Piękna, gdy zakochana
- Aktorka co prawda "pracuje buzią", ale piękne niech będą modelki. Aktorka niech będzie intrygująca. Ja lubię patrzeć na te o skomplikowanej urodzie. Raczej Isabelle Huppert niż Catherine Deneuve - mówi KATARZYNA HERMAN, aktorka Teatru Powszechnego w Warszawie.
Róże Gali wręczone
Laureaci 2007
Róże wręczamy tym, których kochamy, podziwiamy i którym jesteśmy wdzięczni. Za serce i klasę. Za styl życia. Za odwagę, z jaką realizują marzenia. I za to, że nam każą marzyć i szukać nowych wyzwań. Róże Gali to nagrody za piękną lekcję życia i optymizmu. Od gwiazd, którym je wręczamy, uczymy się nie tylko tego, czym jest sukces, ten prawdziwy, i jak się go osiąga. Przede wszystkim tego, jak z nim mądrze żyć. Dzięki nim nam żyje się łatwiej.
W kategorii Piękna dziś: Katarzyna Herman
Chciała być primabaleriną w tiulowej spódniczce lub tańczyć w "Mazowszu". Została aktorką, jak twierdzi - dla koszy kwiatów i czekoladek wnoszonych do garderoby.
Podoba jej się zdanie Fernando Pessoi: "Serce, gdyby zaczęło myśleć - przestałoby bić". Jej bije do trafnych wyborów. By miała odwagę ich dokonywać. A nie dać się nieść fali. Jak dotąd świetnie jej to wychodzi. Nad wyborami zastanawia się zawsze wcześnie rano, kiedy jej mężczyźni - partner życiowy Tomasz Brzozowski i trzyletni syn Leon - jeszcze śpią. Idzie wtedy do kuchni, nastawia kawę i nasłuchuje budzącego się ze snu miasta. Uroda życia? To jest właśnie to!
GALA: Zawsze byłaś taka śliczna?
KATARZYNA HERMAN: Gdybyś zobaczyła mnie w przedszkolu - blondynka z niebieskimi oczami! Na gwiazdkowy występ dla rodziców pani wybrała mnie na Królową Śniegu, podczas gdy reszta dziewczynek była Śnieżynkami, a chłopcy jedynie zaprzęgiem. Czułam się jak "mała miss".
GALA: Żadnych kompleksów?
K.H.: To potem, gdy z przerażeniem zauważyłam, że zaczęłam rosnąć. I że wszystko mi się robi za duże: noga, nos, usta. Do pełni brakowało mi tylko piegów. Wszystkie królewny malowałam z piegami i marchewkową czupryną. Pippi Langstrumpf, czyli Fizia Pończoszanka, była moją ikoną piękna.
GALA: Co dla ciebie znaczy piękno?
K.H.: To harmonia. I jakiś tajemniczy urok. Światło. Odrobina nonszalancji. Na taką kobietę potrafię się zagapić, a nawet wybiec za nią na ulicę.
GALA: Za kobietą? Mężczyźni cię nie interesują?
K.H.: Piękny mężczyzna - to brzmi strasznie. Wolę mądrych i tych, co umieją milczeć.
GALA: Kto pierwszy powiedział ci, że jesteś piękna?
K.H.: Nie pamiętam, ale pamiętam, jak matka mojej pierwszej miłości, bardzo przystojna kobieta, powiedziała mi, że urodziwa to nie jestem, ale taka urocza... i żebym się częściej uśmiechała. To była narcystyczna rana. Tym bardziej że dylemat z bajki o dziewczynie nad studnią, która może wybrać, czy chce być piękna i głupia, czy mądra i brzydka, rozstrzygnęłam szybko: chciałam być piękna! Wstydziłam się tego okropnie, bo u mnie w domu chwalono za dobre wypracowanie, a nie ładną buzię. I bardzo dobrze, bo zbieranie komplementów za coś, co od nas nie zależy, uważam za niesprawiedliwe.
GALA: Kto jest dla ciebie najpiękniejszy?
K.H.: Dzieci i staruszkowie, którzy wiele przeszli i mądrze żyli. Na twarz trzeba sobie zapracować.
GALA: Kiedy czujesz się piękna?
K.H.: Gdy jestem zakochana! Nie muszę mieć wtedy szpilek od Manolo Blahnika. Mogę być nieumalowana. Mam to w nosie.
GALA: Aktorka, która nie chce być piękna?
K.H.: Aktorka co prawda "pracuje buzią", ale piękne niech będą modelki. Aktorka niech będzie intrygująca. Ja lubię patrzeć na te o skomplikowanej urodzie. Raczej Isabelle Huppert niż Catherine Deneuve. Jakby co, zawsze mogę, jak żartuje moja znajoma, sobie wrzucić szyszki do wanny i poczuć się jak gwiazda. I więcej się uśmiechać.
Na zdjęciu: uroczystość wręczenia Róży Gali 2007 w Teatrze Narodowym w Warszawie. Laureaci aktorka Alicja Bachleda Curuś, polityk prof Władysław Bartoszewski, aktorka Katarzyna Herman, Marianna Błaszczyk i aktorka Anna Dymna odebrały nagrodę w imieniu aktorki Ewy Błaszczyk.