Podróż do źródeł z Gilgameszem w tle
Gdy wchodzi się do sali, pachnie drewno (scenografia: stół, łoże, cztery siedziska, które stają się tronami zrobione są z surowego drewna). Kostiumy aktorów wykonane są z lnu. Nim więc aktorzy otworzą usta i nim zaczną się ruszać, mamy wrażenie jakiejś pierwotności. Szorstkie drewno, len wyprzedzają o ton to, co za chwile się wydarzy.
"Kroniki" oparte są na starobabiońskim eposie o Gilgameszu, najstarszym w naszym kręgu kulturowym tekście o bohaterze, który wybrał się do krainy ciemności, aby pokonać śmierć. Czytaj: zdobyć nieśmiertelność.
- Intryguje (w naszych czasach) zaciekłość Teatru Pieśń Kozła w docieraniu do najstarszych świadectw. Tak jakby zależało im, aby się dowiedzieć, jak było na początku. Spektakl "Kroniki" dlatego można nazwać rekonstrukcją odczuć pierwotnych. Widać to na różnych planach. W pierwszej, najbardziej przejmującej scenie - pieśń żałobna, wielogłosowa, matowo-basowa w głosach męskich, w głosach kobiecych od cichej lamentacji dochodzi do krzyku, wycia. To, co subtelne -żałoba - wyrażone jest na granicy zwierzęcości. W całym spektaklu ciała aktorów (bardzo sprawnych) są medium, przez które przekazywane są uczucia, emocje. Miłość przedstawiona jest przez subtelny taniec dwójki aktorów. W innych obrazach nie brak drastyczności: imitowana jest scena orgiastyczna, scena wieszania kobiety. Bohater spektaklu - Gilgamesz -umiera. Zamyka się kompozycyjna klamra. Przedstawienie otwierała wyrazista lamentacja, kończy opłakiwanie Gilgamesza.
Spektakl nie jest łatwy w odbiorze. Trwa tylko godzinę, ale wymaga od widza niemało skupienia, aby bez podpórki (w postaci fabuły) nadążać za pojawiającymi się metaforami i obrazami.
Warto jednak wybrać się w tę teatralną podróż, aby zobaczyć jak wyglądają źródła naszej kultury ze znakiem copyright Teatr Pieśń Kozła.
Teatr Pieśń Kozła: "Kroniki" - obyczaj lamentacyjny. Reżyseria: Grzegorz Bral. Spektakl gościnny w Ośrodku Grotowskiego: 19 stycznia 2002 roku.