Artykuły

Bomba wolnej woli

- Nie zgadzam się z tym - jak przyjęło się uważać - że Szekspir napisał już wszystko i reszta jest tylko kwestią adaptacji. Problemy współczesności są o wiele większe! Pamiętajmy choćby o szeroko rozumianych mediach. Chcę tworzyć nowe historie o nowych zjawiskach - mówi Maciej Kowalewski w miesięczniku "Exklusiv".

Jest pan świeżo nominowanym dyrektorem Teatru Na Woli. Jacek Weksler w rozmowie o kryzysie scen warszawskich, która ukazała się w "Teatrze", powiedział, że w Polsce konkursy na dyrektorów nie wyłaniają najczęściej wybitnych postaci i wybór jest przeważnie efektem "brudnego kompromisu". Był pan rekomendowany przez Andrzeja Wajdę, Kazimierza Kutza, Krystynę Jandę. Czuje się pan "wybitną postacią" czy raczej dzieckiem "brudnego kompromisu"? - Absolutnie nie czuję się dzieckiem brudnego kompromisu. Ten konkurs wygrałem na czystych zasadach. Czuję się człowiekiem niezależnym. O rekomendacje zwróciłem się normalnie - jak człowiek do człowieka i zostały mi udzielone bardzo chętnie, a przecież nie musiało tak być. Również Jarek Kilian z Teatru Polskiego udzielił mi takiego poparcia, także Jacek Głomb. Nawet nie sądziłem, że te osoby mają o mnie tak dobre zdanie. Nie miałem żadnej gwarancji na sukces w tym konkursie, a program układałem tak, żebym mógł najlepiej jak tylko potrafię prowadzić teatr i tak, jakbym chciał, by teatr wyglądał. Mam przekonanie, że wygrałem ten konkurs, bo mój program był najlepszy. Zależy mi na niezależności i zamierzam dbać o autonomię tego miejsca.

Teatr Na Woli według pana deklaracji jest, czy też staje się, "teatrem nowych idei, poruszającym kwestie polityczne i społeczne, produkującym, współprodukującym, promującym i wspierającym polską dramaturgię współczesną". To zupełnie nowe oblicze Teatru Na Woli - skąd pomysł na tego typu "makijaż"?

- Taki jest mój pomysł na teatr w ogóle, a tutaj konkretnie, ponieważ jestem dyrektorem Teatru Na Woli. Nie chcę absolutnie krytykować tego, co działo się w tym teatrze do tej pory, ale wydaje mi się, że mamy w Warszawie wystarczająco dużo teatrów mieszczańskich. Rozumiem, że jeżeli wygrałem konkurs na dyrektora teatru ze swoim programem, mogę odbierać to ze strony władz kulturalnych stolicy jako chęć zmiany oblicza artystycznego tego miejsca. Dam wsparcie dla młodej dramaturgii polskiej, co już tak naprawdę się dzieje. Podjąłem współpracę z wieloma wspaniałymi młodymi dramaturgami. A teatr nowych idei rozumiem nie jako powielanie tematów, które już są wyeksploatowane w teatrze do granic możliwości. Jak Szekspir. Nie zgadzam się z tym - jak przyjęło się uważać - że Szekspir napisał już wszystko i reszta jest tylko kwestią adaptacji. Problemy współczesności są o wiele większe! Pamiętajmy choćby o szeroko rozumianych mediach. Chcę tworzyć nowe historie o nowych zjawiskach.

Czym jest "wolna wola" - hasło pańskiego teatru?

- Rozumiem to jako hasło wolności artystycznej. Teatr powinien być miejscem wolnym od wszelkich nacisków. W sposób artystyczny możemy tu szczerze rozmawiać o wszystkim, nie patrząc na poprawność polityczną. Choć nie jest moim zamiarem robienie skandali.

A nie obawia się pan, że warszawiacy - czy w ogóle Polacy - nie są jeszcze gotowi na teatr pozbawiony poprawności politycznej? Kolejny pana spektakl będzie nosił tytuł "Wyścig spermy", a ludzie przecież nie lubią jak mówi się "brzydko". Sperma, seks, gej, lesbijka to nadal tabu, które Polakom psują dobry nastrój!

- Oczywiście, że się obawiam. Jeśli będzie totalny opór przeciwko temu, to pewnie przestanę być dyrektorem.

Wówczas powinien pan właśnie napierać ze zdwojoną siłą!

- Ja postanowiłem być w swoim życiu bezkompromisowy. Nie boję się wypowiadać swoich myśli. Jeżeli napotkam ścianę, to pozostanie mi klęska, którą będę musiał przeżyć. Wtedy pewnie wyjadę z tego kraju.

Tak właśnie nie można, bo z Polski zostanie serek homogenizowany!

- Uważam, że w Polsce jest wielu młodych ludzi, którzy myślą podobnie jak ja i wierzę głęboko, że jeśli konsekwentnie stworzę to miejsce, będzie to miało swoje odbicie społeczne i pokaże, że w naszym kraju nie ma tylko jednej opcji politycznej. Nie chcę też ogniskować na przykład tylko środowiska lewicowego, jak teraz TR, bo ja inaczej myślę o teatrze - moim zdaniem ten język TR idzie za bardzo w kierunku "europejskości", szczególnie Niemiec. Chciałbym stworzyć polski, absolutnie nie nacjonalistyczny język teatru. Taką "polską szkołę teatralną". Chciałbym wyznaczyć polską markę dla światowego teatru. Choć jestem dla tego, co robi Warlikowski czy Jarzyna, pełen podziwu i szacunku - oni też idą pod prąd.

Na koniec chciałbym życzyć panu i Teatrowi Na Woli jak najwięcej sukcesów

i skandali.

- Nie dziękuję. Choć jako twórca chcę robić teatr dojmujący, a nie -skandalizujący.

***

Maciej Kowalewski (urodzony w 1969 roku) to aktor, reżyser, scenarzysta, dramatopisarz, absolwent krakowskiej PWST. Twórca teatru związany między innymi ze scenami we Wrocławiu, Legnicy, Gdyni, Wałbrzychu i w Warszawie. Jest autorem takich sztuk, jak "Poczekalnia", "Ballada o Zakaczawiu" (współautor), "Obywatel M". i dwóch sztuk, które szybko stały się hitami teatralnymi w Warszawie: "Miss HIV" (premiera w klubie Le Madame, ostatnio grana w Teatrze Polonia) oraz "Bomba" (premiera w klubie M25).

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji