Artykuły

Wszyscy jesteśmy dziećmi Wyspiańskiego

- Francuzi mają swojego "Małego księcia", u nas dziecko do kultury wprowadził Wyspiański. Najgorsze jest jednak to, że naród je osierocił - opowiada PAWEł PASSINI. Dzisiaj w Łaźni Nowej w ramach festiwalu Wyspiański Wyzwala odbędzie się premiera jego najnowszego spektaklu "Odpoczywanie".

Mariusz Wiatrak: Sporo już było Wyspiańskiego w teatrze. Co nowego znajdziemy w "Odpoczywaniu"?

Paweł Passini: Najważniejsze w tym spektaklu będą dzieci Wyspiańskiego.

Dzieci?

- To jemu zawdzięczamy wprowadzenia do kultury twarzy dziecka myślącego. W naszych wyobrażeniach to taka idylla, ikona w polskiej kulturze. A tymczasem mało osób dzisiaj pamięta, że dwóch synów Stanisława Wyspiańskiego skończyło w domu wariatów, trzeci zginął na wojnie, zaś córka Helena została wysłana do klasztoru, gdzie modliła się chyba tylko o to, żeby jak najszybciej z niego wrócić. Po śmierci mistrza odebrano dzieci jego żonie, bo nie pasowały do modelu żony wieszcza.

I jak się one mają do twórczości Wyspiańskiego?

- To strasznie cyniczna historia. Weźmiemy na grzbiet Wyspiańskiego i dopowiemy ich historię, która gdzieś została zaprzepaszczona. Kiedy Wyspiański umarł, zaczął się dla nich bardzo tragiczny okres. Węgrzy zaczęli wywozić wszystkie pamiątki po artyście, wokół jego śmierci trwała wielka narodowa pompa. Naród je osierocił. Do dzisiaj artysta kojarzy nam się z wielkim krakusem, a on był w stanie wyprosić wszystkich swoich gości, żeby spędzić czas ze swoimi najmłodszymi. Znalazłem kiedyś w internecie wspomnienia francuskiej prostytutki, która po zobaczeniu obrazu śpiącego Stasia długo nie mogła się po nim pozbierać. Zapomnieliśmy o tym okresie w życiu artysty, tak samo jak zapomnieliśmy o tym, że chorował na syfilis albo że jego żoną była kobieta ze wsi, bo to nam po prostu nie pasuje do modelu mistrza. A to właśnie dzieci inspirowały Wyspiańskiego - gros z tego, co zrobił, wynikało z zachwytu młodością, chwilami zachwytu bardzo erotycznego, który na całe szczęście przekuł w miłość ojcowską. Francuzi mają swojego "Małego księcia", u nas dziecko do kultury wprowadził Wyspiański.

Każdy z nas ma coś w sobie z dziecka Wyspiańskiego?

- Witold Gombrowicz, Tadeusz Kantor - wszyscy wyrastają z Wyspiańskiego. Zdejmując go z pomnika, chcemy spojrzeć na jego dokonania przez pryzmat oczu dziecka. Po powrocie z Paryża - to tam zaraził się syfilisem pierwszej jakości, prawdopodobnie od którejś z modelek Gauguina - stwierdził, że nie będzie artystą nowoczesnym, tylko takim, którego potrzebuje naród. Był to rodzaj patriotyzmu, ale nie durnego patriotyzmu, napompowanego; on wszedł w rzeczywistość, chciał w niej otworzyć drzwi. My też spróbujemy...

I to dlatego łączysz teatr z internetem?

- Zależy nam na ekspresji. Nowość polega na tym, żeby nie czynić z teatru formy zamkniętej. Ludzie będą mogli pisać teksty i na żywo ustosunkowywać się do tego, co będziemy pokazywać na scenie. Należy mieć laptopa z bezprzewodowym dostępem do internetu i białą koszulę - symbol żałoby po dzieciach mistrza. Eksperymentalny czat będzie wyświetlany na scenie i w internecie. Sam Wyspiański był przecież prekursorem łączenia teatru z projekcją, nie obrażał się na technikę, był blisko kina i chciał go kanalizować w swojej sztuce, wprowadzając na scenę projekcje. Teatr zawsze był miejscem spotkania, przestrzenią otwartą. Dzisiaj taką możliwość daje nam internet.

***

Żeby wziąć udział w "Odpoczywaniu", wystarczy wcześniej zgłosić się za pomocą poczty elektronicznej (adres: nettheatre@gmail.com) i przyjść w środę do teatru trzy godziny przed spektaklem (godz. 16) z laptopem z bezprzewodowym dostępem do internetu. Więcej szczegółów na temat festiwalu znajdziecie na stronie: www.laznianowa.pl

Na zdjęciu: Dominika Jarosz w "Odpoczywaniu".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji