Artykuły

Papieża wspominamy wyłącznie patetycznie

"Via Sancta" w reż. Ryszarda Peryta w Teatrze Wielkim - Operze Narodowej w Warszawie. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.

W Operze Narodowej dominują w tym sezonie akademie. Takie jak premiera podniosłego widowiska o Janie Pawle II.

Z okazji kolejnej rocznicy wyboru Karola Wojtyły na papieża jego wieloletni współpracownik Joaquin Navarro-Valls opowiadał dziennikarzom, że najbardziej zapamiętał poczucie humoru i uśmiech Jana Pawia II. My zaś przytłoczeni papieską wielkością ciągle wspominamy go w sposób patetyczny.

Ryszard Peryt twórca i reżyser "Via Sancta" w warszawskiej Operze Narodowej, dramaturgię widowiska zbudował z fragmentów młodzieńczego dramatu Karola Wojtyły "Hiob", którego bohater przytłoczony ogromem cierpień próbuje odnaleźć sens życia. W finale zaś mieliśmy odwołania do łacińskiej sekwencji "Stabat Mater", opisującej Matkę Boską rozpaczającą pod Chrystusowym krzyżem. Pomiędzy było przypomnienie zmarłego Jana Pawła II niesionego na marach przez korytarze watykańskiego pałacu.

Można przywoływać postać Ojca Świętego ze smutkiem i żalem, choć mnie bliższe jest wspomnienie Navarro-Vallsa. Wolę pamiętać uśmiech Jana Pawła II i to, że przede wszystkim uczył nas miłości. Przekonywał, że mądre, twórcze życie może przynieść radość, gdyż był przyjacielem każdego człowieka. Emanowało z niego ciepło i zrozumienie.

Tego ludzkiego oblicza Jana Pawła II brakuje w widowisku. Rzadkie są chwile autentycznie intymnej rozmowy, na przykład wtedy gdy Krzysztof Kolberger we wzruszająco prosty sposób interpretuje strofy "Hioba". Bezbłędnie potrafi podać papieskie słowo tak, by każdy dotarł do jego sensu, mając przy rym wrażenie, że wypowiada je człowiek bliski.

Krzysztof Kolberger jest wszakże wyjątkiem, inni aktorzy nie potrafią się wyzwolić od sztucznie podniosłego tonu, oddalającego słuchacza od głębi papieskiego przesłania. Nie ustrzegła się tego nawet znakomita przecież artystka, a partnerka Kolbergera w widowisku, Teresa Budzisz-Krzyżanowska.

Naszczęściem jest w "ViaSancta" też muzyka. Wprawdzie pianista Włodek Pawlik skromnie zaznaczył obecność improwizacjami towarzyszącymi "Hiobowi", ale potem w pełni rozwinął swój talent. Jego oratorium inspirowane poematem "Pieśń o Bogu ukrytym" to przykład muzyki prostej, służącej słowu, a unikającej patosu.

Pawlik ciekawie połączył elementy jazzu z formą symfoniczną, wyeksponował solistów (Elżbieta Wróblewska i Adam Kruszewski), dodał również ciekawą partię kameralnego chóru. Ten utwór z pewnością wart jest zapamiętania dłużej, niż będzie trwał sceniczny żywot całej "Via Sancta". Tak jak żyje jego wykorzystana w ostatniej części jazzowo improwizowana "Stabat Mater".

Opera Narodowa oddała już w tym sezonie hołd Polakom, którzy w czasie II wojny ratowali Żydów, po widowisku papieskim szykowany jest koncert poświęcony Andrzejowi Kurylewiczowi, wieczór ku czci Józefa Piłsudskiego, obchody Roku Szymanowskiego oraz Kurpińskiego. Może przynajmniej dwie ostatnie rocznice unikną okolicznościowego patosu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji