Artykuły

Wola kupczenia pod ścianą

Chce Kowalewski wrzucać kamień "do stawu polskiej dulszczyzny", a sięga po telewizyjny kretynizm z importu. Toż wystarczy się rozglądnąć wokół. Nie ma? Nie widać, jak kupczymy? Jak załatwiamy własne sprawy? Toż i sztukę "Wyścig spermy" autor przesłał na konkurs dramatu ogłoszony przez Centrum Myśli Jana Pawła II! - pisze Wacław Krupiński w Dzienniku Polskim.

Nie dość, że tylu Polaków już wyjechało (i stali ostatnio w tych kolejkach godzinami, PRL im się marzył?), to już kolejny bezkompromisowo ogłasza: "Ja postanowiłem być w swoim życiu bezkompromisowy. Nie boję się wypowiadać swoich myśli. Jeżeli napotkam ścianę, to pozostanie mi klęska, którą będę musiał przeżyć. Wtedy pewnie wyjadę z tego kraju". A niestety, pierwsze symptomy ściany, ergo klęski już są. W Starym Teatrze na przykład, w sztuce "Lulu" aktor Pawlak podchodzi do plota, przepraszam - do ściany, po czym, na oczach aktorki Ojrzyńskiej, zaspokaja jedną z siedmiu dziur w ścianie. Pozostałe dziury, w ilości sześciu, jak i aktorkę O. zaniechał (czasu teraźniejszego wolę nie używać!). To i trudno się dziwić, że gdy potem aktor Zarzecki czarnym gumowym wibratorem gilga ją po nosie, ta, zblazowana, ani drgnie. Jednakowoż zamiaru opuszczenia kraju nie ogłasza.

A Maciej Kowalewski [na zdjęciu] - tak. Ma powody. Sztukę napisał - z lekka o tematyce sportowej - pod tytułem "Wyścig spermy". I co? Polska dulszczyzna go dopadła, żali się w swoim blogu. Otóż MZA nie wyraziły zgody, by na bokach autobusów reklamować sztukę, "tłumacząc, że słowo sperma obraża wartości moralne wielu pasażerów... Rodzi się iv mojej głowie wiele pytań, wśród nich najważniejsze? A z czego powstał przeciętny pasażer?" - pyta Kowalewski.

Bo Kowalewski to nie tylko autor, reżyser, ale i od kilku miesięcy dyrektor warszawskiego Teatru Na Woli. Nawet sprytnie ukuł hasło reklamowe "Wolna wola". "Pisząc Wyścig spermy, postanowiłem użyć tego boskiego instrumentu, jakim jest wolna wola, w praktyce. Rozważam kilka rudymentarnych prawd, które zbudowały naszą cywilizację, i staram się znaleźć odpowiedź na pytania pojawiające się w związku z tymi kwestiami" - tłumaczy w wywiadzie.

Dalej dramaturg i reżyser wyjaśnia, że "Wyścig spermy" odwołuje się do tak zatytułowanego reality show w telewizjach Niemiec i Wielkiej Brytanii; oto kandydaci oddawali spermę, która wędrowała do substytutu komórki jajowej, a ten, którego sperma dotarła najszybciej, dostawał w nagrodę superszybkie porsche - substytut męskości. "Ta sztuka powstała z mojej niezgody na uczynienie z cudu, jakim jest poczęcie, show. Także z niezgody na sposób, w jaki Polacy wykorzystują myśl i postać Jana Pawia II, na to, że leninizująjego myśl, jak nią kupczą, jak załatwiają sobie dziełem Papieża własne sprawy".

I tu już niczego nie rozumiem, poza tym, że chodzi o substytut - myśli, talentu. Chce Kowalewski wrzucać kamień "do stawu polskiej dulszczyzny", a sięga po telewizyjny kretynizm z importu. Toż wystarczy się rozglądnąć wokół. Nie ma? Nie widać, jak kupczymy? Jak załatwiamy własne sprawy? Toż i sztukę "Wyścig spermy" autor przesłał na konkurs dramatu ogłoszony przez Centrum Myśli Jana Pawła II!

Tak, kupczymy. Teatr Na Woli wciąż przecież nosi imię Tadeusza Łomnickiego. Teraz, pod dyrekcją Kowalewskiego, podpartego rekomendacjami Wajdy, Kutza i Jandy, ma się stać teatrem nowych idei. Dyrektor i modny dramaturg ("Ballada o Zakaczawiu", "Obywatel M.", "Miss HIV", "Bomba") nie chce powielania tematów, "które już są wyeksploatowane w teatrze do granic możliwości. Jak Szekspir. Nie zgadzam się z tym -j ak przyjęło się uważać - że Szekspir napisał już wszystko i reszta jest tylko kwestią adaptacji. Problemy współczesności są o wiele większe!" - przekonuje Maciej K. Ambicje ma niemałe; chciałby stworzyć "polską szkołę teatralną", "wyznaczyć polską markę dla światowego teatru"-jak chełpi się na łamach pisma "Exklusiv".

Acz, przyznać trzeba, zaczął skromnie (i w zgodzie z naturą) - od wyścigu spermy. Nie chciał świata przerazić. Ale sama wizja może zmrozić. A wtedy, wiadomo, o efekt śniegowej kuli łatwo. Parę kul - w sam raz na ulepienie bałwana. Z substytutem w postaci czarnego gumowego wibratora.

Strach pomyśleć, co teraz w tym wyścigu zrobi Stary Teatr. Na szczęście w ścianie parę dziur pozostało.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji