Artykuły

Teatr Lubuski nie jest na dnie

- Niefortunnie się stało, że przesunięto start mojej kadencji. Konsekwencje są takie, że pierwszy sezon trudno nazwać "normalnym". W praktyce wszystko to co zaplanowałem w pierwszym sezonie jestem zmuszony przenieść na przyszły. Reżyserzy, z którymi prowadziłem rozmowy podpisali już umowy w innych teatrach - mówi Gazecie Wyborczej - Zielona Góra Robert Czechowski, nowy dyrektor Lubuskiego Teatru.

Dorota Żuberek, Artur Łukasiewicz: W jakim miejscu jest Teatr Lubuski. Na dnie?

Robert Czechowski [na zdjęciu]: - Nasz teatr z pewnością wymaga "odświeżenia", ale jest się od czego odbijać. I niekoniecznie jest to dno. Spektakl Jacka Głomba "Zabijanie Gomułki", moim zdaniem słusznie zdobywa laury na kolejnych festiwalach. To bardzo dobry punkt wyjścia.

Z dużą pokorą podchodzę do wyzwania jakim jest prowadzenie Lubuskiego Teatru. W końcu to nie ode mnie zaczyna się historia tego miejsca. Jestem tylko kolejnym ogniwem w łańcuchu dyrektorów. Każdy z moich poprzedników odcisnął swoje piętno, zostawił ślad. Moją rolą jest rozwijać to co wartościowe.

A "Pokropek" tak lansowany przez dyrektora Bucka?

- Zapis tego spektaklu jest tak daleki od ideału, iż nie sposób na tej podstawie wyrobić sobie pogląd na temat wartości przedstawienia. Sam zamysł przedsięwzięcia wydaje się bardzo ciekawy. Sięganie do interesujących fragmentów historii naszego miasta jest ze wszech miar słuszne.

Jakie będą pierwsze zmiany w Lubuskim Teatrze?

- Trzeba zrekonstruować Dział Literacki, zdecydowanie wzmocnić Dział Impresariatu i Marketingu, powołać Koordynatora Pracy Artystycznej, Rekwizytora... należy zdynamizować i unowocześnić stronę internetową, uprościć logo, ustalić strategię reklamy itd., itd. Słowem jest nad czym pracować. Musimy przywrócić tradycyjne teatralne obyczaje, bez których praca staje się smutna.

Pan mówi tak jakby był przywiązany do teatru ze starych opowieści i anegdot, zza kulis.

- Bo jestem. Czym byłby teatr bez anegdot i barwnych opowieści. Przecież teatr to matnia fantazji i wyobraźni. "Traditioon, traditioon" (śpiew). Tradycja jest fundamentem, na którym należy budować nowoczesną wizję teatru. Dlatego z pokorą podchodzę do historii naszego teatru. Ludziom, którzy tworzyli to miejsce należy się duży szacunek. Będę się starał godnie kontynuować ich dzieło. Jestem zwolennikiem odważnego teatru, teatru, który odbijając się od tradycji bierze na siebie ryzyko poszukiwań własnego języka, własnej twarzy, własnego charakteru. Widzowie będą sędziami tych poszukiwań.

Pamiętając o historii nie wolno zapominać, że świat, w którym przyszło nam żyć ewoluuje. Zmienia się nasz sposób myślenia, nasz ubiór, nasz język, nasze upodobania muzyczne itd. Teatr, który nie chce być jedynie skansenem musi szukać dialogu z rzeczywistością, w której jest zatopiony. To się udaje w takich ośrodkach jak Legnica, Wałbrzych, Szczecin, Kalisz, Bydgoszcz, Opole i Toruń. Dlaczego nie ma się udać w Zielonej Górze?. Już chyba najwyższy czas!

Przez lata w Zielonej Górze pomysł na teatr przypominał krojenie tortu. Kroiło się porcję bajek, klasyki, obowiązkowych fars, trochę spektakli społecznych. Pan też będzie kroił tort?

- To jest dyktat miasta monoteatralnego. Każdy mieszkaniec ma prawo znaleźć "w swoim teatrze" coś dla siebie. To jego święte prawo. Należy to uszanować. Idea "szlachetnego eklektyzmu" jest niezbędna. W repertuarze teatru nie może zabraknąć bajek i baśni dla najmłodszych. W końcu to one kształtują wyobraźnię naszych milusińskich i rozwijają przed nimi pierwsze wachlarze wartości. Nie wolno również zapominać o zdrowym śmiechu, który często pozwala zapomnieć o szarej codzienności - o gburowatym szefie, o porażce drużyny narodowej, o kłótni z żoną... Jednak o obliczu teatru, o jego języku i charakterze decydują tzw. spektakle flagowe.

Czy ten sezon jak wcześniej Pan mówił jest stracony?

- Niefortunnie się stało, że przesunięto start mojej kadencji. Nie chcę tego komentować, ale konsekwencje są takie, że pierwszy sezon trudno będzie nazwać "normalnym". Inaczej to sobie wyobrażałem. W praktyce wszystko to co zaplanowałem w pierwszym sezonie jestem zmuszony przenieść na przyszły. Reżyserzy, z którymi prowadziłem rozmowy podpisali już umowy w innych teatrach. Dokumenty, bez analizy których trudno odpowiedzialnie zaplanować pracę otrzymałem dopiero pod koniec października. Niepotrzebnie straciliśmy dużo czasu.

Obecna kondycja finansowa teatru nie pozwala na rozpoczęcie profesjonalnego przedsięwzięcia artystycznego. Ale poradzę sobie z tą sytuacją. Widać już małe światełko w tunelu. Proszę jedynie o chwilę cierpliwości. Już od stycznia zaczniecie Państwo zauważać pierwsze istotne zmiany.

Proszę powiedzieć na co możemy liczyć w następnym sezonie?

- Jeżeli wszystko ułoży się zgodnie z planem, zaczniemy sezon prapremierą sztuki "Rzeka" w reżyserii jej autora Michała Walczaka. Kolejne spektakle będą reżyserować: Agata Duda-Gracz, Piotr Kruszczyński, Paweł Kamza i Artur Tyszkiewicz. Myśląc o przyszłości prowadzę również rozmowy z innymi reżyserami takimi jak: Małgorzatą Bogajewską, Julią Wernio, Łukaszem Kosem, Marcinem Grotą, Ireneuszem Janiszewskim, Zbigniewem Najmołą i innymi.

Obecny sezon rozpoczniemy "Wizytą starszej pani" Friedricha Dürrenmatta w mojej reżyserii. Premiera spektaklu odbędzie się w lutym 2008 roku. W kręgu moich zainteresowań znajdują się następujące teksty: "Dzień świra" Marka Koterskiego, "Balladyna" Juliusza Słowackiego, "Stworzenia sceniczne" April de Angelis, "Kształt rzeczy" i "Gruba świnia" Neila Labute'a, "Samobójca" Erdmana, "Matka odchodzi" Tadeusza Różewicza, "Samotny zachód" McDonagha, "Ferdydurke" Witolda Gombrowicza , "Piknik pod gołym niebem" M. Pankowskiego.

Planuję oczywiście także realizację baśni, bajek, fars i spektakli muzycznych. Szczegółowe plany dotyczące najbliższego i kolejnego sezonu podam już wkrótce podczas konferencji prasowej.

Czy myśli Pan o Wyspiańskim? - mamy rok jubileuszowy Wyspiańskiego, był rok Gombrowicza - w całej Polsce obchodzone są one hucznie a u nas cisza. Istnieje oczywiście ryzyko robienia z tego akademii, ale to doskonała okazja żeby zrewidować Wyspiańskiego, zmierzyć się z nim.

- Oczywiście myślę o Wyspiańskim. Prowadzimy rozmowy z Pawłem Kamzą na temat realizacji "Klątwy". Planuję również realizację spektakli na podstawie scenariuszy filmowych takich jak: "Jabłka Adama" czy "Czekolada". Tytuły i tematy, które wyliczam planowane są rzecz jasna na okres kilku sezonów. Stając do konkursu na stanowisko dyrektora przygotowałem plan na najbliższe pięć sezonów i gorąco wierzę, że w ciągu pełnej kadencji uda się większość z nich zrealizować.

Teatr da łatwe odpowiedzi, gotową receptę na życie?

- Nie! To nie jest zadanie teatru. Teatr nie daje żadnych odpowiedzi. On jedynie mnoży pytania. W moim rozumieniu zadaniem artysty jest subtelna i możliwie wnikliwa obserwacja świata, jego zawiłości, labiryntów, szorstkości, delikatności, jego barw, zapachów... to naukowcy mają szukać odpowiedzi. My nie dajemy żadnych recept. Pielęgnując "dziecko" w sobie żarliwie i z pasją powiększamy szeregi zdziwionych "tajemnicą" świata. Chcę, żeby nasz teatr był otwartą klatką przyciągającą "kolorowe ptaki", czy jak chce Maria Janion "galerników wrażliwości". Zrobię wszystko żeby tak było.

Przewiduje Pan zmiany personalne w teatrze?

- Nie mam z góry ułożonego planu zmian personalnych. Na razie przyglądam się wszystkim uważnie i wyciągam wnioski. Każdy pracownik ma szansę udowodnić swoją wartość. Interesuje mnie współpraca z ludźmi, którzy żarliwie i z pasją wykonują swoją pracę bez względu na zajmowane stanowisko. Teatr to miejsce magiczne, a nie fabryka śrubek.

***

Robert Czechowski - studiował m.in. w Krakowie, współtworzył z Jackiem Głombem scenę w Legnicy, słynącą z spektakli o wydźwięku społecznym i politycznym. Razem z Teatrem Osobowym pracował w Grudziądzu, wykładał także we wrocławskiej filii krakowskiej PWST. Pod jego rządami teatr w Kaliszu był na festiwalach w Hanowerze, Bochum, Brześciu i Budapeszcie. Powstał tam słynny "Woyzeck", a Agata Duda-Gracz zrobiła spektakl "Wybrani". Z teatru w Kaliszu odszedł w listopadzie ub. roku, po tym jak wszedł w dłuższy konflikt z zespołem i związkami zawodowymi. Z podobnego powodu odszedł też jego poprzednik. W lipcu wygrał konkurs na dyrektora Teatru Lubuskiego w Zielonej Górze. Ma 47 lat.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji