Artykuły

Łódzki Teatr Muzyczny postanowił twórczo wykorzystać... remont i wystawić premierę pośród gruzów i worków z cementem. Tekst zamówiono specjalnie u Tomasza Koniny, który spektakl reżyseruje; premiera w najbliższą sobotę.

Teatr Muzyczny w Łodzi na remont czekał blisko 10 lat. Wreszcie latem udało się rozpocząć przedsięwzięcie zaplanowane na trzy kolejne lata i obejmujące m.in. scenę i widownię. Aby nie odzwyczaić widzów od siebie i artystów od twórczości, w dawnym bufecie skonstruowano scenę kameralną i zaaranżowano widownię. Jednak "Być jak Callas", bo taki właśnie tytuł ma realizowana sztuka, nie zostanie wystawione tylko w jednym miejscu.

Konina (znany ze znakomitych realizacji m.in. "Tankreda" w Operze Narodowej w Warszawie czy polskich prapremier "Adriany Lecouvreur" Cilei i "Kandyda" Bernsteina w łódzkim Teatrze Wielkim, od września dyrektor Teatru im. Kochanowskiego w Opolu) napisał tekst specjalnie na okoliczność remontu i specjalnie dla wybranych przez siebie artystów. Opowieść o powrocie do lat świetności starzejących się śpiewaków inscenizuje w kilku miejscach, symultanicznie. Widzowie podążać będą za akcją, może zdarzyć się, że coś zobaczą dwa razy, a jakiejś sceny nie obejrzą wcale. "Trasa" spektaklu biegła będzie przez kilka pomieszczeń i dwa piętra, ale ominie widownię i scenę, tu bowiem toczą się najbardziej zaawansowane prace: scena pozbawiona jest wszystkiego, łącznie z podłogą (właściwie w jej miejscu jest wyłącznie ogromna dziura), a na widowni z ponad tysiąca foteli pozostało może kilka.

Reżyser o swojej realizacji mówi tak: - "Być jak Callas" to pełna humoru i wzruszeń opowieść o śpiewakach mieszkających w pensjonacie dla emerytowanych artystów. Życie biegnie tu powoli, wypełnione jest wspomnieniami, plotkami i oglądaniem telewizji. Nasi bohaterowie postanawiają jednak zburzyć nudę: chcą wystawić spektakl i choć na chwilę wrócić do czasów, gdy święcili triumfy, gdy przyciągali do teatrów tłumy. Chcą być jak Callas, znowu stają się młodzi.