Artykuły

Wyspiański jako spot wyborczy

"Wesele" w reż. Rudolfa Zioły w Teatrze Śląskim w Katowicach. Pisze Temida Stankiewicz-Podhorecka w Naszym Dzienniku.

Najpierw, zanim jeszcze dotarłam do teatru na premierowe przedstawienie "Wesela", przygotowane specjalnie na stulecie Teatru Śląskiego w Katowicach, po drodze obejrzałam plakat reklamujący ten spektakl. Gdyby nie podpis "A. Pągowski", nie przypuszczałabym, że ów kiczowaty, marny artystycznie plakat jest właśnie jego autorstwa. A rzecz przedstawia karykaturę godła polskiego. Orzeł, jakby skrzyżowany z kogutem, w czerwonej czapce błazeńskiej, z wpiętym w klapę wizerunkiem Matki Bożej, znaczkiem "Solidarności" i emblematem Unii Europejskiej, na szyi ma założoną pętlę z powroza w formie krawata. Część tego powroza ma barwy biało-czerwone niczym krawat Samoobrony. Wypisz, wymaluj plakat kampanii wyborczej.

Prymitywna nachalność publicystyczna zamiast intelektualnej i artystycznej metafory, co przecież było tradycją i siłą polskiego plakatu teatralnego, po części koresponduje z samą inscenizacją "Wesela". Można nawet powiedzieć, że plakat stanowi pewnego rodzaju prolog do przedstawienia, także wpisującego się w kampanię wyborczą, oczywiście po jednej, konkretnej stronie. Reżyser Rudolf Zioło tak zapędził się w politykę, że pomyliło mu się przedstawienie teatralne ze spotem wyborczym, który zwykle realizuje się na zamówienie określonej partii. W konsekwencji ucierpiało na tym przedstawienie. I artystycznie, i intelektualnie. Arcydzieło Wyspiańskiego zostało tu wypreparowane z niezwykłej urody rymu i rytmu słowa (poetycki tekst jest wykrzykiwany prozą) oraz poddane przemacerowaniu myśli autora i zamianie postaci napisanych przez Wyspiańskiego na postaci napisane przez reżysera (dotyczy to głównie Osób Dramatu: widm i zjaw). Zlikwidowano też postać Chochoła, którego reżyser uznał pewnie za ciemnogród. Przy tym silna nachalność publicystyczna i prymitywne nagięcie tekstu Wyspiańskiego do współczesnej rzeczywistości widzianej i interpretowanej właściwie z punktu widzenia tylko jednej opcji politycznej - nie mogło skończyć się powodzeniem.

Także w dużej mierze scenografia przyczyniła się do tego nieudanego przedsięwzięcia. Ustawionych na scenie kilka stolików i sporo krzeseł służących do przewracania ich, przenoszenia z miejsca na miejsce łącznie z wynoszeniem za kulisy - sugeruje wnętrze jakiejś remizy strażackiej zaadaptowanej na czas odbywającego się wesela. Źle zaprojektowana przestrzeń sceniczna nie pomaga aktorom. Posadzenie w ogromnej odległości od siebie Kliminy (Alina Chechelska) i Radczyni (Krystyna Wiśniewska) wyraźnie utrudnia aktorkom grę i dialog, co widać zwłaszcza u Krystyny Wiśniewskiej, zupełnie zagubionej jako Radczyni. Wydawałoby się, że zupełnie dobrze radzi sobie - z przeszkodami przygotowanymi przez reżysera i scenografa - Klimina Aliny Chechelskiej. Tylko dlaczego płacze? Maryna zaś Violetty Smolińskiej próbuje wziąć przeszkody agresywnym zachowaniem już od swojej pierwszej sceny, jednak nie daje to rezultatu, ponieważ granie na jednej i tej samej nucie krzyku i agresji przez cały spektakl powoduje, że widz wolałby, aby Maryna miała coś do załatwienia za kulisami. I to jak najdłużej.

Zresztą na nucie agresywnych zachowań grają swoich bohaterów prawie wszyscy aktorzy. Tak chciał reżyser, ma to być aluzja do współczesnych relacji międzyludzkich, języka agresji. Czepiec Andrzeja Warcaby to pełen nienawiści antysemita, krzyczący, bojowy, zapalczywy, aż do tak silnej przesady, że traci wiarygodność i - wywijając kosą - staje się pajacowaty, śmieszny. Dobra rola Artura Święsa jako Poety mogłaby być o wiele lepsza i wiarygodniejsza, gdyby z tej ciągłej nadekspresji częściowo zrezygnował. Poza tym dlaczego ubrano Poetę w jakąś damską bluzkę ze świecidełkami, błyskotkami? Dobrze, że chociaż pod kurtką. Szkoda też, że najlepsza scena w spektaklu, mianowicie w II akcie, kiedy Dziennikarzowi (Grzegorz Przybył) jawi się Stańczyk (Jerzy Głybin) też grana jest prawie bez oddechu, zwłaszcza Stańczyk zapędza się w teleekspresowym tempie, a tak ważne kwestie mają te postaci do wypowiedzenia. Jednak końcowa scena wynagradza wszystko, Stańczyk podając długopis (czy pióro) Dziennikarzowi, mówi do niego: masz tu kaduceusz polski, mąć nim wodę, mąć. Możemy dodać: mąć nim media. Tym bardziej że Dziennikarz Grzegorza Przybyła jako żywo przypomina znanego mąciciela dziennikarskiego.

Reżyser wprowadził też elementy muzyczne niby jako znaki rozpoznawcze naszej historii i kultury. I tak zamiast Czarnego Rycerza Poecie jawi się mały żołnierzyk Szarych Szeregów, powstaniec warszawski, a z głośnika słychać fragment wiersza Baczyńskiego śpiewany przez Demarczyk. Tak głośno, że trzeba uszy zatykać. Wernyhora zaś, tu upozowany na starego wiarusa, wchodzi na melodii "Czerwone maki". Fragmenty pieśni, melodii są nam znane, tylko po co, na przykład, Panna Młoda (Dorota Chaniecka), zbliżając się do Pana Młodego (Marcin Szaforz), ni stąd, ni zowąd śpiewa pieśń maryjną "Spod znaku Maryi rycerski my chów...". Albo co ma wspólnego z Rachelą Wyspiańskiego Anna Kadulska, jasna blondynka śpiewająca PRL-owską pieśń "Ukochany kraj, umiłowany kraj...". Bardzo słaba rola, dziwacznie pokręcona, jak po "psychiatryku". Adama Baumanna jako Żyda wystrojono w smoking, jest najbardziej eleganckim gościem. Bankowiec, milioner, od którego zależy, czy otrzymasz kredyt? Czy o to chodziło? Tyle że kiedy mówi tekst: "przyszedł Mosiek na wesele, itd.", to nijak ma się do tego stroju. Podobnie jak wygłaszanie kwestii wprost do widowni. Wiesław Sławik gra Gospodarza, to jedna z nielicznych postaci nieposługująca się językiem agresji, jednak chwilami ginie gdzieś pod nawałem krzyku, wrzasku, biegania, uderzania krzesłami o podłogę innych.

Szkoda, bo tak piękną i wyjątkową uroczystość, jaką jest stulecie Teatru Wyspiańskiego, mogła uświetnić premiera "Wesela", ale nie uświetniła, bo intencje reżysera wyraźnie ukierunkowane na kampanię wyborczą przeważyły nad Wyspiańskim.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji