Artykuły

Światła na pewno nie będzie

"Prześwit" w reż. Jacka Ormowskiego z Teatru im. Jaracza w Łodzi na Festiwalu Dramaturgii Współczesnej "Rzeczywistość przedstawiona" w Zabrzu. Pisze Henryka Wach-Malicka w Dzienniku Zachodnim.

O Grand Prix VII Festiwalu Dramaturgii Współczesnej "Rzeczywistość przedstawiona" w Zabrzu walczą nie spektakle, lecz autorzy prezentowanych sztuk. Prawdziwe życie dramatowi nadają jednak aktorzy, którzy na własnej skórze testują nośność literackiej wyobraźni dramaturgów.

Anna Sarna i Bronisław Wrocławski z łódzkiego Teatru im. S. Jaracza musieli się zmierzyć z trudnym zadaniem. David Hare w dramacie pt. "Prześwit" osią konfliktu uczynił bowiem nie teraźniejszość, lecz przeszłość, z którą muszą się uporać bohaterowie. Tom to zamożny biznesmen, Kyra jest nauczycielką w szkole dla trudnej młodzieży. On pławi się w luksusie, ona wybiera

nędzne mieszkanko na przedmieściu. Co łączy tych dwoje? Konieczność rozmowy, którą powinni byli odbyć przed laty, a która nigdy nie miała miejsca.

Kiedyś mieli burzliwy romans. Niewykluczone nawet, że to była miłość, w każdym razie dla niej. Tom nie dochował ostrożności, o romansie dowiedziała się jego żona i wtedy Kyra zniknęła. Gdy Alice zmarła na raka, Tom uznał, że przeszłość odeszła wraz z nią i odnalazł Kyrę. Tego spotkania jesteśmy właśnie świadkami, oglądając przedstawienie.

Trudność inscenizacyjna "Prześwitu" polega na wybranej przez autora konwencji - to tylko dialog, ścieranie się postaw i emocji, w dodatku z milczącą obecnością zmarłej żony. Przerażający pojedynek ludzi, których łączy uczucie, a dzieli wszystko, co nim nie jest. Przez kilkadziesiąt minut słuchamy

bohaterów, którzy zdają się krążyć po orbitach oddalonych od siebie o lata świetlne, ale prawdziwa kondensacja dramatu następuje dopiero w drugiej części spektaklu.

Szkoda, że reżyser "Prześwitu" Jacek Orłowski nie skorygował nieco tekstu, w którym niesymetryczne rozłożenie akcentów zakłóca tempo i osłabia napięcie. Brawa należą się natomiast aktorom, dzięki którym mamy do czynienia z teatrem, a nie inscenizowanym słuchowiskiem. Końcówka spektaklu, gdy Kyra - absolutnie wbrew swoim uczuciom - zrywa z Tomem, w całości należy do Anny Sarny. Przed młodą aktorką piękna przyszłość.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji