterki "Księcia Myszkina" (a Jarzyna prezentuje wyjątkowo ciekawą galerię postaci kobiecych) to najczęściej ofiary systemu, w któ­rym miłość stała się towarem. Każda z nich tłumi z tych czy innych względów własne namiętności, a kiedy - jak Nastazja - ulegnie im, płaci straszną cenę. Dostojewski broni swoich bohaterów, nawet tych nikczemnych. Pokazuje bankructwo nuworyszów, którzy łudzili się, że za gruby zwitek rubli kupią prawdziwe uczucie. Pokazuje śmieszność senty­mentów w świecie, w którym nie ma miejsca na sentymenty. Pokazuje piekło upokorzenia.

Widownię teatru, jak zwykle u Ja­rzyny, wypełniają młodzi. Przyzwy­czajeni do poprzednich komedio­wych spektakli tego reżysera, na pierwsze sceny "Księcia Myszkina" reagowali głośnym śmiechem, zwłaszcza że w przedstawieniu jest wiele scen rodzajowych. Powoli jed­nak śmiech zamierał. Przez kolejne dwie i pół godziny słuchali tekstu w ciszy i napięciu. Reakcja widowni to także probierz wartości spektaklu. Zwłaszcza gdy tę widownię reżyser zdobywa scena po scenie. W roli Myszkina wystąpił Cezary Kosiński, swoją vis comica predestynowa­ny do ról komediowych. Tym razem odsłonił dramatyczną twarz. Kolejną znakomitą rolą zapisała się Magda­lena Cielecka w roli Nastazji. Agłaję bardzo interesująco zagrała debiutu­jąca w stolicy Aleksandra Popławska. Aktorsko wspaniale zaprezento­wała się Aleksandra Konieczna, podszywając swoją rolę jakimś neu­rotycznym tonem.

Niech nikogo nie zmyli nazwi­sko reżysera. Tym razem Grzegorz Jarzyna ukrył się pod pseudoni­mem Mikołaj Warianow, co dla wtajemniczonych stanowi już ro­dzaj językowej zabawy, a niewtajemniczonych niezmiennie intrygu­je. Ale sztuka jest także po to, żeby intrygować. Nie służy jej jedynie nuda i obojętność.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji