Artykuły

Nowe konteksty

Po obejrzeniu dwudziestu jeden spektakli, w tym dwunastu konkursowych, można śmiało stwierdzić, że teatr dla dzieci i młodzieży ma się bardzo dobrze, ale czy tak samo jest ze współczesną dramaturgią? - o III Międzynarodowym Festiwalu Sztuk Współczesnych dla Dzieci i Młodzieży Kon-Teksty w Poznaniu pisze Alicja Rubczak z Nowej Siły Krytycznej.

Międzynarodowy Festiwal Sztuk Współczesnych dla Dzieci i Młodzieży KON-TEKSTY jest niezwykle istotnym głosem we wciąż aktualnej debacie dotyczącej stanu teatru dla dzieci i młodzieży w Polsce oraz próbą odpowiedzi na pytanie o kondycję najnowszej dramaturgii. Poznań już od lat traktuje się jako stolicę sztuki dla dzieci i młodzieży. KON-TEKSTY - organizowane przez poznański Teatr Animacji - stają się doskonałą okazją do konfrontacji dokonań artystów zajmujących się pisarstwem scenicznym oraz tworzących teatr dla młodszych odbiorców. Po obejrzeniu dwudziestu jeden spektakli, w tym dwunastu konkursowych, można śmiało stwierdzić, że teatr dla dzieci i młodzieży ma się bardzo dobrze, ale czy tak samo jest ze współczesną dramaturgią? Odpowiedź na to pytanie nie jest już tak oczywista.

Prezentowane przedstawienia - w przeważającej mierze lalkowe - przyciągały ciekawymi rozwiązaniami scenograficznymi oraz precyzyjną animacją lalek - tu prym wiódł litewski Teatr Lélé, Teatr Lalek z Brześcia na Białorusi - zatem świetna szkoła animacji ze wschodu Europy - oraz Węgierski Teatr Lalek Vaskakas. Stwarzane sceniczne światy oraz snute historie były naprawdę interesujące, dzięki czemu festiwal stanowił atrakcyjną propozycję dla widzów w każdym wieku. Próba skupienia się na samych tekstach przynosi jednak mniej pozytywne wnioski. Dramaty nowatorskie, napisane bogatym, ale nie archaicznym językiem (sic!) i głęboko wnikające w świat dziecka, również tego nastoletniego, nie są raczej domeną współczesnego teatru dla dzieci i młodzieży. Co nie oznacza, że festiwal w ostatecznym rozrachunku nie zakończył się sukcesem. Wręcz przeciwnie. Dostrzeżenie tak inteligentnego, głębokiego i niebanalnego tekstu jak "W beczce chowany" Roberta Jarosza, to zjawisko bardzo pozytywne.

Opowieść pełna rytualnych i baśniowych odniesień, okazała się niezwykle współczesna, a swą problematyką wnikająca zarówno w świat dzieci, jak i otwierająca oczy dorosłym. W tytułowej beczce rodzice postanawiają wychować i schować przed złem świata swego syna. Dorastanie w izolacji od problemów, ale i od słońca, czyni z chłopca życiową marionetkę, dla której każdy samodzielny ruch jest prawie niemożliwy. Snuta historia staje się metaforą dojrzewania, organicznie łączonego z wychowaniem. Trudnego czasu, w którym rodzice nadają kształt nieociosanej osobowości dziecka. To opowieść o odpowiedzialności i samodzielności. Ciekawym zabiegiem, który pokazał, jak różne ścieżki interpretacyjne może otwierać jeden tekst, było skonfrontowanie dwóch spektakli stworzonych w oparciu o dramat Jarosza. Tego samego dnia festiwalowego "W beczce chowany" prezentowany był przez Teatr Banialuka z Bielska-Białej oraz poznański Teatr Animacji. Pozwoliło to dostrzec, jaki potencjał inscenizacyjny drzemie w tekście. Jak się okazało, dramat ten stał się podstawą do stworzenia jednych z najciekawszych spektakli prezentowanych na festiwalu.

Obok przedstawień opartych na tekście Jarosza, swoją treścią i formą wyróżnia się dziełko akademickich kolegów młodego dramaturga. KON-TEKSTY zdominowane zostały zatem przez wybitnych wychowanków białostockiej szkoły. Marcin Bikowski i Marcin Bartnikowski pokazali swoją - docenioną już w Toruniu - makabreskę "Baldanders". Mistrzostwo animacji, perfekcyjny warsztat, błyskotliwa kompilacja tekstów (Borges, Topor, Poe), to naprawdę kwintesencja świetnego teatru. Opowieść o rozpadzie tożsamości i obłędnym poszukiwaniu własnego "ja", problem zniewolenia przez ciało, umysł bądź innych ludzi, wprowadza widza w niezwykle współczesne zagadnienie nowotworów osobowości. Spektakl prezentuje pewne zjawisko rodem z kultury współczesnej, w groteskowy sposób komentuje je, a poprzez śmiech, miejscami gorzki, pozwala oswajać rzeczywistość, nawet tę najdziwniejszą. Takich autorskich przedstawień, opartych na wybitnej literaturze, dopracowanych w każdym szczególe, chciałoby się widzieć w repertuarze dla młodych widzów jak najwięcej.

Wykonaniem i dobrymi tekstami zwraca na siebie uwagę niezwykłe przedsięwzięcie pozakonkursowe, które zaprezentowali gospodarze festiwalu. Aktorzy Teatru Animacji pokazali trzy świetnie napisane, efektowne miniaturki - "Noc poślubną" Ignacego Nikorowicza, "Kto się boi czarnego luda" Larsa Franka oraz "Mini wykłady na tapczanie" Krzysztofa Ćwiklińskiego. Te bardzo zabawne przedstawienia pozwalają, niczym pod mikroskopem, przyjrzeć się pracy aktorów, prawie że jej dotknąć oraz w kameralnej atmosferze poczuć magię obcowania z teatrem. Do programu festiwalu zostały włączone również spektakle młodych twórców zarażonych wirusem zwanym "teatr". Tomasz Rozmianiec wyreżyserował konkursowy spektakl "Król Dawid" Helmuta Kajzara w wykonaniu studenckiego Teatru Sala nr 13. Ta niezawodowa grupa świetnie poradziła sobie z trudnym tekstem i ujęła go w plastyczną, pełną emocjonalności formę. Można narzekać na niedociągnięcia aktorskie czy przydługawość spektaklu, ale z pewnością nie można nie zauważyć dojrzałego, a zarazem pełnego entuzjazmu podejścia do materii teatru. Ciekawy kierunek przybierają również teatralne poszukiwania licealnej grupy Halo Próba, która pod okiem Anny Woźniak stworzyła spektakl "Foremki". Przedstawienie to nie dziecięca zabawa foremkami, lecz intrygująca gra formą, słowem, pomysłowość, wyobraźnia plastyczna i naprawdę solidny warsztat młodych artystów. Dowód na to, że otwartość organizatorów na teatr nieinstytucjonalny po raz kolejny zaowocowała ciekawymi doświadczeniami.

Ciekawość nowych doświadczeń i otwartość na wielogłosowy dialog stały się również podstawą codziennych dyskusji. Były one okazją do konfrontowania różnorakich stanowisk i optyk patrzenia na teatr dla dzieci i młodzieży oraz stanowiły bardzo ważne dopełnienie festiwalu. Początkowo zagłuszane trochę przez głosy starszych profesjonalistów, w końcowych odsłonach zostały zdominowane przez pokolenia wkraczające w obszar zawodowego zajmowania się teatrem. Idea spotkania ze sobą młodych reżyserów, dramaturgów i scenografów stworzyła nowy kontekst dla festiwalu, jako punktu wyjścia w generowaniu przyszłych zjawisk teatralnych.

Na zdjęciu: "Opowieści babci", Teatr Lele, Wilno.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji