Artykuły

Spełnione pragnienia

To jest wydawnictwo imponujące. Kredowy papier, albumowy format, niezliczona ilość zdjęć i fotosów. Ale jest też sporo materiału faktograficznego, sentymentalnych bibelotów wyjętych z szuflad, komentarzy, artykułów prasowych, analiz krytycznych, wywiadów, artystycznych statystyk i biogramów. Słowem - to szeroka próba ujęcia życia i twórczości dwojga artystów -nieżyjącego od pięciu lat Stanisława Ptaka oraz jego żony Barbary, znanego kostiumologa i scenografa - pisze Krzysztof Karwat w miesięczniku Śląsk.

Wyboru materiałów dokonała właśnie Barbara Ptak, która czuwała także nad kształtem redakcyjnym i graficznym. Tym samym ta wielka księga jest zarówno autorskim zapisem peregrynacji po świecie sztuki, jak i próbą zobiektywizowania dorobku obojga artystów, zwłaszcza Stanisława. Tytuł dopowiada, że jest to również książka osobista, momentami nawet intymna: "Stanisław Ptak. Jego... Listy. Jego... Miłość. Ich... Twórczość".

Listy są wzruszające. Nie tylko świadczą o uczuciu, jakie połączyło na obozie harcerskim w roku 1946 dwoje młodych ludzi. Także rzucają światło na ich wspólne życie, niełatwe, bo nie od razu mogli ze sobą zamieszkać. Nawet, gdy urodziła się im córka. Zwłaszcza Stanisław, którego rodzinę boleśnie dotknęła wojna, borykał się z rozmaitymi kłopotami. One nie minęły także wtedy, gdy już występował na scenach. Z trudem wiązał koniec z końcem. Jakże często informował swą narzeczoną a potem żonę o tym, że nie ma się w co ubrać i z nadzieją na lepsze czasy ciuła grosze a to na zimowy płaszcz, a to na buty. Albo odwoływał swoje przyjazdy na Śląsk. Cóż, nie zawsze miał na bilet kolejowy. Niekiedy w podróżach pomocne okazywały się jego sportowe pasje. Grał w szczypiorniaka i pewnego dnia mógł przyjechać z Poznania ze swą drużyną, by zagrać w Chorzowie. A w Chorzowie mieszkała Basia... Wtedy jeszcze uczennica jednego z tutejszych liceów. On uczył się po nocach i zdawał egzaminy eksternistycznie, bo musiał w dzień imać się rozmaitych zajęć zarobkowych. Poważnie o zawodzie aktora czy śpiewaka jeszcze nie myślał, nawet wtedy, gdy pobierał lekcje śpiewu u prof. Wincentego Nowakowskiego, choć to na pewno był moment przełomowy w jego biografii. Ale lubił śpiewać. Zaglądał do teatrów i kin. Pisał o tym do swojej dziewczyny. O fascynacjach, o spotkaniach z ludźmi kultury, o rodzącej się miłości do teatru. Niebawem, w sezonie 1949-1950, | zadebiutował na gnieźnieńskiej scenie dramatycznej w "Amfitrionie". U Ale już rok później słynny Wilam Horzyca zaangażował go do teatrów poznańskich. Barbara zaś była już wtedy studentką Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. W lutym roku 1950 Stanisław pisał: "Moja Jedyna! Jestem w moim rodzinnym mieście. Mamy tu występy z Teatrem! Tak tu pięknie: jezioro, domek i miłe wspomnienia przedwojenne. Twoim pragnieniem jest, abym śpiewał... A moim pragnieniem jest, abyś malowała... i abyś też pracowała na scenie". Cóż, to nie jest częste: te pragnienia się spełniły! Ba, bywało, że drogi twórcze Barbary i Stanisława się krzyżowały. Ale jeszcze nie wtedy. Żyli ciągle na walizkach, ciągle w rozjazdach. Ciągłe rozstania i powroty. Nieustanne przeprowadzki. W końcu wylądowali na Śląsku, w Gliwicach.

Ale na krótko, bo Stanisław Ptak dał się porwać nowej idei - współtworzeniu Teatru Muzycznego w Gdyni. Barbara też nie próżnowała. Wcześniej trafiła do filmu, dopiero po kilku latach do teatru. "Film też jest ciekawy - pisał Stanisław. - Ale tyje czasu zajmuje i wymaga wyjazdu...". Cóż, miał rację, ale odrzucał wątpliwości, gdy w grę wchodziły ambicje i talenty żony: "Żebyś przestała pracować, to nonsens". No, i nie przestała. Jej filmografia jest dziś imponująca. Robiła kostiumy nie tylko do tak wielkich dzieł jak Faraon, Ziemia obiecana, Królowa Bona czy filmy Kutza. Zdążyliśmy już zapomnieć, że pracowała także przy niezwykłym debiucie fabularnym Romana Polańskiego, przy Nożu w wodzie. To był raptem rok 1962. Mniej więcej w tym czasie Stanisława ściągnięto na powrót do Operetki Śląskiej. Małżeństwo znowu przycumowało w Gliwicach, a Stanisław żartobliwie skarżył się żonie: "Dzień dobry, cały czas myślę o Tobie tak, że cały dzień znowu mam wypełniony Tobą! Moja "Srebrzysta" główko. Taka jesteś młoda, piękna, tęsknię za Tobą! Film polski tyle zyskuje, a ja biedny. Niewiele mam! Ale przejdziesz do historii, to może i o mnie wspomną?!...".

Dziś już wiemy, że na swą pozycję zawodową oboje zasłużenie i ciężko zapracowali. Żadne z nich nie musiało się podpierać sławą i uznaniem drugiego. Choć na pewno musieli się wspierać. I to przez tyle lat! On był na scenie przez ponad pół wieku. Pani Basia powolutku też zbliża się do wielkich jubileuszy. A może ma już je za sobą, wszak projektowała scenografie już do szkolnych przedstawień? I pomyśleć, że były one pokazywane na tej samej scenie, która jest dzisiaj Teatrem Rozrywki! A najnowsze jej projekty znowu powstają dla chorzowskiej sceny.

***

Stanisław Ptak. 5 lat bez "śląskiego Don Kichota"

Taki tytuł nosi impreza w ramach cyklu " Górny Śląsk - świat najmniejszy".W poniedziałek, 10 grudnia o godzinie 19.00 pokazane zostaną fragmenty filmów o tym niezwykłym małżeństwie artystycznym i przypomniane będą największe sukcesy Stanisława Ptaka, w tym m.in. podwójna rola Don Kichota i Cervantesa w "Człowieku z La Manchy", grana w roku 1970 w Gliwicach, a po 27 latach - w nowej inscenizacji - także w Chorzowie. Gośćmi Barbary Ptak i Krzysztofa Karwata będą wybitni artyści filmowi i teatralni.

Okazją do przypomnienia Stanisława Ptaka jest piąta rocznica jego śmierci. Przede wszystkim jednak imponująca książka-album "Stanisław Ptak. Jego... Listy. Jego... Miłość. Ich... Twórczość". Ten wieczór będzie takie promocją tego niecodziennego wydawnictwa.

Stanisław Ptak nie urodził się w tym regionie, ale przecież nieodmiennie kojarzony był ze Śląskiem. Kiedy w roku 1987 po raz pierwszy pojawił się na deskach Teatru Rozrywki, miał już zapisaną piękną kartę jednego z najpopularniejszych śpiewaków operetkowych w kraju. Ale nikt wtedy nie mógł wiedzieć, że uda mu się występem w " Betlejem polskim " Lucjana Rydla otworzyć nowy rozdział w swoim życiu i twórczości. A okazało się, że wystąpi w 18 chorzowskich premierach! I nareszcie - a za tym tęsknił - odpocznie od ról operetkowych baronów i będzie miał okazję pokazać pełnię kunsztu aktorskiego, a nie tylko wokalnego.

Na zdjęciu: Barbara i Stanisław Ptak.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji