Artykuły

Tadeusz Cygler. Wspomnienie (12 VIII 1914 -12IX1987)

- Teatr był jego pasją i życiem - TADEUSZA CYGLERA wspomina Witold Sadowy.

"Stale mam Go w pamięci i stale widzę Jego pogodną i uśmiechniętą twarz. Był człowiekiem ogromnie pracowitym, serdecznym i życzliwym. Teatr był jego pasją i życiem. W ostatnim okresie, kiedy już przeszedł na emeryturę i nie oglądaliśmy go na scenie, poświęcił się bez reszty pracy społecznej w SPATiF-ie. Chciał być blisko spraw zawodowych, które do końca nie przestały go interesować, choć był już poważnie chory.

W pamięci tych, którzy znali go ze sceny, na zawsze pozostanie najwspanialszym Bryndasem w Schillerowskiej inscenizacji Krakowiaków i górali Wojciecha Bogusławskiego. Wielki Leon Schiller pokazał to przedstawienie zaraz po wojnie w Łodzi w Teatrze Wojska Polskiego, a w jakiś czas później w Teatrze Narodowym w Warszawie. W obu przedstawieniach Tadeusz odnosił sukcesy. Był absolwentem Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej, który ukończył w 1937 r. Pierwszy rok na scenie spędził w Sosnowcu. Po powrocie do Warszawy zaangażował się do Teatru Narodowego. Dwa ostatnie miesiące przed wybuchem wojny pracował w Łodzi. Lata okupacji przeżył w Warszawie, zabawiając się w szewca, i wcale mu to nie najgorzej wychodziło, skoro miał nabywców. Sam chodziłem w butach, które mi zrobił. Działał w ruchu oporu. Po Powstaniu Warszawskim wywieziono go do Niemiec do oflagu. Tam też spotkał Leona Schillera i został członkiem jego zespołu teatralnego w Lingen.

Po wojnie wraz z Schillerem powrócił do kraju i zaangażował się do Teatru Wojska Polskiego w Łodzi. Występował tam do 1947 r. Potem zaproszony przez Juliana Tuwima i Mariana Mellera do Teatru Nowego w Warszawie, powrócił na stałe do stolicy. W Teatrze Nowym odnosił pierwsze sukcesy, grając w Jadzi wdowie, Tu mówi Tajmyr i w Zemście nietoperza. Z Nowego przeszedł do Narodowego. Kiedy Schiller przygotowywał Krakowiaków i górali w Warszawie, ponownie obsadził Tadeusza w roli Bryndasa. Za dyrekcji Jerzego Macierakowskiego powrócił na krótko na Puławską do Teatru Nowego, skąd powołano go na stanowisko kierownika artystycznego Operetki Łódzkiej. Wystawił tam w swojej reżyserii Zemstę nietoperza, Madame Pompadour oraz Wiktorię i jej huzara, a na scenie Opery Łódzkiej Traviatę Verdiego. W Łodzi reżyserował także w Teatrze im. Stefana Jaracza wraz z Barbarą Kilkowską Krakowiaków i górali (1955).

Po dwóch sezonach dyrektorowania zapragnął znowu być aktorem. Wrócił do stolicy, angażując się do Teatru Klasycznego (dziś Studio), którym kierował wówczas Emil Chaberski. W Klasycznym i jego ówczesnej filii Rozmaitościach znalazł odpowiednią atmosferę i uznanie. Grał i reżyserował bardzo dużo. Z jego ról przypomnijmy choćby MaWolia w Wieczorze Trzech Króli, Bartola w Cyruliku sewilskim, Majora w Panu Geldhabie. Poza zdolnościami aktorskimi, zwłaszcza charakterystycznymi, miał duże wyczucie reżyserskie. Robił bezbłędną obsadę i sprawną ręką prowadził aktora. Przyjemnie się z nim pracowało. Łączyły nas przyjacielskie kontakty. Tadeuszowi zawdzięczam tytułową rolę jednego z bohaterów sztuki Szekspira Dwaj panowie z Werony, którą wystawił w Teatrze Klasycznym w Pałacu Kultury. Graliśmy ją ponad sto razy. W Szatanie z siódmej klasy też zostałem przez niego obsadzony, choć nie reżyserował tej sztuki. Wycofał się w ostatniej chwili ze względu na nieporozumienia z dyrekcją.

Był okres, że ze studia Polskiego Radia nie wychodził. Ostatnie lata przed emeryturą spędził w Teatrze Komedia na Żoliborzu, a jego spektakl Cafe pod Minogą Wiecha cieszył się powodzeniem i długo nie schodził z afisza".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji