Artykuły

Tryptyk miejski

"Wasze nasze miasto" w reż. Jacka Papisa warszawskiej Fundacji Akcja. Pisze Roman Pawłowski w Gazecie Wyborczej.

"Samotność w wielkim mieście w prapremierowych sztukach trzech polskich autorów.

Sobotni wieczór, Warszawa. Ulicami śródmieścia sunie autobus MZA. Wszystkie miejsca zajęte. Nagle jakaś kobieta podrywa się i zaczyna dobijać do drzwi, na ulicy słychać stłumiony krzyk. Autobus nie zatrzymuje się jednak na przystanku i znika za zakrętem odprowadzany wzrokiem zaskoczonych przechodniów.

W metrze i fabryce

Porwanie? Napad? Akt terroru? Spokojnie, to tylko teatr. W autobusie-widmie rozgrywa się jedna z części tryptyku teatralnego Wasze nasze miasto, czyli inscenizacji trzech współczesnych polskich sztuk, którą wyprodukowała warszawska fundacja Akcja. Pozostałe wystawiono w równie zaskakujących miejscach. Spektakl zaczyna się na stacji metra Dworzec Gdański, a kończy w nieczynnej hali w fabryce Norblina na Woli. Publiczność z aktorami przemierza pół miasta.

Pomysł autorstwa dramaturgów Pawła Jurka i Roberta Kucharskiego był prosty: połączyć w jedno przedstawienie trzy sztuki o wyobcowaniu w wielkim mieście. Na wieczór złożyły się Pasażer Kucharskiego - monolog bezrobotnego mężczyzny, Autoblues Jurka, czyli portret przypadkowych pasażerów autobusu miejskiego, i Komponenty Małgorzaty Owsiany, rzecz o narkomanach i dilerach z warszawskiego osiedla.

Z tych trzech tekstów Komponenty są najciekawsze. To polski Trainspotting, wielowarstwowy portret ludzi uzależnionych, o wielkim autentyzmie, który nadają sztuce pisane slangiem dialogi. Obok dokumentalnej warstwy jest tu miejsce na metaforę. Marzenie o lepszym życiu symbolizują samoloty odlatujące z Okęcia, które bohaterowie obserwują w narkotycznym odurzeniu.

Z Komponentami najlepiej poradził sobie Jacek Papis, reżyser

całego przedsięwzięcia. Zrezygnował z pokazywania na scenie fizjologii, skupił się za to na psychologicznych skutkach uzależnienia, które rozbija relacje między

ludźmi. Świetnie wykorzystał też surową przestrzeń fabryki, która oddała klimat betonowego blokowiska. W Autobluesie wykorzystał natomiast efekt zaskoczenia, jaki powstaje, kiedy siedzący obok pasażer okazuje się aktorem. Pasażer z powodu wprowadzonej w ostatniej chwili zmiany aktora przypomina jeszcze próbę czytaną, mimo to zwierzenia bezrobotnego przebijają się przez zgiełk metra, zwracają uwagę przechodniów.

Z pasji, bez angażu

W sumie powstał niecodzienny portret miasta, który otwiera oczy na codzienne dramaty jego mieszkańców i pozwala wejść w życie bohaterów tak blisko jak w żadnym teatrze. Tryptyk to także sukces organizacyjny. Poza teatrem repertuarowym udało się wystawić przedstawienie, w którym bierze udział dwunastu profesjonalnych aktorów! Żaden nie ma angażu, część współpracuje z Teatrem Powszechnym w Radomiu. Grająz pasjąi poświęceniem, nie wiem, czy któraś z warszawskich gwiazd zgodziłaby się grać w zimnej fabrycznej hali albo jeździć na rolkach w podskakującym na wybojach autobusie.

Budżet trzech sztuk to nieco ponad 30 tys. zł, czyli pięć razy mniej od budżetu jednej średniej wielkości prapremiery w teatrze repertuarowym. Wszystko dzięki łańcuchowi dobrej woli. Większość pieniędzy wyłożyło miasto, które przecież nie ma obowiązku wspierania współczesnej dramaturgii. MZA udostępniły autobus za darmo, Metro i Muzeum Techniki w fabryce Norblina nie wzięły pieniędzy za przestrzeń. Jeszcze raz okazało się, że złotówka wydana na teatr offowy jest wykorzystana wielokrotnie lepiej, niż w wielkich instytucjach. Może ta lekcja nauczy czegoś urzędników decydujących o publicznych pieniądzach na kulturę".

Na zdjęciu scena z próby.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji