Artykuły

Babskie śpiewanie

- To są piosenki, które od dziecka krążyły mi po głowie. Słuchali ich moi rodzice, pamiętam jak wydobywały się z rozklekotanego radia. Postanowiłam je przypomnieć w nowych aranżacjach - o swojej płycie "A jednak miłość" mówi MAŁGORZATA KRZYSICA, aktorka Teatru Ludowego Krakowie.

Z Małgorzatą Krzysicą, aktorką Teatru Ludowego, o płycie zatytułowanej "A jednak miłość...", rozmawia Magda Huzarska-Szumiec.

Nagrana przez Panią płyta nosi tytuł "A jednak miłość...". Czy to sugestia, że śpiewa Pani przede wszystkim o uczuciach?

-Wszystkie piosenki na tym krążku opowiadają o miłości, o bardzo różnych jej odcieniach. O pierwszym etapie, kiedy człowiek jest zakochany i patrzy na świat przez różowe okulary, i o kolejnym, kiedy zauroczenie przeradza się w stały związek. On zresztą też ma swoje różnorodne barwy. Czasami zdarza się, że miłość kończy się rozstaniem. Nie mogło więc zabraknąć na płycie utworów, poświęconych i takiemu jej finałowi.

Piosenki na płycie to w większości znane przeboje sprzed lat, takie jak "Tango Notturno" czy "Sam mi mówiłeś". W jaki sposób Pani je dobierała?

- To są piosenki, które od dziecka krążyły mi po głowie. Słuchali ich moi rodzice, pamiętam jak wydobywały się z rozklekotanego radia. Postanowiłam je przypomnieć w nowych aranżacjach znakomitego pianisty Wojtka Groborza. W ogóle miałam szczęście do muzyków, bo na płycie gram z artystami z najwyższej półki. Spotkanie z nimi w studio było najpiękniejszą rzeczą, jaka mogła mi się zdarzyć. Łącznie spędziliśmy w studio ponad dwieście godzin, bo każdy instrument był osobno nagrywany. Dzięki temu powstała płyta akustyczna, z piękną sekcją smyczkową i ze szlachetnymi współczesnymi aranżami.

No i ze znakomitymi gośćmi, takimi jak Jacek Zieliński, Maciej Maleńczuk, Muniek Staszczyk, Jacek Wójcicki i Janusz Radek. Dlaczego zaprosiła Pani na swoją płytę mężczyzn?

- Bo bez mężczyzn nie można śpiewać o miłości. A poza tym zaprosiłam ich do wykonania tych piosenek, ponieważ ich doskonale znam. Nieraz spotykaliśmy się na scenie. Bardzo cenię ich dokonania i talent.

Czy czymś Panią zaskoczyli?

- Każdy z nich jest inny. Maciek Maleńczuk - jak to Maleńczuk - wszedł do studia na pełnym luzie. Zazdroszczę mu dystansu do tego, co robi. Muniek Staszczyk to facet, za którego dałabym się pokroić. Nie uderzyła mu woda sodowa do głowy, choć jest bardzo znaną gwiazdą. A zaskoczył mnie tym, że nawet w studio nie ściągnął okularów. Janusz Radek zawsze zaskakuje mnie swoim profesjonalizmem i warsztatem, a Jacka Wójcickiego to myśmy sami zaskoczyli. Daliśmy mu do zaśpiewania dość niskie partie, których raczej nie śpiewa, i okazało się, że świetnie mu one wychodzą. Kiedyż kolei przyszedł do nas Jacek Zieliński, muzycy żartowali, że mamy dinozaura. Ale ten dinozaur okazał się przesympatycznym człowiekiem, który nam dużo rzeczy podpowiedział.

Płyta trafi do sklepów 11 listopada. To znamienna data.

- Dla mnie również, i tonie tylko ze względów patriotycznych. Tego dnia, pięć lat temu, urodziła się moja córka. I to właśnie jej oraz mojej mamie dedykuję tę bardzo babską płytę, która też może jednak spodobać się facetom.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji